"Nie zasługiwał na to". Lichtman jest zdruzgotany samotną śmiercią Macieja Kossowskiego

Marian Lichtman wspomina zmarłego Macieja Kossowskiego
Marian Lichtman wspomina zmarłego Macieja Kossowskiego
Źródło zdjęć: © AKPA, Agencja Forum

04.11.2022 11:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- To było przykre, że został sam, nie zasługiwał na to - tak Marian Lichtman skomentował smutne doniesienia zza oceanu. Chodzi o śmierć Macieja Kossowskiego, cenionego niegdyś wykonawcy, który 50 lat temu wyjechał do USA. Tam zmarł w zupełnym zapomnieniu.

Informację o śmierci Macieja Kossowskiego podał na Facebooku saksofonista Krzysztof Medyna, powołując się na doniesienia jednego z polonijnych periodyków. Okazuje się, że do redakcji nowojorskiego pisma przyszedł list od sąsiada muzyka, a jednocześnie jedynej osoby, z którą Kossowski utrzymywał jakikolwiek kontakt.

- Kiedy ostatni raz odwiedziłem go w szpitalu, był w okropnym stanie, a lekarz powiedział mi, że jestem jedyną osobą, która przyszła go odwiedzić. Kiedy zobaczyłem go leżącego, uświadomiłem sobie kontrast sytuacji, że oto jest człowiek, który kiedyś był kochany i podziwiany przez setki tysięcy ludzi w Polsce za swoją muzykę w latach 60. i 70., a tu umiera w samotności - pisze Paul Radelat, sąsiad artysty.

Teraz do tej smutnej sprawy odniósł się w rozmowie z "Faktem" Marian Lichtman.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Gdy startowaliśmy z Trubadurami, Maciek Kossowski był już uznaną gwiazdą. Był dobrym i wszechstronnym muzykiem, pisał fajne rzeczy. Miał takie żelazne hity jak "Wakacje z blondynką" czy "Dwudziestolatki" grane do dziś. Nie każdy ma takie hity - wspomina lider Trubadurów.

- Mijaliśmy się na trasach, on dużo pisał piosenek dla innych wykonawców. Był barwną, znaczącą, kolorową postacią - mówi "Faktowi".

Według Lichtmana Kossowski wyjechał zza ocean za wcześnie. Jego zdaniem mógł w Polsce jeszcze wiele osiągnąć.

- Wybrał wolność na Zachodzie, a odszedł samotny w szpitalu. To nie był happy end. To było przykre, że został sam, nie zasługiwał na to. Był wart tego, żeby go pamiętać. Zostawił piękne piosenki – mówi zdruzgotany muzyk.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (107)