"Nocny agent" w netfliksowej czołówce. Warto obejrzeć? Znamy odpowiedź
Na Netfliksie ostatnio niewiele jest zaskoczeń, niemal każda premiera na chwilę ląduje "na jedynce", czyli na pierwszym miejscu rankingu najchętniej oglądanych pozycji, by za moment dać się wyprzedzić kolejnej nowości. Wygląda na to, że i "Nocny agent" nie zagrzeje tam długo miejsca.
03.04.2023 18:28
Niektóre propozycje platformy okazują się warte zaszczytnego miejsca, inne mniej, niewątpliwie jednak pozycja w tygodniu premierowym działa jak magnes na spragnionych nowych emocji widzów. Nie inaczej jest z "Nocnym agentem", który niemal od tygodnia okupuje czołówkę najpopularniejszych w Polsce seriali. Czy zasłużenie?
Na pierwszy rzut oka "Nocny agent" to serial zupełnie pospolity, niczym się nie wyróżnia. Materiały wizualne, w tym fotosy i trailer, sugerują podobieństwa do trzymającej w napięciu, przebojowej (przynajmniej w pierwszych sezonach) produkcji "24" z Kieferem Sutherlandem czy historii z Jasonem Bournem w roli głównej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zresztą, wydaje się, że zbieżności z tą pierwszą twórcy "Nocnego agenta" wcale nie kryją, nadając głównemu bohaterowi nazwisko słynnego aktora. Niestety, mimo solidnego scenariusza i zaangażowania aktorów, produkcja pozostanie tylko kolejnym tytułem "do odhaczenia" (albo "do bindżowania" – z ang. "binge-watching" oznacza oglądanie niemal na raz wszystkich odcinków), który nieźle się ogląda, ale zapomina o nim dosłownie w momencie wybrzmienia ostatniej nuty podkładu po napisach końcowych (albo i wcześniej).
"Nocny agent" - o co tam chodzi?
Peter Sutherland (Gabriel Basso) jest tajnym agentem FBI, który przed rokiem udaremnił zamach bombowy na metro. W odpowiednim momencie zauważył podejrzanie zachowującego się terrorystę i zatrzymał pociąg na chwilę przed wybuchem ładunku.
Niestety, Peter ma swoje na sumieniu, a raczej ludzie, którymi się otaczał i z którymi pracował, dokonali pewnych niekoniecznie słusznych wyborów. Z jakiegoś powodu okoliczności zamachu sprawiają, że przełożeni sugerują agentowi odsunięcie się w cień i przeczekanie burzy. Ma to robić w piwnicy Białego Domu, gdzie odpowiada za obsługę tajnego "telefonu ostatniej szansy" agentów w potrzebie.
Administracyjna (i nocna) robota Peterowi nie służy, znacznie bardziej wolałby być w terenie, gdzie faktycznie mógłby się na coś przydać. Pewnej nocy telefon wreszcie dzwoni, a po drugiej stronie słychać głos przerażonej Rose (Luciane Buchanan). Ciotka i wujek dziewczyny chwilę wcześniej rozmawiali o podejrzeniu istnienia kreta w strukturach Białego Domu, a teraz ich życie znajduje się w prawdziwym niebezpieczeństwie.
W ostatnich słowach do Rose para przekazała jej numer Petera i poleciła zaufać temu, kto odbierze wiadomość po drugiej stronie słuchawki. Oczywiście pierwsza rozmowa Rose i Petera będzie miała określone konsekwencje, a przede wszystkim połączy tę dwójkę na dłuższą chwilę.
Nocny agent | Oficjalny zwiastun | Netflix
"Nocny agent" - oglądać czy sobie darować?
"Nocny agent" to nie jest przełomowa telewizja, z całą pewnością nie jest to też tytuł, o którym będzie się mówiło i w gorączce analizowało pojawiające się w nim wątki. To solidna porcja rozrywki dla wielbicieli politycznych thrillerów i łamigłówek spod znaku Johna Le Carré'a, choć zdecydowanie mniej skomplikowanych, ale przede wszystkim wspomnianego już "24", "Jacka Ryana" czy "Bodyguarda". To tylko tyle i aż tyle.
Oczywiście zadaniem krytyków jest narzekanie na powtarzalność i brak oryginalności (oraz paskudną siwą perukę pojawiającej się w drugoplanowej roli, znanej z "Wieloryba", Hong Chau), a widzowie wiedzą swoje i zapewne - teraz już choćby z czystej ciekawości, zadbają o dobre wyniki "Nocnego agenta".
Serial nie jest zły, ale ile razy można oglądać biegających po metropoliach tajnych agentów, pościgi, strzelaniny, szpiegów zagrażających bezpieczeństwu narodowemu i jednego jedynego sprawiedliwego, który wszystkiemu zaradzi? Tu przynajmniej prezydentem Stanów Zjednoczonych jest kobieta, chociaż również i ten drobny szczegół przestaje powoli stanowić o odświeżającym walorze kolejnej produkcji Netfliksa.
Magdalena Maksimiuk
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.