Zadebiutowała na YouTubie. Ujawniła kulisy zwolnień w TVP. "To jest moje oficjalne stanowisko"
30.01.2024 10:50, aktual.: 30.01.2024 11:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karolina Pajączkowska zadebiutowała na YouTubie ze swoim autorskim programem, który zapowiadała jesienią. Dawna prezenterka TVP z dumą firmuje i finansuje "Pajączkowska Show", stawiając dziś na dziennikarską niezależność. Pierwszy odcinek wylądował w sieci, a co zaserwowała fanom Pajączkowska? Tematyczną karuzelę, a na deser kulisy kadrowej rewolucji w TVP.
Po drobnych problemach technicznych, w poniedziałek 29 stycznia wieczorem pierwszy odcinek "Pajączkowska show" trafił na youtubowy kanał Karoliny Pajączkowskiej. Pierwsze zapowiedzi nowego programu dziennikarki pojawiły się jesienią, niespełna pół roku po tym, jak zniknęła z TVP. Zapraszając fanów na Instagramie do śledzenia tego projektu, Pajączkowska mówiła o "internetowym talk-show politycznym".
W rozmowie z portalem Wirtualne Media zdradziła, że w swoim programie będzie poruszać tematykę międzynarodową. W ostatniej zapowiedzi, która pojawiła się na instagramowym profilu prezenterki pod koniec stycznia, format poszerzył się o kwestie: społeczne, krajowe i "czasami polityczne".
Od tamtej pory dawna gwiazda TVP Info budowała wśród fanów napięcie związane z premierą. Pokazała kulisy powstania profesjonalnej sesji zdjęciowej promującej format w sieci, zdjęcia ze studia nagraniowego czy prób przed kamerą. A jak ostatecznie wyglądał jej debiut na YouTubie? Jak bliski był pierwotnym zapowiedziom?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od sasa do lasa, czyli od atomu do TVP
Zapowiadany wcześniej jako talk-show program, póki co, był w większości jednostronnym przekazem. Co prawda, w pierwszym odcinku Pajączkowska gościła eksperta ds. energetyki, Daniela Czyżewskiego z portalu energetyka24.pl, przy okazji rozmowy o budowie pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Jednak w dwóch pozostałych wątkach (propozycja minister edukacji dotycząca zniesienia prac domowych i wizyta Elona Muska w Auschwitz-Birkenau) dzieliła się przede wszystkim własnymi przemyśleniami i opiniami.
W swoim programie, na swoich warunkach, co często podkreślała, Pajączkowska mogła bez ograniczeń opowiadać o sobie, wplatając swój punkt widzenia i swoje doświadczenia. Jak chociażby w kwestii szkolnictwa, kiedy wyznała, że jej syn uczęszcza do szkoły niepublicznej, a tam prace domowe to rzadkość.
W drugiej części programu prezenterka przede wszystkim wyraziła oburzenie, że Elon Musk zabrał na wizytę do dawnego obozu zagłady swojego 3-letniego syna. Po tych dwóch wątkach, które ograniczyły się do krótkiego przedstawienia tematu, a następnie podzielenia się z internautami swoimi refleksjami, przyszedł czas na wspomnianą rozmowę z ekspertem. Był to jedyny moment nieco ponad 30-minutowego programu, w którym Pajączkowska starała się ograniczać do zadawania pytań. Czy trafnych i bez tezy? Niekoniecznie.
Rozmowa o inwestycji w pierwszą elektrownię atomową w Polsce chwilami przypominała dawne TVP. Chociażby wtedy, gdy ekspert wprost wskazał, że głównym przeciwnikiem atomu w Polsce są Niemcy, czy też wtedy, gdy rozmowę na tak ważny i złożony temat Pajączkowska podsumowała serią krótkich pytań i odpowiedzi: "tak" lub "nie". Przypomnijmy, że na finiszu ostatniej kampanii w ten sposób z politykami w studiu TVP Info rozmawiał Miłosz Kłeczek.
Pajączkowska o TVP i kulisach rewolucji w "Pytaniu na śniadanie"
Temat TVP pojawił się zresztą w programie, można by powiedzieć na deser. Karolina Pajączkowska postanowiła ujawnić przed internautami kulisy bezdusznego świata mediów, w którym to nie widz, a pieniądze reklamodawców liczą się najbardziej i w którym nawet największe gwiazdy stacji muszą liczyć się z tym, że ich kariera może się skończyć w każdej chwili.
- W ogóle stosunek kadry zarządzającej w mediach to jest od kiedy pamiętam zasada: dzisiaj jesteś, jutro cię nie ma, uważaj - mówiła Pajączkowska, komentując ostatnie głośne zmiany w programie śniadaniowym TVP2.
Jak ujawniła, prezenterom "Pytania na śniadanie" podziękowano telefonicznie, bez podania uzasadnienia czy też wyjaśnienia co dalej z ich przyszłością w telewizji. Tego także nie zostawiła bez komentarza.
- Nie będę w tym miejscu żalić się, jaki ten świat jest zły [...] , ale wydaje mi się, że mam prawo powiedzieć, że traktowanie kogokolwiek w taki sposób, że mówi mu się, że nie musi już przychodzić do pracy przez telefon, jest po prostu niewłaściwe i mówię to wprost z pełną świadomością konsekwencji, jaki może nieść ten przekaz - powiedziała z powagą, ogłaszając jednocześnie koniec tradycyjnej telewizji.
- Moim zdaniem to oznacza zmierzch i kres telewizji, dziś pracuje na własnych zasadach, ale wiem, jak było w mediach. I wiem, że takie zachowania w takim środowisku nie przystoją. To jest moje oficjalne stanowisko na ten temat - zaznaczyła.
Pajączkowska debiutuje w sieci. "Śliczna trajkotka"
Po dziesięciu godzinach od premiery pierwszy odcinek "Pajączkowska show" miał 658 wyświetleń na YouTubie i kilkanaście - przeważnie pozytywnych - komentarzy. Z grona fanów Pajączkowskiej wyłamał się tylko jeden z widzów, który tak podsumował jej program:
"Początki bywają różne. Śliczna trajkotka... Nie wytrzymałem do końca".
Jeśli ktoś przede wszystkim chciał popatrzeć na Karolinę Pajączkowską w roli dziennikarki i poznać jej punkt widzenia na poruszone tematy, faktycznie się nie zawiódł. Jeśli szukał zaś w jej programie merytorycznej wiedzy, eksperckich wypowiedzi, czy wnikliwych analiz, mógł czuć co najmniej rozczarowanie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.