Okrutny żart z Czarnka. TVN nie pokazał tego na żywo
Stacja TVN świętowała swoje 25. urodziny w Sopocie nie tylko muzycznie, ale i satyrycznie. Choć można było spodziewać się serii żartów z obecnej władzy, nie każdy gość odważył się sięgnąć po polityczne wątki. Za to jeden skecz szczególnie zaboli ministra edukacji. O ile trafi na antenę.
20.08.2022 | aktual.: 20.08.2022 13:47
W tym roku Top of The Top Sopot Festival wydłużono o jeden dzień, który to oddano twórcom "Szkła kontaktowego" i ich gościom. Satyryczny program TVN24 w styczniu będzie obchodził 18. rocznicę emisji na antenie, stąd występ w Operze Leśnej miał być ukoronowaniem ich pełnoletności. Stali widzowie "Szkła" powinni być zachwyceni specjalnym odcinkiem, który w TVN pojawi się 31 sierpnia. Choć prowadzący zapowiadali prześmiewcze podsumowanie ostatnich 25 lat sceny politycznej w Polsce, prawie dwie godziny występów skupiały się na ostatnich ośmiu latach rządów PiS.
Tomasz Sianecki i Wojciech Zimiński jako gospodarze pierwszej części wieczoru Comedy Fest z gracją żonglowali między aktualnymi tematami politycznymi, a tymi sprzed kilku lat. Oprócz występów stałych komentatorów "Szkła kontaktowego", tj. Henryka Sawki, Marka Przybylika, Krzysztofa Daukszewicza, Tomasza i Szymona Jachimków, Michała Kempy, Katarzyny Kwiatkowskiej i Wojciecha Fiedorczuka, poświęcono też chwilę na wspomnienie dawnych gwiazd programu. Prowadzący nie szczędzili komplementów pod adresem Grzegorza Miecugowa, a Artur Andrus opowiadał anegdoty o Marii Czubaszek.
I choć sami twórcy żartowali, że przemawiają językiem dostosowanym do ich głównej grupy odbiorców, czyli widzów w wieku 60+, a tym samym skecze były dalekie od wulgarnej formy, jeden występ był istnym pojechaniem po bandzie. Szymon Jachimek podzielił się z sopocką publiką swoim rzekomym snem o… obudzeniu się nago u boku Przemysława Czarnka. Romantyczną atmosferę gwarantowały palące się w kominku książki o in vitro.
- Żona to już historia, a ty jesteś teraźniejszość - miał powiedzieć mu w śnie minister.
Satyryk żartował, że ma nadzieję, iż Czarnek obejrzy jego występ i odtąd będzie żył w lęku przed podobnym koszmarem. W dalszej części występu mówił o wspieraniu społeczności LGBT i marszach równości, które są solą w oku obecnej władzy.
Nie jest tajemnicą, że były dyrektor programowy TVN Edward Miszczak nie był fanem kabaretów, dlatego na antenie rzadko pojawiała się taka forma rozrywki. Jednak wraz z nowymi porządkami stacja otworzyła się na satyrę, która przed laty królowała w TVP, a obecnie święci triumfy w Polsacie, co pokazał ostatni sukces skeczu Neo-nówki.
Dlatego odwołując się do tradycji, TVN powołał w Operze Leśnej "Klub Mistrzów". Już na samym początku oddano hołd legendom kabaretu. Katarzyna Pakosińska wykonała słynny skecz Kabaretu Tey "Smutasy, mazgaje", a Zbigniew Zamachowski przywołał monolog Stanisława Tyma "O doganianiu światowej czołówki", który choć został napisany 45 lat temu, wciąż pozostaje aktualny w odniesieniu do mentalności wielu polskich polityków. Żarliwie polityczne show dał też Jerzy Kryszak, zachwycając się m.in. "klubem milionerów dobrej zmiany", co ujawniła redakcja Wirtualnej Polski.
Król wieczoru mógł być tylko jeden i okazał się nim - a jakże! - Marcin Daniec. Tylko on w tak naturalny sposób rozbawiał publikę perypetiami codzienności i swoimi przemyśleniami na temat naszych przywar, udowadniając, że wcale nie trzeba co rusz uderzać we władzę, aby rozśmieszyć widzów. Komik z ponad 40-letnim doświadczeniem na scenie nie ukrywał, że w ostatnich latach większą popularnością cieszyli się jego młodsi koledzy, ale zebrani w Operze Leśnej szybko zweryfikowali rzeczywistość. To Daniec jako jedyny otrzymał od publiczności owacje na stojąco i kilkuminutowe brawa. Poruszony satyryk bisował w swoim charakterystycznym góralskim wydaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od polityki w swoich występach uciekli zupełnie Andrzej Grabowski oraz Tomek Kołecki. Stand-up 25-latka zapewne miał być ukłonem w stronę młodszej widowni, jednak zupełnie nie pasował on do reszty wieczoru. A rówieśnik stacji TVN fatalnie pogubił się na sopockiej scenie, czego efektem było wyłączenie mu mikrofonu i przerwanie występu. Prawdopodobieństwo, że show Kołeckiego trafi na antenę, jest nikłe.
Czy to właśnie dlatego TVN postanowił nie nadawać na żywo ostatniego dnia Top of The Top Sopot Festival? Transmisja ukaże się z prawie dwutygodniowym opóźnieniem, co każe podejrzewać, że niektóre fragmenty zostaną wycięte. Być może stacja obawiała się, że zaproszeni goście za bardzo uderzą w polityczne tony, mimo że to komentatorzy "Szkła kontaktowego" jak zwykle kładli największy nacisk na obśmianie bieżących wydarzeń. Satyryczny eksperyment trzeba jednak uznać za udany i oby widzowie TVN mogli się o tym przekonać w pełnej krasie.