"Milionerzy": uczestnik idzie jak burza. Widzowie znów narzekają na poziom pytań
"Milionerzy" po weekendowej przerwie wrócili na antenę i znów zapewnili widzom mnóstwo emocji. Co wydarzyło się tym razem?
25.09.2017 | aktual.: 26.09.2017 09:53
W ostatnim odcinku na fotelu naprzeciwko Huberta Urbańskiego usiadł Marcin Rak z Łodzi. Uczestnik bez trudu i większego zastanowienia odpowiadał na kolejne pytania. Czy to zasługa ukończenia kilku kierunków studiów i CV wypełnionego po brzegi różnymi profesjami? Być może. Jednak widzowie mają swoją teorię, o której co jakiś czas dobitnie przypominają. Odkąd po kilku latach przerwy "Milionerzy" powrócili na antenę TVN-u, poziom pytań w programie jest dość... zaniżony. Zagadnienia w większości dotyczą znajomości show-biznesu i popkultury. Nie inaczej było i tym razem.
Już na początku gracz musiał zmierzyć się z pytaniem o to, jak skończyła kobieta, która "według Jana Długosza była córką Kraka i nie chciała Niemca". Wśród opcji do wyboru znalazły się: w Wiśle, nafaszerowana prochem, w paszczy Smoka Wawelskiego lub jako stara panna (jak wiemy, poprawna jest odp. A).
Wystarczy też wspomnieć o pytaniu: co Mariolka z Paranienormalnych nazywa "kwadratową rakietą w centrum miasta". Zawodnik chwilę się zawahał i poprawnie zaznaczył Pałac Kultury i Nauki. Z odpowiedzią na pytanie za 40 tys. złotych również większość młodych ludzi nie miałaby żadnego problemu (zagadnienie dotyczyło symbolu grupy Anonymous, czyli białej maski).
Pierwszym zagadnieniem, które przysporzyło uczestnikowi problemy było dopiero to, za 75 tys. złotych. Dopiero z pomocą publiczności udało mu się stwierdzić, że katechumen to osoba, która przygotowuje się do przyjęcia sakramentu chrztu. Jego dobrą passę przerwał charakterystyczny klakson, który obwieścił widzom koniec odcinka. Jutro Marcin Rak zagra o 125 tys. złotych, mając jeszcze do dyspozycji dwa koła ratunkowe. Tym razem padnie wymarzony milion?
Zobacz także