Netflix może stać się tubą propagandową Kremla. W sieci rozpoczął się bojkot [AKTUALIZACJA]
Jak podało Politico, Netflix mógł stać się propagandową tubą Kremla. 1 marca wchodzą w życie przepisy, zmuszające m.in. giganta do streamowania 20 kanałów krajowej rosyjskiej telewizji. Na liście są stacje ściśle powiązane z władzą. Netflix tymczasem odpowiedział: nic z tego.
AKTUALIZACJA: Amerykańska firma poinformowała, że z powodu agresji na Ukrainę nie doda do platformy państwowych rosyjskich kanałów. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
Według wspomnianych przepisów, które wejdą w życie w najbliższy wtorek, nadawcy VOD mający dziennie więcej niż 100 tys. użytkowników, będą musieli zapewnić obywatelom Rosji dostęp do 20 federalnych kanałów telewizyjnych, w tym m.in. Channel One, NTV czy Spas.
Te trzy ostatnie są ściśle powiązane albo z Kremlem, albo z Cerkwią. I to właśnie one emitują oburzającą propagandę fałszującą obraz agresji Rosji na Ukrainę.
- Rosjanie nie mają obrazków ludzi czekających z chlebem i solą na ich żołnierzy. Pokazują więc, jak rosyjski transporter opancerzony wjeżdża do obwodu charkowskiego, a podłożony głos z offu mówi: "Niech was Bóg błogosławi, czekaliśmy na was osiem lat". Ten sam cytat jest podkładany pod różne kadry - mówił w rozmowie z Sebastianem Łupakiem dr Wojciech Siegień z Uniwersytetu Gdańskiego.
Dziennikarz Politico Samuel Stolton wysłał pytanie do Netfliksa, czy w związku tym przestanie nadawać na terenie Rosji, gdzie ma blisko milion subskrybentów. Do tej pory streamingowy gigant nie wydał żadnego oświadczenia, jednak w opinii cytowanej przez portal ekspertki, wydaje się mało prawdopodobne, aby Netflix wycofał się z rosyjskiego rynku.
Sprawa już bulwersuje internautów. W mediach społecznościowych, m.in. na Twitterze, użytkownicy deklarują rezygnację z subskrypcji w ramach bojkotu Netfliksa. Pojawił się też wymowny hashtag "#netflix stop supporting russian propaganda".
Przypomnijmy, że to nie jedyny problem Netfliksa w Rosji. W listopadzie 2011 r. tamtejsza komisarz ds. rodziny wystosowała skargę, w której zarzucała amerykańskiemu gigantowi łamanie prawa. Chodzi o fakt wyświetlania treści dotyczących osób LGBTQ+ użytkownikom poniżej 18. roku życia.