Nie żyje Tomasz Kabis. Czarował talentem i wielkim sercem
05.12.2019 12:15, aktual.: 05.12.2019 15:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiadomość o śmierci młodego magika poruszyła media i opinię publiczną. Tomasz Kabis w pamięci swoich fanów pozostanie artystą o wielkim talencie i jeszcze większym sercu. Do końca chciał występować i dzielić się dobrem.
Tomasz Kabis zachwycił Polaków przed kilkoma laty w "Mam Talent!". W programie pojawił się w 2013 r. Jego pokazy zauroczyły jurorów i widzów na tyle, że dostał się do finału. Programu nie wygrał, ale na dobre zapisał się w pamięci fanów talent show.
Trudno się dziwić. Jego występy były pełne energii i humoru, a szczegółowo dopracowane sztuczki wprawiały w zdumienie nawet sceptycznie nastawionych. Praca była jednocześnie jego pasją. Jak wspomina młodego magika w swoim materiale TVN, iluzją interesował się już od dzieciństwa. Mieszkał i pracował w Rybniku.
W Wigilię ubiegłego roku dowiedział się, że ma nowotwór złośliwy serca i opłucnej z przerzutami do wątroby. Nie poddawał się złośliwej chorobie, podjął leczenie i przyjął kilka cykli chemioterapii. W najtrudniejszych momentach pomagała mu jego pasja.
Była nią jednak nie tylko iluzja. Tomasz Kabis chętnie angażował się w akcje charytatywnie. Nieraz sam wychodził z inicjatywą. Organizował pokazy i warsztaty iluzji dla małych pacjentów, był wolontariuszem fundacji "Mam Marzenie". Nawet sam, będąc już w trakcie jednej z chemioterapii postanowił urozmaicić sobie i innym pacjentom czas i zrobić pokaz.
- Jestem po pięciu dniach chemioterapii. Musiałem przyjść na dodatkową chemię. Zabrałem swoje rekwizyty i postanowiłem ten dzień urozmaicić - i sobie, i pacjentom - mówił Kabis w lutym w rozmowie z TVN 24.
Iluzjonista także systematycznie informował o swoim stanie zdrowia i kolejnych planach w mediach społecznościowych. Za każdym razem dziękował też bliskim i fanom za wsparcie, jakie otrzymywał w walce z chorobą.
W ich trakcie obmyślał kolejne występy, a gdy tylko miał na nie siłę występował dla innych pacjentów, sprawiając mnóstwo radości szczególnie tym najmłodszym.
Miał w sobie ogromną siłę walki. Chciał jeszcze wrócić na scenę. Ostatni raz publicznie wystąpił 16 czerwca na KabaRYJtonie, imprezie charytatywnej, podczas której zbierano fundusze na jego leczenie. Kilka dni później, będąc już w szpitalu, obchodził 30 urodziny. Życzenia powrotu do zdrowia i na scenę życzyli mu m.in. jeden z najbardziej znanych iluzjonistów, Maciej Pol, kabaret Hrabi i Sławomir.
W tym czasie przyjął kolejny cykl chemioterapii, agresywniejszej niż wcześniej. Nie krył, że towarzyszą mu spore obawy, ale nadal skupiał się na tym, co będzie robić w przyszłości. - W zdrętwiałych palcach ciężko utrzymać karty. Ale nawet, jak mi to zostanie, i tak będę czarować – opowiadał w wideo na Facebooku.
O jego harcie ducha i pozytywnym, mimo okoliczności, nastawieniu do życia mówiła jego menedżerka, Monika Postrzygacz. - Po ostatniej chemii czuł się dobrze. Był w domu. Ale jakiś tydzień, dwa tygodnie temu dopadł go katar i wysoka gorączka. Trafił do szpitala. Okazało się, że ma białaczkę – powiedziała w rozmowie z TVN 24.
Tomasz Kabis zmarł 3 grudnia wieczorem. W pamięci współpracowników i bliskich, a także fanów z pewnością pozostanie człowiekiem pełnym energii i entuzjazmu. I przede wszystkim o ogromnym sercu.
- Rak wybrał złego człowieka. Nie dam się, jestem gotowy do walki. Chcę wrócić na scenę, odwdzięczyć się, pomagać, żeby dużo więcej dobra było na świecie – mówił w jednym ze swoich filmików.