Neal James nie żyje. Był ulubieńcem widzów Animal Planet
Sympatyczny lekkoduch z długą brodą i nieodzownym banjo zdobył popularność w programie "Call of the Wildman". Amerykańskie media podały smutną wiadomość o jego śmierci.
01.02.2019 | aktual.: 02.02.2019 09:13
Neal James, bo tak naprawdę nazywał się "Banjo Man", zmarł w wieku 55 lat w swoim domu w Kentucky.
Biuro koronera w Waszyngtonie potwierdziło w rozmowie z TMZ, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Mężczyzna od długiego czasu miał problemy z sercem, a pod koniec 2017 r. przeżył poważny zawał. Opowiadając o tym na YouTube, wspominał, że przez chwilę widział "drugą stronę", ale wcale nie było mu śpieszny, żeby się tam znaleźć.
Ostatnie miesiące spędzał na zmianę w szpitalu i w ośrodku dla uzależnionych w Willisburgu, gdzie niósł pomoc potrzebującym. Mimo problemów ze zdrowiem często uczestniczył w spotkaniach z fanami i gościł na imprezach muzycznych, demonstrując swoje zdolności. W jednym z wywiadów wyznał, że zaczął grać na banjo, gdy miał ok. 28 lat.
Neal James był jednym z głównych bohaterów programu przyrodniczego z gatunku reality show, który emitowano na Animal Planet. "Call of the Wildman" doczekał się 72 odcinków podzielonych na cztery sezony.