"Pam & Tommy". Piersi, penis i seks. Historia najsłynniejszej sekstaśmy
Ośmiominutowy stosunek na jachcie między Pamelą Anderson i jej mężem Tommym Lee to pierwsze tak znane amatorskie porno na świecie. Zaplanowany chwyt marketingowy czy bezmyślność uniesionych kochanków? Może po prostu efekt tego, że Tommy Lee jest strasznym dupkiem.
Szalona, niewolna od używek i niezwykle krótka historia miłości Pameli i Tommy'ego jest tłem opowieści o tym, jak świat ujrzał pierwszą tak popularną sekstaśmę gwiazd. "Pam & Tommy" to miniserial, który właśnie pojawił się na Hulu i Disney+.
Tommy Lee, muzyk zespołu Mötley Crüe, znał Pamelę od czterech dni, gdy przysięgał jej miłości i wierność na plaży w Meksyku. Czy można się im dziwić? Żyli i kochali w rytm rock'n'rolla. Balowali, zażywali, uprawiali dziki seks i... kręcili prywatne filmy. Ten z podróży poślubnej zarobił setki milionów dolarów. Twórcy "Pam & Tommy" postanowili skupić się na tym skrawku biografii pary.
Ikoniczną postać Pameli zagrała Lily James, aktorka znana z wielu kostiumowych produkcji. Czy podobna do Pameli? Ani trochę. Ale od czego są charakteryzatorzy, którzy wykonali tu tytaniczną wręcz robotę. Niebieskie soczewki, wielka peruka złocistych włosów, kwadratowe tipsy i oczywiście atrybuty seksbomby lat 90., czyli silikonowe piersi.
Grana przez nią Pamela jest słodka, naiwna i jednocześnie bardzo seksowna. Idealny twór męskich żądz w estetyce lat 90. W roku, w którym poznaje i poślubia muzyka, już jest niekwestionowaną gwiazdą i częścią popkultury. Gra w "Słonecznym patrolu" i pojawia się regularnie na okładce "Playboya". Z chwilą ślubu stają się parą, o której piszą wszystkie gazety.
W postać Tommy'ego Lee, perkusisty glam metalowego Mötley Crüe, wcielił się Sebastian Stan ("Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz") i zrobił to tak przekonująco, że z miejsca można go znienawidzić. Lee w serialu jest pobudzony, agresywny, skupiony na sobie i oczekujący, że świat będzie kręcić się wokół niego. W swojej nowobogackiej posiadłości paraduje w samych stringach i łańcuchach na szyi, wywijając bronią.
Twórcy ani na chwilę nie zapomnieli, o kim i o czym tworzą serial. Zahamowania i wstyd zostawili za drzwiami i nakręcili produkcję pełną scen seksu i nagości. I uwaga, nowość: mężczyzna też jest nagi. Męski "full frontal", który w Hollywood jest tak rzadki jak kobieta reżyser, pojawia się tu bardzo często. Co więcej: mamy scenę, gdzie Tommy Lee rozmawia ze swoim prąciem, które mu odpowiada, ruszając się w rytm swoich słów. No cóż, rock'n'roll.
Tommy Lee marzy o sekskomnacie z lustrami, huśtawką, łóżkiem wodnym i czymkolwiek, co akurat przyjdzie mu do głowy. Zatrudnia fachowców, ale zamiast im zapłacić, zwalnia ich i przepędza z placu budowy. Wściekły stolarz (w tej roli komediowy wyjadacz Seth Rogen) chce odebrać to, co mu się należy. Wykrada z posiadłości sejf z pieniędzmi, biżuterią, bronią i... kasetą VHS. Reszta jest historią.
Twórcy z "Tommy & Lee" zrobili z tej opowieści historię lekką, miejscami zabawną, ironiczną i naprawdę wciągającą. Pamela, jaką znał świat, była jedynie wytworem patriarchalnego spojrzenia na kobietę i jej miejsce w przemyśle rozrywkowym. Tommy Lee naprawdę jest agresywnym przemocowcem, który siedział w więzieniu za bicie Pameli.
Ale w tym obrazku to po prostu para dziko zakochanych w sobie ludzi, którzy uprawiali seks tak, jakby jutra miało nie być. Wybranych osiem minut ich miłosnych uniesień jest na tyle legendarne, że dostało własny, całkiem niezły miniserial.