Netflix czyści swoją bibliotekę. Znika "Tabu"
To już ostatnia okazja, aby odświeżyć sobie epicki serial historyczny "Tabu", bo Netflix kładzie na nim krzyżyk. Pełno w nim mrocznych tajemnic, krwi i demonów. Tom Hardy żałuje najbardziej, że nie pokazano go nago od przodu.
"Tabu" jest produkcją brytyjską z 2017 r., która skupia się przede wszystkim na dwóch wątkach: prywatnej zemście głównego bohatera, który po latach wraca do ojczyzny z Afryki oraz konflikcie politycznym Anglii z jej byłą kolonią amerykańską na początku XIX w.
Jednym z największych atutów serialu jest kreacja Toma Hardy'ego w roli Jamesa Delaneya. Na życzenie gwiazdora postać ta została skompilowana z kilkunastu innych, które zasłynęły w popkulturze m.in. Sherlocka Holmesa, Hannibala Lectera, Edypa, Marlowa z "Jądra ciemności" czy Rodrigo Mendozy z "Misji".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Chciałem, żeby Delaney był jak klasyczny bohater, człowiek czynu, ale także ktoś, kto jest zdeprawowany i ma tę wielką umiejętność mówienia "spier...j" - mówił aktor w "The Guardian".
Serial był kręcony dla państwowego nadawcy, więc, jak skarżył się Hardy, brutalna przemoc była dozwolona, ale nagość podlegała już zdecydowanym ograniczeniom.
- Kiedy pokazywali mnie nago od przodu, musiałem nałożyć przepaskę. Cholernie jej nienawidziłem, ale jeśli robisz coś dla BBC, to nie możesz pozwolić sobie na tę niegrzeczność, jaką ma "Gra o tron" - wyznał Tom Hardy.
W Polsce premierowe odcinki "Tabu" można było oglądać na kanale HBO, później serial trafił na Netfliksa. Platforma zamierza go udostępniać tylko do 10 września.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.