Monika Goździalska miała depresję. "Big Brother to pranie mózgu"
Monika Goździalska to gwiazda Big Brothera. "Byliśmy tylko marionetkami. Telewizja musi zrobić show i zarobić pieniądze" - wspomina swoją przygodę z programem w rozmowie z Wirtualną Polską.
Monika Goździalska była uczestniczką dwóch edycji programu Big Brother. Najpierw wystąpiła w trzeciej, a następnie widzowie mogli zobaczyć ją w piątej z udziałem gwiazd. Celebrytka nie ukrywa, że stacja dobrze płaciła za występy w reality-show. Jednak po opuszczeniu programu zmagała się z depresją. Wszystko przez hejterskie komentarze, które czytała na swój temat.
- Spodziewałam się, że ludzie będą krytykowali uczestników tej edycji. Należy jednak pamiętać, że ci ludzie wyjdą kiedyś z tego domu i przeczytają te wszystkie opinie na swój temat. Będą musieli zmierzyć się z tym hejtem. A to będzie bolesne, bo wiem, ile ja przeżyłam, kiedy opuściłam dom Wielkiego Brata. Psychiatra, który opiekował się mieszkańcami domu, rozmawiał z nami i próbował nastawić na to, co wydarzy się po programie. Mimo to, po wyjściu z programu zmagałam się z depresją. Byliśmy tylko marionetkami w Big Brotherze. Telewizja musi zrobić show i zarobić pieniądze. To ona rozdaje karty - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Goździalska.
Uczestniczka show przyznaje, że dwa miesiące intensywnej pracy z terapuetami sprawiło, że zaczęła normalnie funkcjonować.
- Tylko ja wiem, ile razy płakałam w poduszkę. Hejterzy zrujnowali mi zdrowie psychiczne. Dzisiaj mam ścianę i mnie to nie interesuje. Po zakończeniu Big Brothera nie wychodziłam z domu. Nie zapomnę tego, jak pojechałam na wakacje do Juraty z moją 3-letnią córką. Na plaży zostaliśmy osaczeni, a ona powiedziała do mnie tylko: "Mamuś, chodźmy stąd. Boję się". Zaczęłam widzieć, co się dzieje. Wyjście z depresji zajęło mi ze dwa miesiące. Ciągle zastanawiałam się, dlaczego jestem krytykowana. Miałam na tym punkcie obsesję. Big Brother jest kulą u nogi. Widzowie postrzegają uczestników jako ludzi bez wartości, głupków, a to nie jest prawda. Ten program to oczywiście jest zabawa, ale też pranie mózgu - dodaje celebrytka.
Pomimo trudnych doświadczeń, Monika Goździalska deklaruje, że jeszcze raz wzięłaby udział w show.
Monika Goździalska o Big Brotherze
W sieci pojawia się wiele opinii, że program jest reżyserowany. Zdaniem internautów uczestnicy doskonale wiedzą, co mają robić, aby oglądalność rosła z odcinka na odcinek. Jaka jest prawda?
- To bzdura największa na świecie. Byłam w dwóch edycjach i nikt nam nic nie mówił. Dawali nam zadania, Wielki Brat knuł. Ale nikt nigdy nie powiedział, że mam podnieść prawą rękę i powiedzieć coś konkretnego do jakiejś osoby. To nie jest "Ukryta prawda". To jest Big Brother i ludzie sami są swoimi reżyserami. Oni muszą pokazać siebie. Często po takich programach ludzie skarżą się na montaż. G**o prawda! Jak jesteś łachudrą, to pokażą cię jako łachudrę. Jak jesteś fajny, to zostaniesz tak pokazany. A to, że robią z siebie debili, to ich sprawa.
Goździalska podkreśla, że w domu Wielkiego Brata najbardziej brakowało jej kontaktu z bliskimi.
- Brakowało mi kontaktu z dziećmi. Kiedy byłam w trzeciej edycji, nie brakowało mi telefonu, bo to wtedy nie było jeszcze to tak powszechne. Czasami sobie mówiłam, że tęsknię, ale potem odetnę od tego kupony. Teraz na pewno jest im trudniej.
A wy oglądacie Big Brothera?