"To nie były ćwiczenia". Kempie szybko zrzedła mina
Podczas poniedziałkowego wydania "Szkła kontaktowego" prowadzący Michał Kempa i Tomasz Sianecki zmierzyli się z nietypową sytuacją. Program został przerwany ze względu na alarm pożarowy. Dziennikarz relacjonował ewakuację w mediach społecznościowych.
Michał Kempa zdobył popularność jako stand-uper, ale od kilku lat jest też dziennikarzem radiowym i telewizyjnym. Niedawno został partnerem Marcina Prokopa w "Mam talent", ale jego głównym zajęciem jest prowadzenie "Szkła kontaktowego". Poniedziałkowa audycja została przerwana komunikatem przeciwpożarowym. Początkowo prowadzący podejrzewali, że to ćwiczenia i będą mogli kontynuować program. Pomimo sprzeciwu Tomasza Sianeckiego Kempa zamierzał postąpić zgodnie z wytycznymi i opuścić studio.
- Najgorsze, jakby to naprawdę było zagrożenie - rzucił żartobliwie Kempa do swojego telewizyjnego partnera. Wtedy ponownie rozległ się dźwięk alarmu.
Po emisji pasma reklamowego nie wznowiono "Szkła kontaktowego". TVN24 zdecydował się również nie pokazywać kolejnego programu "Dzień po dniu". Zgodnie z procedurami wszyscy obecni w budynku musieli go opuścić.
Michał Kempa uspokoił fanów na swoim InstaStories.
"Żyjemy, alarm był prawdziwy i to nie były ćwiczenia. Póki co nic się nie pali i nic nie wybucha. Nie damy się tak łatwo!" - napisał, wrzucając fotkę sprzed budynku. Wpis jednak po jakimś czasie usunął.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, do stołecznej PSP nie wpłynęło zawiadomienie o pożarze. Do siedziby TVN przy ul. Wiertniczej w Warszawie nie wysłano więc zastępów straży pożarnej.