Znany poszukiwacz przygód i zoolog, Dave Salmoni zdradził kulisy swojej pracy

Uwielbiam programy, serie które są podróżami do świata zwierząt. Ale nigdy nie zdobyłem się na taką wyprawę. Co radziłbyś tym, którzy chcieliby wybrać się w taką podróż?

Dave Salmoni: Jeżeli zdecydujesz się wyruszyć na taką wyprawę, najlepiej zrób to w towarzystwie kogoś, kto się na tym zna. Zazwyczaj, gdy chcemy odwiedzić miejsce, którego nie znamy, szukamy kogoś, kto już tam był i jako ekspert może posłużyć nam radą. Wydaje się to banalne, jednak gdy masz zamiar nurkować ze specjalnym sprzętem, najpierw musisz dobrze poczuć się w wodzie, potem - w towarzystwie drapieżnika. Musisz też mieć przy sobie ludzi, którzy czują pod wodą to samo co ty. To ważne, bo nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć, a ty musisz mieć przy sobie zespół, który jest przygotowany na każdą ewentualność i wie, co powinien zrobić w obliczu niebezpieczeństwa.

Znany poszukiwacz przygód i zoolog, Dave Salmoni zdradził kulisy swojej pracy
Źródło zdjęć: © Animal Planet

06.05.2014 | aktual.: 06.05.2014 12:37

Kiedy zdecydowałeś się zostać podróżnikiem i gospodarzem programów dokumentalnych?

Dave Salmoni:To nie była świadomie podjęta, przemyślana pod każdym kątem decyzja. To się po prostu stało. Zawsze lubiłem te klimaty. Jestem też osobą, która robi to, co czuje, rzadziej to, co nakazują rozum. Kiedy inni planowali, jak wspiąć się na szczeble kariery, ja zastanawiałem się nad kolejnym wyjazdem, kolejną podróżą. Miałem na tyle dużo szczęścia, że na mojej drodze pojawiły się Discovery Channel i Animal Planet. Muszę jednak przyznać, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie fakt, że znalazłem coś co mnie pasjonuje. Ważne jest żeby gonić własne marzenia i mieć nadzieję, że może przemienić się to w coś znacznie większego. W moim przypadku to się udało.

Jestem prawie pewien, bo widzę pewne inspiracje, że oglądałeś przyrodnicze serie w telewizji. Miałeś swoich idoli wśród telewizyjnych podróżników? Kogo?

Dave Salmoni: W mojej pracy bardzo trudno wskazać tylko jedną taką osobę. Moim zdaniem w naszej branży wyróżniają się przynajmniej dwaj podróżnicy, których bardzo doceniam. Jestem fanem Davida Attenborougha. Kiedy byłem dzieckiem, postrzegałem Davida jako odzwierciedlenie moich pasji. Mam też ogromny szacunek do Steve’a Irwinga. Wystarczyło na niego spojrzeć, by wiedzieć, że kocha to, co robi. Był zapaleńcem. Uwielbiał przyrodę, zwierzęta, a największą radość sprawiało mu pokazywanie tego wszystkiego ludziom. Uczył ich, by szanować dary matki natury. Mam to szczęście, że udało mi się spotkać w swoim życiu wielu podróżników. Zawsze mogę z nimi usiąść i porozmawiać o tym, co przydarzyło mi się w czasie podróży. Dzielimy się swoimi doświadczeniami, opowiadamy o niesamowitych miejscach, które odwiedziliśmy i o tym, co tam zobaczyliśmy.

Dlaczego elementem twoich programów podróżniczych, czy takich, które po prostu przybliżają nam świat zwierząt, jest niebezpieczeństwo? Czemu się narażasz?

Dave Salmoni: Fascynują mnie duże drapieżniki. Nie bez powodu nazywają mnie ekspertem w tej dziedzinie. Niestety, gdy ma się taką pasję, trzeba liczyć się z niebezpiecznymi sytuacjami. Zdałem sobie jednak sprawę, że jeżeli chcę podążać za marzeniami, muszę zaryzykować. Kiedy ludzie oskarżali mnie, że chodzi tylko o adrenalinę i niebezpieczeństwo, trudno było mi wytłumaczyć im prawdziwy powód mojego zachowania. Wydaje mi się, że teraz, kiedy jestem starszy, w końcu zaczynają dostrzegać, że nie chodzi o adrenalinę, ja po prostu uwielbiam to, co robię. To moja pasja. Niestety wiąże się ona z ryzykiem. Jeżeli chcę oglądać z bliska te drapieżne bestie, muszę stawić czoła wielu niebezpiecznym sytuacjom.

Nowej serii przyświeca jakaś głębsza idea, czy to po prostu praca, program który ma dawać przyjemność i pozwolić miło spędzać czas przed telewizorem?

Dave Salmoni: Oprócz tego, że prowadzę ten program (śmiech)? Chciałem pokazać zwierzęta w sposób inny niż zwykle. Tak, jak jeszcze nikt tego nie zrobił. Tak, by oglądając program, wszyscy mieli na ustach tylko jedno słowo: "wow". Przyznam, że bardzo napracowaliśmy się, żeby "Dzikie wyspy..." miały w sobie ten tak zwany element "wow". Jestem przekonany, że kiedy zaczniecie oglądać ten program już po kilku minutach wpadniecie w zachwyt i z każdym kolejnym ujęciem będziecie coraz częściej powtarzać "wow". Chcieliśmy pokazać ludziom rzeczy, których nigdy wcześniej nie widzieli. Staraliśmy się uchwycić każdy szczegół w najpiękniejszy możliwy sposób. Myślę, że właśnie to przyciągnie i zaciekawi widzów.

