"My way". Rzecznik Praw Kursanta reaguje na program z Górniak
Program "My way" wywołał ostatnio niemałe poruszenie, a wszystko to przez nieprofesjonalne zachowanie instruktora. Nie uczył, a flirtował z Górniak. Po naszym tekście sprawę komentuje Rzecznik Praw Kursanta. Padły mocne stwierdzenia.
22.11.2019 | aktual.: 22.11.2019 15:18
Dobrze wiemy, że "My way" to program w założeniu rozrywkowy i chodzi głównie o to, by pokazać Edytę Górniak od innej, nieznanej dotąd strony. Mimo wszystko Edyta uczy się przecież przepisów ruchu drogowego, jeździ po placu manewrowym, a jej instruktorem jest ekspert pracujący na co dzień w renomowanej szkole doskonalenia jazdy.
Po naszym tekście - "My way"? Nazywanie kursantki "rybką" to za wiele. Oby żaden inny instruktor nie obrał takiej drogi - zareagować postanowili pracownicy fundacji Rzecznik Praw Kursanta.
Nie jest to organ państwowy. Fundacja działa w Polsce od 5 lat. Ich głównym zadaniem jest promowanie najwyższej jakości kształcenia kandydatów na kierowców. Zajmują się też sprawami kursantów, którzy zostali w różny sposób pokrzywdzeni przez szkoły jazdy w kraju.
W rozmowie z WP fundacja podkreśla, że program, choć rozrywkowy - traktuje o prawdziwym kursie nauki jazdy, tak jak przecież i o prawdziwym życiu gwiazdy.
- Program, który prezentuje historię człowieka, jego zwierzenia i życie codzienne jest traktowany przez widza w całości, jako prezentacja faktycznych zdarzeń i nawet, gdy jest utrzymany na wysokim poziomie humorystycznym, to sytuacje odbiera się jako prawdziwe - mówi nam Filip Grega, prezes fundacji.
- Z przerażeniem obserwujemy przebieg prezentowanego w odcinkach szkolenia na prawo jazdy, które odbiega od norm określonych prawem. Zaczynając od tego, że pojazd nie jest przystosowany do prowadzenia szkolenia zgodnie z przepisami, instruktora mijającego się z prawdą w opisie kryteriów oceny zadań egzaminacyjnych, aż po skandaliczne sytuacje, gdy osoba szkolona kieruje pojazdem w ruchu drogowym bez zapiętych pasów bezpieczeństwa - wylicza prezes.
Punktuje, też "przerażającą postawę instruktora, który podczas prowadzenia zajęć korzysta ze smartfona".
- To nie tylko złamanie przepisów Prawa o ruchu drogowym, ale i zasad bezpieczeństwa! Smartfony to jedna z plag w dzisiejszych czasach. Chodzi o instruktorów, którzy korzystają z nich podczas jazd z kursantami. Staramy się z tym walczyć. Również same ośrodki szkolenia i ci instruktorzy nauki jazdy, którzy do swojej pracy podchodzą uczciwie, rzetelnie i z zaangażowaniem, czują się skrzywdzeni takim prezentowaniem swojej trudnej profesji. W naszej ocenie producent tego programu zapomniał o niezwykle ważnym aspekcie działalności mediów, jaką jest odpowiedzialność - podkreśla Grega.
- W naszej ocenie wyrządza on ogromną krzywdę rzetelnym i uczciwie działającym ośrodkom szkolenia kierowców, prezentując kompletnie odrealniony obraz kursu nauki jazdy - przyznaje.
Rzecznik Praw Kursanta zwraca uwagę na samochód, którym jeździ Górniak. Takimi nikt nie uczy się jeździć w szkołach jazdy.
- Pojazd niespełniający warunków prowadzenia szkolenia również jest ogromnym policzkiem dla branży, a przede wszystkim jednym z problemów, które leżą u podstaw faktu, iż w Polsce blisko 63 proc. szkoleń odbywa się nielegalnie, co może skutkować albo odebraniem uprawnień osobie (nawet po zdanym egzaminie) a w najgorszym - lecz bardzo możliwym - przypadku, ogromnymi kosztami finansowymi nałożonymi na kursanta - uważa przedstawiciel fundacji.
O samochodzie, którym jeździ Górniak w programie, można powiedzieć wiele, ale nie to, że przypomina auta ze szkół jazdy dla "przeciętnych Kowalskich". W aucie Górniak jest automatyczna skrzynia biegów, systemy pomagające przy parkowaniu, innowacyjne rozwiązania technologiczne znane z samochodów... klasy premium.
Rozrywka czy nie, byłoby dobrze, gdyby w programie telewizyjnym nie powielać nieodpowiedzialnych zachowań. A tym bardziej nie dawać złego przykładu innym instruktorom i kursantom, którzy mogą dojść do prostego wniosku, że takie sytuacje w innych okolicznościach są OK.