Trwa ładowanie...
13-03-2012 14:18

Narkotyki to przyszłość

Narkotyki to przyszłośćŹródło: komiks.wp.pl
dr1pqow
dr1pqow

Trudno streścić intrygę pierwszego tomu "Yorgiego", gdyż więcej w nim kreowania świata niż akcji. Jeżeli jednak skupić się na fabule, to "Hipnagogiczny stan Yorgiego Adamsa" opowiada o byłym superżołnierzu jednostki specjalnej (zwanej Świetlanymi), który zostaje wynajęty przez wpływowego przedsiębiorcę do tajnej misji - ma przedostać się na kontrolowaną przez wojsko planetę Vanish i poznać tajemnicę narkotyku wytwarzanego przez obcych. A przy okazji zemścić się na swym byłym dowódcy. Wynajmującym Yorgiego przemysłowcem jest Swan, właściciel fabryk produkujących narkotyki, od których uzależnione jest społeczeństwo przyszłości.

Odpowiedzialnemu za scenariusz Dariuszowi Rzontkowskiemu z pewnością udało się stworzyć intrygującą wizję przyszłości. A to w fantastyce naukowej najważniejsze. Społeczeństwo przyszłości - bogate i rozpustne - żyje tylko dzięki narkotykom. To one zapewniają ludziom spokój sumienia i pozwalają żyć w iluzji szczęścia. Gdy tych zaczyna brakować, na Omedze gwałtownie rośnie liczba samobójców i niezadowolonych. Utrzymujący się do tej pory porządek grozi zawaleniem. To problem nie tylko dla szefów międzyplanetarnych korporacji dostarczających narkotyki, ale i dla tajemniczego Dyrektoriatu - przypominających anioły istot, których życia zdają się być ciągłymi orgiami.

Tę pesymistyczną prognozę świetnie przedstawił Jerzy Ozga. Jego czarno-białe rysunki pełne są przedziwnych wynalazków - latających samochodów, klonów, statków kosmicznych. Wszystko utrzymano jednak w stylu retro, w którym świetnie odnajdą się fani polskich komiksów fantastycznych sprzed lat. Dużo tu podobieństwa do kreski Rosińskiego, (z czasów "Yansa"), Kasprzaka ("Yans") i Polcha ("Funky Koval"). Za to olbrzymie, wielopoziomowe Omega City przypomina miasta projektowane w "Incalu" przez Moebiusa - innego fantastę z odległej epoki.

dr1pqow

Zresztą nawiązania do starej fantastyki widać nie tylko w warstwie graficznej. Rzontkowski, idąc śladami Philipa K. Dicka, rozrzuca po albumie sugestie, iż możemy mieć do czynienia z fałszowaniem rzeczywistości. Także silnie zarysowany wątek "narkotyczny" sugeruje fascynację twórczością autora "Ubika". Za to szczegółowe (i nieco siermiężne) opisy funkcjonowania społeczeństwa przywodzą na myśl fantastykę socjologiczną spod znaku Janusza A. Zajdla.

Niestety pod tą efektowną maską kryje się zaskakująco mało emocji. Można odnieść wrażenie, że Rzontkowskiemu tak zależało na wykreowaniu interesującej wizji przyszłości, że zabrakło czasu na bohaterów. Trudno bowiem czuć cokolwiek, do któregokolwiek z nich. Yorgi, niby główny bohater, jest tu bardziej figurą narracyjną niż pełnokrwistą postacią, a pozostali bohaterowie (Swan, Gwen, Mica czy Roger) zdają się służyć scenarzyście jedynie do wygłaszania monologów opisujących świat i wydarzenia.

W odbiorze nie pomaga też fabularny chaos - bohaterów i wątków jest, jak na 54 strony, po prostu zbyt dużo, a ciągłe przeskakiwanie pomiędzy nimi wprawia w dezorientację (autorzy chyba zdawali sobie z tego sprawę, gdyż na pierwszej stronie proponują miniprzewodnik po postaciach). Być może byłoby łatwiej, gdyby nie kilka narracyjnych zgrzytów, sprawiających iż lektura "Yorgiego" przypomina rozwiązywanie logicznej łamigłówki. Formalnej, nie fabularnej.

dr1pqow
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dr1pqow