Ostre starcie na wizji. Czarzasty śmiał się członkom PiS w żywe oczy
W "Kawie na ławie" z 20 marca dwóch przedstawicieli PiS znalazło się pod ostrzałem polityków opozycji. W pewnym momencie Włodzimierz Czarzasty bezlitośnie zakpił i wytknął im "zakłamanie", kiedy przedstawiciel rządu mówił o konieczności przestrzegania prawa unijnego. Poseł Lewicy w trakcie swojej tyrady chciał nawet zamknąć im usta… ciasteczkiem.
W programie Konrada Piaseckiego w TVN24 tematem numer jeden była wojna w Ukrainie, nakładanie sankcji na Rosję i uniezależnienie się od rosyjskiej ropy czy gazu. Na pytanie prowadzącego, dlaczego Polska nie rezygnuje z "krwawych surowców", wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk stwierdził, że obowiązuje nas prawo unijne. I zerwanie jakichkolwiek umów gospodarczych z państwem trzecim mogłoby narazić Polskę na sankcje.
Po tych słowach do głosu doszedł Włodzimierz Czarzasty, który szczerze rozbawiony rozpoczął kpiarską tyradę.
- Zakłamanie, które mówicie… - mówił Czarzasty, na co Wawrzyk wtrącił: "To nie jest zakłamanie, tylko prawo".
- Ciasteczko? Może ciasteczko i będzie pan mówił – zakpił z niego poseł Lewicy.
- Zakłamanie wasze jest takie, że muszę to powiedzieć. Uważacie, że Unia Europejska ma zasadę, których Polska nie powinna łamać? Uważacie, że jest taka sytuacja, jak jesteśmy w UE, to powinniśmy się stosować do jej zasad, do decyzji np. sądów europejskich? Uważacie, że jesteśmy państwem europejskim, członkiem Unii, które powinno faktycznie… - ciągnął Czarzasty, na co zareagował Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta.
- Panie ministrze, a panu dam drugie ciasteczko – odpowiedział mu Czarzasty. - Wiecie, jak się nazywa taka sytuacja, taka reakcja wasza? Dwóch trafionych zatopionych – dodał przedstawiciel Nowej Lewicy. - Wy śmiecie to mówić? Przecież wy jesteście przez 6 lat ciągle przeciwko Unii. I wy teraz mówicie: nie zamkniemy granicy dla TIR-ów, bo jest wolny handel. Chłopy, co wy mówicie? – kontynuował swoją tyradę.
Kiedy Paweł Mucha w końcu doszedł do głosu, odbił piłeczkę i zaapelował do posłów opozycji, by wykorzystali swoje wpływy w instytucjach europejskich do walki z kryzysem w Ukrainie, ustaleniem rozwiązań w zakresie gospodarki energetycznej itd., zamiast domagać się nakładania na Polskę sankcji.
- Mamy do czynienia z żenującymi spektaklami, że polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego głosują przeciwko Polsce, żądając nakładania sankcji na Polskę. I to nie jest śmieszne, tylko żenujące, że taką aktywność mamy. Jeśli unijnie chcemy działać, to działajmy razem na korzyść wspólnego rynku, tak jak to przewidują traktaty europejskie i polska racja stanu – mówił przedstawiciel Kancelarii Prezydenta.