Oszuści z brytyjskich "Milionerów". Kaszel pomógł wygrać milion funtów
Do tej pory to największy skandal w dziejach telewizyjnych show. Charles Ingram razem z kolegą i żoną oszukiwali w brytyjskich "Milionerach". Udało mu się dojść do pytania za milion dzięki... kaszlnięciom widowni. Powstał o tym serial. I gdyby nie to, nie odkryto by pewnie jeszcze większej afery.
09.04.2020 | aktual.: 09.04.2020 21:56
Skandal wybuchł w 2001 r. Charles Ingram, jego żona Diana i przyjaciel Tecwen Whittock oszukiwali w "Who Wants To Be a Millionaire" tak dobrze, że prawie udało im się wyjść ze studia z czekiem na milion funtów. Chris dotarł do pytania za milion, odpowiedział na nie poprawnie i faktycznie zdobył czek. Ale produkcja już wtedy wiedziała, że została koncertowo wyrolowana. Słynnego już odcinka, w którym Charles oszukiwał, nie pokazano widzom. Cały skandal można było prześledzić dopiero po tym, gdy Ingram został skazany. Wtedy stacja, która emitowała program, zdecydowała się pokazać cały reportaż, poszerzony o to, co działo się nie tylko w studiu "Milionerów", ale też o rozprawę sądową.
Tym razem widzowie zobaczą serial poświęcony w całości historii państwa Ingram, oszustwu i nowym wątkom w sprawie. "Quiz" będzie można oglądać od 13 kwietnia na kanale ITV. Już teraz budzi ogromne zainteresowanie. I to z kilku powodów.
Kaszel wart fortunę
O historii Ingrama możecie przeczytać w jednym z naszych poprzednich tekstów. Mówi się dziś, że to, co zrobił w "Milionerach", to największy skandal w historii telewizji. Trudno znaleźć podobną sprawę, która miałaby dodatkowo tak poważne konsekwencje.
W Charlesa w serialu wciela się Matthew Macfayden (znany m.in. z "Sukcesji"). Jego żonę gra Sian Clifford ("Fleabag"), a prowadzącego show, Chrisa Tennanta, Michael Sheen.
Diana i jej brat byli uczestnikami programu. Oboje odpadli przy pytaniu za 32 tys. funtów. Ingram być może wiedział, że nie dojdzie za daleko bez dodatkowej pomocy i zaplanował oszustwo godne hollywoodzkiego filmu.
Jego żona, siedząc na widowni, kasłała za każdym razem, gdy wypowiadana była poprawna odpowiedź na dane pytanie. Kaszląc pomagał też siedzący w loży zawodników Tecwen Whittock. Policzono, że mężczyzna zakasłał aż 192 razy w trakcie nagrywania odcinka.
Charles grał bardzo chaotycznie. Co chwila zmieniał zdanie. Gdy wydawało się, że jest pewny odpowiedzi, kilka minut później nagle wybierał zupełnie inny wariant. Jak w przypadku pytania o twórcę albumu "Born to Do It". Ingram, gdy tylko usłyszał pytanie, stwierdził, że nie ma pojęcia, jaka jest poprawna odpowiedź.
Po kilku minutach zastanawiania się (i nasłuchiwania odgłosów widowni) wybrał poprawną odpowiedź. Tu zapaliły się czerwone lampki w głowach producentów.
Manipulacje, alergia i wyrok
Produkcja zrozumiała, że Ingram dostaje pomoc z widowni. Dodatkowo nienaturalne zachowanie zwróciło w końcu uwagę jednego z zawodników, który czekał na kolejną rundę "kto pierwszy, ten lepszy". Mężczyzna zauważył porozumiewawcze spojrzenia kolegów i odchrząkiwania jednego z nich.
