"Milionerzy": To dopiero gest! Przemysław Zieliński zdradził, co zrobi z pół milionem złotych
Przemysław Zieliński był o krok od miliona w teleturnieju TVN. Niestety, pytanie o sympatycznego misia z bajki nie było dla niego proste. Uczestnik zrezygnował z dalszej gry, wracając do domu z połową tytułowej kwoty. Wiadomo już, co z nią zrobi.
Przemysław Zieliński z Gorzędzieja pod Tczewem dostarczył ostatnio widzom "Milionerów" wielu emocji i pozytywnych wrażeń. Dawny redaktor "Dziennika Bałtyckiego", a dziś specjalista PR, ujął fanów teleturnieju nie tylko wiedzą, ale i skromnością. Często pisali o tym w komentarzach na Facebooku, podkreślając, że mocno trzymają za niego kciuki.
Ostatecznie na drodze do miliona stanął panu Przemysławowi miś Paddington, a konkretnie brak wiedzy na temat kraju, z którego pochodzi. Na tym pytaniu uczestnik zrezygnował z dalszej gry, słusznie odmawiając ryzyka (obstawiał złą odpowiedź) i wracając do domu z kwotą 500 tys. złotych.
Jeszcze w programie pan Przemysław zdradził, że część wygranej z pewnością przeznaczy na spełnienie marzeń swojej żony, która pasjonuje się fotografią. Państwo Zielińscy planują otworzyć studio fotograficzne z prawdziwego zdarzenia. W rozmowie z lokalnymi mediami tczewianin opowiedział też o kolejnych planach w związku z wygraną.
- Część wygranej wydamy na rodzinną wycieczkę w dalsze regiony świata, gdzie będziemy się mogli trochę się zresetować i odpocząć. Co do reszty zobaczymy. Nie śpieszymy się, nie mamy jakiegoś terminu końcowego na wykorzystanie wygranej. Chcemy wydać te pieniądze rozsądnie, z głową i na pewno bez niepotrzebnego pośpiechu - wyznał w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Przemysław Zieliński.
Kto wie, być może wyruszą śladami misia Paddingtona?
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.