Nie żyje Tomasz Knapik. Legendarny lektor miał 77 lat
W wieku 77 lat odszedł Tomasz Knapik. Smutną informację podał na Facebooku jego syn Maciej. "Wszyscy mieliśmy nadzieję, że mu się uda. Niestety" - pisze reporter TVN24.
06.09.2021 15:36
"Chciałem Was poinformować, że dzisiaj zmarł mój Tata, Tomasz Knapik. Jak część z was wie, od ponad dwóch miesięcy walczył z ciężkim kryzysem chorobowym. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że mu się uda. Niestety" - pisze Maciej Knapik.
"Był Głosem w naszych domach, naukowcem i wykładowcą Politechniki Warszawskiej. Ukochanym Ojcem i Dziadkiem. W przyszły czwartek skończyłby 78 lat" - czytamy w oświadczeniu syna zmarłego lektora.
Choć być może wielu nie kojarzyło twarzy Tomasza Knapika, to jego głos wciąż jest doskonale znany kolejnym pokoleniom widzów.
Po zmianie ustrojowej był lektorem Polskiej Kroniki Filmowej. Na początku lat 90. zaczął też czytać filmy wydawane na kasetach wideo. Jego charakterystyczny głos pojawił się zarówno na VHS oficjalnych dystrybutorów typu Vision, ITI Home Video czy Imperial, jak i pirackich kopiach pokątnie krążących na bazarach w całej Polsce. Czytał takie kasetowe klasyki, jak "Amerykański ninja", "Cobra" i "Szklana pułapka".
Knapik związany był także z takimi kanałami telewizyjnymi, jak Polsat, TVN24, TVN Turbo, TVP czy Tele 5. Jego głos można było usłyszeć także w reklamach. W 2008 r. nagrał komunikaty głosowe dla systemu informacji pasażerskiej w pojazdach stołecznego ZTM emitowane w autobusach i tramwajach.
Knapik słynął z nieskrępowanego poczucia humoru i ogromnego dystansu. W ostatnich latach często był gościem festiwali i przeglądów filmowych. Podczas spotkań z publicznością dzielił się barwnymi anegdotami ze swojego życia. Jak tę, o genezie swojego przezwiska.
- Opowiem wam taką anegdotę. Kiedyś mój syn opowiadał o jakimś Zyziu. Pytam, kto to jest. Odpowiedział, że tak wołają na ojca ich kolegi. Chciałem wiedzieć, jak wołają na mnie - wspominał Tomasz Knapik na spotkaniu podczas Octopus Film Festiwal w Gdańsku w 2019 r.
- Na początku syn zaprzeczał, że w ogóle mam jakąś ksywę. Wzięty na tortury zeznał, że mam ksywę Ramirez. Dlaczego tak? I syn powiedział: ach, bo kiedyś wieczorem wychodziliśmy z kolegami z mojego pokoju po cichutku, bo tata nagrywał film. I nagle było słychać z gabinetu twój głos "Ramirez, ku...wa, to były moje konie!" - powiedział, mocno akcentując przekleństwo.
Podczas tego samego spotkania z trójmiejską publicznością Knapik zdradził w swoim stylu, jakich zleceń w swojej karierze starał się nie podejmować.
- Są rzeczy, których nie lubię czytać. Ostatnio często proponują mi teksty o gotowaniu. Jak widzę żałosne próby celebrytów, którzy nie potrafią ugotować jajka, to taka praca mi trochę przeszkadza - tłumaczył.