Chris doszedł do finału, nagrano, jak odbiera czek, a po wszystkim dowiedział się, że go rozpracowano. Co ciekawe, prowadzący w ogóle nie zorientował się, że ma przed oczami oszusta. Tennant zaraz po przekazaniu czeku pił z Chrisem i jego żoną szampana za kulisami. Gdy dowiedział się w końcu, co się tak naprawdę wydarzyło, nie krył zdziwienia. Przyznał w jednym z wywiadów, że gdyby wiedział, to nigdy nie podpisałby czeku.
Celador, producent show, zawiesił wypłacenie miliona funtów. Zgłosił też podejrzenie oszustwa policji.
Gdy sąd w Londynie uznał, że Charles Ingram jest winny spisku i próby wyłudzenia miliona funtów, stacja wyemitowała ten odcinek "Milionerów" wraz z całym reportażem opisującym incydent. "Milionerzy" w tamtych latach mieli widownię rzędu 16 mln Brytyjczyków. Reportaż obejrzało nawet więcej, bo 17 mln widzów.
Oszuści nie przyznali się do winy. Ingram skierował nawet sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Twierdził, że cała akcja została zmanipulowana, a odgłosy z widowni w niczym mu nie pomagały. Mało tego, Whittock usiłował przekonać sąd, że jego kaszel był spowodowany alergią, a chrząknięcia były zupełnie przypadkowe.
Charles został skazany na 20 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Diana i Tecewen dostali nieco mniej - po 18 miesięcy. Na wszystkich nałożono też kary pieniężne.
Nowe spojrzenie na sprawę i... jeszcze większy skandal!
Gdy twórcy nowego serialu zaczęli "grzebać" w sprawie, trafili na nieodkryte wcześniej wątki. Mówi się, że najprawdopodobniej w Wielkiej Brytanii działał gang (lub jak nazywają to dziennikarze brytyjskich tabloidów - syndykat), który ustawiał programy takie jak "Milionerzy".
Żerowali na nieświadomych niczego producentach show.
Miało to wyglądać tak: syndykat robił wszystko, by wprowadzić swoich ludzi do pracy przy organizacji np. "Milionerów". Podstawiali doświadczonych ekspertów jako "przyjaciół", do których dzwonili uczestnicy. Osoby z gangu miały też odpowiadać za inne ważne punkty programu.
I teraz najważniejsze: Osoba chętna do udziału w programie zgłaszała się do syndykatu. Wpłacała 500 funtów, by dostać się do etapu "kto pierwszy, ten lepszy". Później dostawała pomoc w trakcie gry. Uczestnik wygraną dzielił się z gangiem.
Podaje się, że w ten sposób oszuści mogli zainkasować nawet 10 proc. z 50 mln funtów, które produkcja przeznaczyła na wygrane w latach 2002-2007.
Ze scenarzystą "Quizu" - Jamesem Grahamem - skontaktowała się była uczestniczka "Milionerów", która opowiedziała o wielkim oszustwie.
Paul Smith, dyrektor firmy produkcyjnej Celador, wydał już w tej sprawie oświadczenie:
"Byliśmy naiwni. Wierzyliśmy, że ludzie będą grali w duchu współzawodnictwa, jak to było zakładane. Niektórzy zdali sobie sprawę z tego, jaki jest potencjał do oszukiwania. Znajdowali możliwości, by penetrować system, dostać się do studia i kompletnie zignorować zasady".
Gdyby nie twórcy serialu, trudno powiedzieć, czy prawda wyszłaby na jaw.
"Quiz" będzie miniserialem. Są tylko 3 części. Premiera 13 kwietnia. Wtedy będzie wiadomo więcej, czy gang zadziałał też w przypadku historii z 2001 r. Graham w rozmowie z "The Mirror" przyznał też, że nie jest do końca pewny, czy Ingram, jego żona i przyjaciel są winni oszustwa.
Jego zdaniem na ich niekorzyść przemawiało to, że byli społecznie uprzywilejowani. Biali, z klasy średniej, naiwni. - Takich ludzi najchętniej i najłatwiej można zniszczyć w mediach - skomentował.