Nowak-Ibisz nigdy już nie opuści Polski
[
21.01.2010 11:12
]( http://www.efakt.pl )
Dwa lata temu Anna Nowak-Ibisz (44 l.) zrezygnowała z hitowego niemieckiego serialu "Lindenstrasse", by zrobić karierę w Polsce. I chociaż od tamtej pory aktorka nie jest zasypywana propozycjami w kraju, ani jej w głowie wracać do Niemiec
– Nie wyjadę już z Polski. Mam za dużo lat. Nie po to zresztą zostałam mamą, żeby teraz brać tobołek i fundować dziecku i sobie tak olbrzymią zmianę, jaką byłby powrót – wyjaśnia pani Anna w rozmowie z Faktem.
– To była świadoma decyzja. Zawsze jest coś za coś, ale ja jestem zadowolona i nie żałowałam ani jednego dnia – dodaje.
Fakt pisał o powrocie Anny Nowak-Ibisz do Polski ponad rok temu. Wcześniej jej kariera toczyła się głównie w Niemczech, gdzie przez prawie dwadzieścia lat znana była jako Urszula Winnicki z popularnego serialu. Pozowała również nago do niemieckiego wydania „Playboya”. Wcześniej aktorka nie myślała o opuszczeniu Niemiec. Życie jednak narzuciło jej inny scenariusz.
Decyzja o tym, by zacząć pracować na swoje nazwisko w rodzimym kraju, miała związek z jej rozwodem z prezenterem Krzysztofem Ibiszem (45 l.). Nowak nie chciała, by ich wspólny syn Vincent (4 l.) cierpiał przez tę trudną sytuację. – Tutaj mieszkam, tu jest tata Vincenta i dalsza rodzina. A tam miałabym tylko plany zawodowe – wyjaśnia Nowak-Ibisz.
Ale i w naszym kraju powoli staje się popularna. Tuż po powrocie wystąpiła w „Tańcu z gwiazdami”, a potem dostała rolę w serialu TVN „Klub Szalonych Dziewic”, który w marcu wejdzie na antenę.
– Jestem zachwycona pracą na polskim planie, w fantastycznym towarzystwie. Wspaniale, że nie muszę wsiadać do samolotu, by po pracy lecieć do Niemiec – cieszy się pani Anna.
Mimo wszystko daleko jej jeszcze do popularności, jaką miała u naszych zachodnich sąsiadów. Aktorka ma świadomość, że by zdobyć zaufanie widzów, potrzeba czasu. Czeka więc cierpliwie i ma nadzieję, że właśnie tu, w swoim kraju, przyjdzie jej zagrać rolę życia. – Marzy mi się rola podobna do ról Penelope Cruz lub rola matki, na miarę moich doświadczeń życiowych – kończy Nowak-Ibisz.