"Milionerzy" 18 lat później, czyli siwy Hubert Urbański i pytania o youtuberów...

Jak zmienił się kultowy niegdyś teleturniej? Znów będzie hitem ramówki?

"Milionerzy" 18 lat później, czyli siwy Hubert Urbański i pytania o youtuberów...
Źródło zdjęć: © AKPA

Reaktywowani po siedmiu latach "Milionerzy" mają być hitem wiosennej ramówki TVN-u. Teleturniej po raz pierwszy pojawił się na antenie w 1999 roku i był prawdziwym telewizyjnym objawieniem, opartym na brytyjskiej licencji "Who Wants to Be a Millionaire?". Jego reaktywacja w latach 2008-2010 nie była już tak wielkim sukcesem, ale przyniosła pierwszego polskiego "milionera", dokładnie w odcinku 662 wyemitowanym 28 marca 2010 roku. Ta wygrana do dzisiaj wzbudza sporo kontrowersji, głównie ze względu na pytania, uznane przez wielu za zbyt łatwe.

Jacy są "Milionerzy" w roku 2017? Z pewnością inni - chociaż zachowano oryginalną formułę, oprawę graficzną i muzyczną oraz, rzecz jasna, prowadzącego Huberta Urbańskiego. Wywołują spore emocje i jeszcze większe oczekiwania. Pierwszy odcinek był szeroko komentowany w sieci, a uczucia po jego emisji są... mieszane.

Poziom pytań internauci błyskawicznie ocenili na średni ze wskazaniem na niski. Szczególne poruszenie wywołało to o youtuberów, a konkretnie Abstrachujów, które dla młodszej widowni było raczej bardzo łatwe, jednak starszemu widzowi mogło sprawić kłopoty. Pytano również o rodeo i Jarosława Kaczyńskiego - tu młoda uczestniczka musiała posiłkować się pytaniem do publiczności, czy tekst piosenki "Deszcze niespokojne "z "Czterech pancernych i psa". Studentka Oxfordu miała z kolei problem z określeniem, jakiego języka uczyła pierwsza dama, Agata Duda.

W pierwszym odcinku padła jedna duża wygrana - młoda kobieta zabrała do domu 75 tysięcy złotych po tym, jak uznała, że nie zna odpowiedzi na pytanie z geografii i woli zrezygnować, zachowując gwarantowaną sumę. Takie rozwiązanie nie jest przypadkowe - kwota jest na tyle wysoka, żeby satysfakcjonować widza i zarówno na tyle niska, żeby wzbudzać oczekiwanie na większe emocje w kolejnych odcinkach. Fakt, że uczestniczka sama odpuściła dalszą grę również nie jest przypadkowy: wyeliminowano w ten sposób negatywne emocje towarzyszące ewentualnej porażce.

Format bez wątpienia zmienił się, bo bardzo przez ostatnie 18 (!) lat zmieniła się polska telewizja i show-biznes. Dobrym przykładem będzie tu postać samego prowadzącego, Huberta Urbańskiego, który swoją przygodę z "jedenastą muzą" rozpoczął relatywnie późno, bo w wieku 33 lat. Program TVN-u, w swoim czasie najpopularniejszy teleturniej w Polsce, błyskawicznie zrobił z niego gwiazdę - zdobył dwie Telekamery i Wiktora, pojawiał się na okładkach, brylował "na salonach". Po latach jednak okazało się, że show-biznes przeżuł go i wypluł, oczywiście również na jego własne życzenie. Rozwodowi z drugą żoną, Julią Chmielnik, przyglądała się cała Polska - podobnie jak kiedyś zmaganiom uczestników "oryginalnych" Milionerów. Po udzieleniu Newsweekowi dziwnego, nieco przerażającego wywiadu, w którym nazwał matkę swoich dzieci "Hannibalem Lecterem", stracił wiele z zyskanej przed laty sympatii widzów.

Mimo to Urbański, dzisiaj 51-letni, nadal jest jedyną osobą, która zasiąść może na fotelu prowadzącego. Nie raz przeczytamy na pewno, że "Hubert zachowuje się, jakby nigdy nie wyszedł ze studia", będzie to jednak spore nadużycie. Od emisji pierwszego odcinka teleturnieju minęło dokładnie 17 i pół roku. To bardzo dużo - w show-biznesie funkcjonują z sukcesem ludzie, których nie było wtedy jeszcze na świecie. Prowadzący znacznie posiwiał i boleśnie poznał zasady funkcjonowania młodego świata polskich celebrytów, drapieżnego jak kapitalizm lat 90.

TVN zdecydował się jednak na reaktywację tego formatu nie bez powodu - w polskiej telewizji brakuje ciekawego, dynamicznego teleturnieju, będącego kombinacją testu wiedzy i dobrego show.

Czy nowi "Milionerzy" sprostają tym wymaganiom? Dowiedzieć można się wieczorami od poniedziałku do czwartku w TVN.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (108)