"Misha i wilki". Ocalała z Holocaustu? Jej historia to jedno wielkie oszustwo
Była małą dziewczynką, która ocalała z Holocaustu. Zabiła nazistowskiego żołnierza, żyła miesiącami sama w lesie. Zaprzyjaźniła się z wilkami. Cudem przeżyła. Ta historia, jak mówili, była zbyt mocna, by być prawdziwa. No właśnie...
13.08.2021 12:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Misha Defonseca swoją nieprawdopodobną historię opowiedziała po raz pierwszy na spotkaniu w synagodze w Massachusetts w Dniu Pamięci Holocaustu. Był 1989 lub 1990 r. Misha zaskoczyła wszystkich sąsiadów, opowiadając, jak wyglądało jej dzieciństwo w Belgii, o rodzicach, których naziści wywieźli z kraju i o tym, jak pewnego dnia uciekła od opiekunów, by przemierzyć pół Europy, próbując odszukać mamę i tatę.
7-letnią Mishą w lasach opiekowały się wilki i tylko dzięki nim przeżyła. Dziewczynka przeżyła prawdziwe piekło podczas II wojny światowej i Holocaustu. Po latach opisywała, jak pewnego dnia trafiła na nazistowskiego żołnierza, którego zadźgała nożem. Zadała mu kilkadziesiąt ciosów, których w ogóle nie spodziewał się ze strony małej dziewczynki.
Misha trafiła m.in. do warszawskiego getta, a po latach, już jako dorosła kobieta i mężatka, znalazła schronienie w niewielkim amerykańskim miasteczku. Ludzie byli wstrząśnięci jej historią. Opowieść ocalałej z Holokaustu zaczęła krążyć w lokalnych mediach. Aż trafiła do kobiety, która namówiła Mishę do napisania książki.
O jeszcze bardziej nieprawdopodobnej historii, która wydarzyła się potem, opowiadają twórcy nowego filmu dokumentalnego na Netfliksie pt. "Misha i wilki".
Jeśli szukacie dobrej historii na weekend z Netfliksem, to "Misha i wilki" powinna znaleźć się na waszej krótkiej liście. Film Sama Hobkinsona pokazywany był na festiwalu Sundance, a teraz - od 12 sierpnia - mogą go oglądać także internauci. Historia jest porażająca.
Gdy Misha Defonseca ujawniła swoją wstrząsającą przeszłość, zgłosiła się do niej Jane Daniel, właścicielka niewielkiego wydawnictwa, które dzięki historii Mishy mogło wybić się nie tylko w USA, ale i na arenie międzynarodowej. Daniel przekonała Mishę, by ta napisała książkę o swoich wojennych doświadczeniach (oczywiście z pomocą ghostwriterki). Książka powstała, ale nie sprzedawała się w rekordowych nakładach.
20 mln odszkodowania
Daniel wymyśliła, że najlepszą promocją będzie zainteresowanie tą historią Oprah Winfrey. I tak się stało. O Mishy miał powstać reportaż w programie najbardziej popularnej dziennikarki w całych Stanach Zjednoczonych. Co więcej, Disney interesował się kupieniem praw do ekranizacji biografii.
Misha zaczęła robić problemy. Nie była chętna, by współpracować z wydawczynią przy promocji. Wystraszyła się. Wkrótce oskarżyła Daniel o to, że pozbawiła ją potężnej sumy pieniędzy, ukrywając przed nią prawdziwe dochody ze sprzedaży książki. Defonseca wygrała w sądzie. Z Daniel zrobiono potwora, który wykorzystał finansowo Bogu ducha winną ocalałą z Holocaustu kobietę.
Sąd zdecydował, że Daniel musi zapłacić Mishy aż 22,5 mln dol.! Wtedy zaczęło się najciekawsze. Daniel była całkowicie pogrążona. Wtedy tknęło ją, by przejrzeć jeszcze raz szczegóły historii Mishy. Zwróciła uwagę, że niektóre drobne dane różnią się w amerykańskim i francuskim wydaniu (które radziło sobie doskonale na rynku). Nie zgadzało się nazwisko, informacje o rodzicach Mishy, zdjęcia z archiwum nie pasowały kompletnie do historii...
Daniel przejrzała na oczy. Zrozumiała, że cała ta opowieść o 7-letniej Żydówce uratowanej przez wilki to jedna wielka ściema. Tylko jak dowieść tego w przyzwoity sposób? Z szacunkiem do innych ocalałych z Holokaustu? Trudno powiedzieć przecież wprost, że ocalała (rzekomo) ściemnia całemu światu.
Krzywdząca fantazja
W filmie "Misha i wilki" reżyser niespiesznie ujawnia kolejne wątki śledztwa, jakie rozpoczęła Daniel. Nie bójcie się, historia nie kończy się na tym, że wydawczyni zrozumiała, że została oszukana. Oj nie, zwrotów akcji tu nie brakuje.
Co razi w filmie to to, jak reżyser łagodnie traktuje wydawczynię książki. Pomija fakt, że przynajmniej trzech historyków punktowało jeszcze przed premierą amerykańskiego wydania, że historia Defonseki jest niemożliwa.
Co więcej, w prawdziwość relacji Mishy wątpiła sama ghostwriterka Vera Lee. Konsultowała się z organizacją non-profit Facing History and Ourselves, która pomagała m.in. nauczycielom w tym, by przekazywać prawdę o Holocauście w szkołach. Działacze organizacji mieli przyznać, że wspomnienia Mishy wydają się fałszem. Wątek o tym, że Jane Daniel miała konta w bankach na Bahamach, na które przelewała pieniądze ze sprzedaży książek, jest wspomniany tylko przez sekundę.
Warto w tym miejscu dodać, że pod koniec lat 90. pojawiły się wspomnienia niejakiego Benjamina Wilkomirskiego ("Fragments: Memories of a Wartime Childhood 1939–1948"). Pisał on o swoich doświadczeniach podczas Holocaustu, o tym, jak z bratem ukrywali się na polskiej farmie, jak trafili do różnych obozów koncentracyjnych, jak udało im się przeżyć piekło, a następnie znaleźć się w sierocińcu w Krakowie. Po publikacji, a następnie po historycznym śledztwie ustalono, że historia była zmyślona.
Jednocześnie w tym samym czasie Amerykanie i Europejczycy wykupywali ze sklepów inną zmyśloną historię...
"Misha i wilki" pokazuje, jak łatwo przychodzi nam fascynacja mocnymi historiami, a jak trudno jest je od razu weryfikować. Czy to historia chciwości wydawczyni? Fantazji jednej kobiety, która tym fałszem skrzywdziła prawdziwie ocalałych z Holocaustu? Oceńcie sami.