Zostanie tylko TVP. Po pretekstem wojny Kurski dostaje monopol
Telewizja naziemna unowocześnia standard nadawania. Żeby nie stracić możliwości oglądania wielu stacji, trzeba kupić nowy telewizor albo dekoder. Ale jest jeden wyjątek: to TVP. Można więc niczego nie dokupywać i oglądać już tylko rządową propagandę.
Telewizje naziemne w Polsce przechodzą na nowy standard. Do tej pory nadawały w systemie oznaczonym DVB-T, od teraz muszą dostosować swój sygnał do nowocześniejszego systemu DVB-T2/HEVC. Proces przechodzenia na nowy standard ma potrwać do czerwca. Rzecz jest o tyle istotna, że dotyczy około 5 mln gospodarstw domowych, czyli 35 proc. gospodarstw w kraju - tyle według najnowszych danych ma w Polsce dostęp wyłącznie do naziemnej telewizji. W ostatnich latach ta liczba systematycznie spada, ale wciąż jest spora.
"Nowy standard się zaczyna"
Nie wchodząc w szczegóły techniczne tej operacji, wystarczy poprzestać na stwierdzeniu, że ta decyzja oznacza konieczność wymiany starszych odbiorników telewizyjnych na nowe albo dokupienie dekodera - starsze telewizory, niedostosowane do nowego standardu, nie będą już umożliwiały oglądania telewizji.
Proces przechodzenia na nowy standard rozpocznie się od najbliższego poniedziałku. Będzie się odbywał regionami - zacznie się od Dolnego Śląska. TVP wydała już ponad 2,5 mln zł na kampanię informacyjną pod hasłem "Telewizja Polska przypomina, nowy standard się zaczyna".
- Konieczność zmiany standardu, mówiąc najprościej, wynika z dwóch rzeczy - tłumaczy Witold Tomaszewski, rzecznik prasowy UKE. - Tego, że cała Europa przeszła już na nowy standard oraz tego, że jest to standard o wiele lepiej wykorzystujący częstotliwości, a co za tym idzie pozwoli on na nadawanie większej liczby kanałów w standardzie HD/4k o zasięgu ogólnopolskim, w miejsce dostępnych aktualnie kanałów w niższym standardzie SD.
Do tego punktu sprawa wydaje się obiektywna, oczywista, nie wzbudzająca szczególnych emocji - może poza tym, że wiele osób, których nie będzie stać na kupno nowego telewizora lub dekodera, straci możliwość oglądania wielu kanałów.
Rosja zaatakowała Ukrainę - nie obejrzysz TVN
Ale tu, jak informował magazyn "Press", zaczyna się problem. Oto bowiem prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Jacek Oko, zadecydował, że od obowiązku przejścia na nowy standard będzie jeden, jedyny wyjątek - dotyczyć będzie tzw. trzeciego multipleksu telewizji naziemnej, czyli pakietu programów nadawanych przez TVP.
Decyzja zapadła na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Kamińskiego, który powołał się na… inwazję Rosji na Ukrainę. Taką możliwość formalnie rzeczywiście daje mu ustawa Prawo telekomunikacyjne - znajduje się tam przepis, który mówi, że rezerwacje częstotliwości mogą być zmieniane z powodów "zagrożenia obronności, bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa i porządku publicznego".
W swoim wniosku minister powołał się m.in. na dwie kwestie: "eskalację działań dezinformacyjnych w skali międzynarodowej" oraz istnienie Regionalnego Systemu Ostrzegania. To ważny kanał przekazywania społeczeństwu kluczowych informacji w sytuacjach kryzysowych. Ministerstwo współpracuje w jego sprawie właśnie z TVP. Zmiana standardu w przypadku tej stacji mogłaby oznaczać, według ministra, że do części osób w Polsce mogą przestać docierać alarmowe komunikaty rządu.
Ministerstwo nie odpowiedziało na pytanie WP, dlaczego wniosek przewidywał tylko jeden wyjątek - ten dotyczący multipleksu będącego w gestii TVP.
Propaganda na wyłączność
Jaki może być efekt decyzji prezesa UKE o wyjątku w kwestii obowiązku przechodzenia telewizji na nowy standard? Bardzo konkretny: ci, którzy nic nie zrobią, a można zakładać, że takich będzie sporo, zwłaszcza wśród osób starszych i mniej zamożnych, od momentu przejścia innych stacji na nowy system, stracą możliwość ich oglądania. Będą "skazani" na oglądanie TVP, stacji o której nijak nie da się powiedzieć, że przekazuje prawdziwy obraz świata i obiektywnie relacjonuje rzeczywistość. Osoby pozostające przy starym standardzie będą zmuszone przyjmować wyłącznie rządową propagandę i stracą możliwość konfrontowania jej z innymi punktami widzenia, prezentowanymi przez innych, niezależnych politycznie od rządu, nadawców.
- W państwie demokratycznym ten sam standard prawny powinien obowiązywać wszystkich nadawców lub żadnego - komentuje prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Jeśli jakieś państwo w taki sposób wykorzystuje prawo, to przestaje być ono prawem i może zostać zaskarżone. Państwo ma obowiązek dbać o równość i wolność mediów. Faworyzowanie kogoś może być uznane za propagandę, a propaganda nie jest dziennikarstwem. Propagandę w każdym kraju poznajemy po chwaleniu własnej władzy i krytykowaniu opozycji. Równość i bezstronność to podstawa zdrowej demokracji.
Polsat nie chciał komentować sytuacji, nie odpowiedział też na pytania WP czy będą podejmować jakieś działania w tej sprawie.
Biuro prasowe TVN Grupa Discovery wysłało do nas oświadczenie: "Z zaskoczeniem przyjęliśmy decyzję UKE. Proces przygotowania do przejścia na nowy standard nadawania jest prowadzony od dawna i od dawna znane były terminy jego wejścia w życie, od dawna także kwestie techniczne były komunikowane widzom. Wprowadzanie tak istotnych zmian bez uprzedzenia i bez uzgodnień z nadawcami skutkuje przede wszystkim niepewnością wśród widzów oraz grozi realną możliwością pozbawienia ich dostępu do części kanałów TV - co ma szczególne znaczenie w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Dlatego w obecnej sytuacji uważamy, że jedynym wyjściem jest odsunięcie w czasie realizacji refarmingu i niezwłoczne rozpoczęcie w tej kwestii dialogu technicznego i konsultacji ze wszystkimi uczestnikami rynku"