"Na wspólnej" zniknie z anteny? Jest odpowiedź
Serial "Na wspólnej" nadawany jest już od 17 lat. Ogląda go kilka pokoleń widzów. Przez pandemię prace na planie zostały wstrzymane. Pojawiły się też niepokojące wieści od aktorów, którzy stracili pracę. Co się dzieje?
Pandemia koronawirusa doprowadza biznesy na całym świecie na skraj. Nie brakuje osób, które walczą o to, by nie zbankrutować, by nie stracić pracy, by szybko móc wrócić do normalnego trybu życia. Łatwo nie jest nikomu. Na pandemii cierpią w pewnym stopniu też artyści, którzy potracili miejsca pracy. Jak w przypadku gwiazd "Na wspólnej". Pisaliśmy wam ostatnio o Sylwii Gliwie (w serialu wciela się w Monikę Cieślik), która poinformowała, że aktorzy zostali bez pracy.
- Postawiono nas pod ścianą. Firma Fremantle, która produkuje "Na Wspólnej", rozwiązała z nami umowy o dzieło z dnia na dzień. Była nawet informacja, że jak nie podpiszemy rozwiązania umowy, nie dostaniemy wynagrodzenia za marzec - powiedziała w rozmowie z "Faktem".
- Firma, by przetrwać, musi się desperacko ratować. Dlatego okrojono nam wypłatę za poprzedni miesiąc, mimo zrealizowania naszej pracy - wyznała aktorka.
Pojawiło się mnóstwo plotek o przyszłości serialu. Trudno by było jednak uwierzyć w to, że produkcja, którą codziennie ogląda ponad 1,5 mln Polaków, zostanie zdjęta z anteny.
- Nagrane odcinki będziemy pokazywać co najmniej do końca kwietnia. Mamy jeszcze spory zapas. Wrócimy do zdjęć, a wszystkie wątki będą kontynuowane - uspokoił w rozmowie z "Fleszem" Tomasz Karpiński, producent serialu.
Z doniesień magazynu wynika też, że umowy aktorów nie zostały rozwiązane, a dostali jedynie aneksy o zawieszeniu współpracy na czas pandemii.
Wygląda na to, że przez najbliższe tygodnie zarówno produkcja, jak i gwiazdy, mogą być jeszcze spokojni. Co będzie, gdy kwarantanna i rygorystyczne zasady wprowadzone przez rząd będą utrzymane przez maj i czerwiec?