"Dzikie wyspy..." składają się z wielu ujęć, na które właśnie w taki sposób będziecie reagować, a do tego wszystko okraszone jest nutką tajemnicy. Te zagadkowe momenty w programie nie są zmyślone. Nie raz byliśmy zdumieni tym, co przygotowała dla nas matka natura. Odwiedziliśmy wyspy, na których nie stanęła jeszcze ludzka stopa. Co chwila nasuwały nam się kolejne pytania, na które nie znaliśmy wcześniej odpowiedzi. Podczas programu zobaczycie, jak staramy się rozwikłać wiele z tych zagadek. Będziecie mieli też okazję zobaczyć to, czego nikt jeszcze nie widział. Zapewniam, że widoki są imponujące.

Każdy odcinek to inna wyspa, inna opowieść, inna tajemnica, którą próbujemy rozwiązać. Kiedy masz do czynienia z filmem dokumentalnym o dzikiej przyrodzie, musisz zaskoczyć widza właśnie tą dzikością, jej zagadkowością i niezwykłą historią.

Jak układałeś program podróży do najnowszej serii? Jest w niej jakiś klucz?

Dave Salmoni: Naszym celem było pokazanie widzom miejsca i zwierząt, których jeszcze nikt nie widział. Wiedzieliśmy, że musimy udać się w miejsca trudno dostępne. Zaczęliśmy szukać wysp, które nie znalazły się na trasie żadnego podróżnika, które usytuowane były z dala od uczęszczanych szlaków, lotnisk czy hoteli. Od tego zaczęliśmy. Potem na naszej trasie pojawiły się też te miejsca, które wg nas skrywały jakąś tajemnicę. Te historie miały stać się tłem do pięknych dzikich krajobrazów.

Jak duża jest ekipa z którą podróżujesz? To naprawdę są takie osobiste podróże czy tylko na takie wyglądają? Dave Salmoni: W szóstym odcinku programu pokażemy Wam wszystko to, co działo się za kulisami. Zobaczycie całą ekipę zaangażowaną w produkcję. Obejrzycie, jak pracowaliśmy, jak kręciliśmy poszczególne ujęcia. Zauważycie, że liczba osób w zespole zmieniała się w zależności od sytuacji. Niektóre podwodne sceny powstały przy udziale jedynie trzech osób. Inne, kiedy, powiedzmy, potrzebowaliśmy dużej łodzi, miałem 9-10 towarzyszów. W niektórych przypadkach rozbijaliśmy obóz, gdzie kilka osób zajmowało się przygotowywaniem jedzenia i dbaniem o nasze codzienne potrzeby. My w tym czasie mogliśmy udać się w plener i filmować. Tak naprawdę tworząc ekipę musieliśmy uwzględnić wiele czynników, między innymi cel wyprawy i otaczającą nas przestrzeń. Nie mogliśmy zabrać na wyprawę na wulkan więcej niż pięć osób, dlatego szła nas tylko piątka. Liczba osób w zespole regularnie ulegała zmianom.

Która z najnowszych podróży (odcinków) zapadła ci najbardziej w pamięć i dlaczego?

Dave Salmoni: Wszystkie wyprawy postrzegam jako jedną wielką przygodę. Nie potrafię wybrać tego, co podobało mi się najbardziej. Musiałbym wymienić wszystko. To wygląda tak: Kiedy ludzie pytają mnie na przykład o niedźwiedzie, w pamięci mam Wyspę Niedźwiedzi, która niesamowicie mi się podobała. Z kolei gdy ktoś mówi o rekinach, na myśl przychodzi mi właśnie Wyspa Rekinów. Uwielbiam to miejsce. Jak widzicie, nie ma mowy żebym wybrał jedno najbliższe mojemu sercu miejsce. Wszystkie są dla mnie jedną, wielką przygodą.

I wreszcie coś, o co zawsze staram się pytać ludzi, którzy poznali tyle stworzeń, tyle gatunków. Masz jakieś ulubiony gatunek, jakieś zwierzę, które urzekło Cię szczególnie?

Dave Salmoni: To zmienia się każdego dnia. Czasami wydaje mi się, że są to lwy i tygrysy. To takie oczywiste. A potem stajesz oko w oko z Żarłaczem Białym i nagle on wydaje Ci się najbardziej fascynującym zwierzęciem na świecie. Kilka dni później widzisz nad górskim strumieniem polującego Niedźwiedzia Grizzly i wtedy to on zajmuje miejsce rekina. Jestem kompletnym maniakiem zwierząt. A to, które akurat lubię najbardziej zależy chyba od sytuacji i mojego nastroju.

I na koniec. To co robisz jest jeszcze pracą, czy już tylko styl życia?

Dave Salmoni: Oczywiście zabawa z kamerą to część mojej pracy. W końcu ktoś mi za to płaci (śmiech). Ale gdyby zdjąć całą tą otoczkę, dalej robiłbym to samo, tylko wtedy nie oglądalibyście mnie w telewizji. Tak, to jest moja praca, którą szanuję i staram się wykonywać ją najlepiej jak tylko potrafię. Zawsze pamiętam o tym, że widzowie oglądający program, poświęcają mi część swojego czasu. Szanuję to, dlatego staram się, żeby program był jak najbardziej interesujący i zabawny, bo przecież widz poszukuje przede wszystkim rozrywki. Z drugiej strony, gdyby to nie była moja praca, pewnie zachowywałbym się dokładnie w taki sam sposób, a moje przygody nie różniłyby się od tych przedstawianych w telewizji.

Emisja premierowych odcinków w każdą niedzielę o godzinie 20.00 w telewizji Animal Planet.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Zobacz także
Komentarze (0)