Miał być zakonnikiem, został gwiazdą TVP. Zmarł nagle w wieku 35 lat. Co się stało?
Sławomir Siejka był młodym, przystojnym blondynem, który szybko zawojował serca widzów. Do Telewizji Polskiej trafił jeszcze pod koniec lat 80. Miał niespełna 30 lat i świetlaną przyszłość przed sobą. Niestety, zmarł dwa tygodnie po tym, jak zemdlał na planie programu.
Miał być zakonnikiem, został gwiazdą TVP. Zmarł nagle w wieku 35 lat. Co się stało?
Sławomir Siejka urodził się w 1959 r. 30 lat później zaczął pracę w TVP i szybko zrobiło się o nim głośno. Jego matka prawdopodobnie nie była zachwycona ścieżką kariery syna. Chciała dla niego zupełnie innego losu. To ze względu na jej marzenie uczył się w seminarium franciszkanów. Był wówczas nastolatkiem i spełniał pragnienie matki, sam ani myślał o tym, by zostać duchownym.
Ciągnęło go do ludzi, uwielbiał ich rozśmieszać i zabawiać. Najpierw pracował jako kelner, później, po studiach dziennikarskich, zaczepił się w TVP. Tam w pełni korzystał z talentu aktorskiego i muzycznego. Widzowie bardzo go lubili, więc Siejka pojawiał się w kolejnych programach.
- Po emisji mojego pierwszego reportażu pani Nina podeszła do mnie i powiedziała, że jutro poprowadzę poranny program w Dwójce. Dosłownie wepchnęła mnie do śniadaniówki. Nina Terentiew jest dla mnie niedościgłym wzorem prawdziwej osobowości telewizyjnej - Siejka zachwalał szefową w "Antenie".
Jego kariera doskonale się rozwijała, ale nagle przerwała ją ciężka choroba.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Sławomir Siejka miał wiele talentów
Siejka odnosił sukces za sukcesem. Pracował jako model i aktor, a nawet muzyk w filharmonii. Uwielbiał uczyć się nowych rzeczy.
- Najpierw był niedoszły ksiądz, no może teolog. W każdym razie spędziłem sporo lat w seminarium. Potem - bez żadnego oszukaństwa - muzyk. W orkiestrze Filharmonii Narodowej grałem na tampurze, czyli starohinduskim instrumencie. Następnie aktor i tancerz, ale proszę to potraktować małą literą. W Teatrze Syrena byłem w studiu wokalno-aktorskim. Podstawowy zawód to dziennikarz. Jest jeszcze prezenter - zapowiadałem koncerty w filharmonii. Teraz zapowiadam programy telewizyjne i numery cyrkowe. I za chwilę stanę się magikiem - opowiadał o swoich umiejętnościach na początku lat 90. w "Super Expressie".
Sławomir Siejka prywatnie
Siejka skupiał się na pracy. Prywatnie uchodził za sympatycznego mężczyznę, kochał muzykę i zwierzęta (miał ukochanego charta o imieniu Filip). Zresztą na antenie też wciąż się uśmiechał i zarażał optymizmem. Lubił pomagać innym, udzielał się charytatywnie. Nie założył jednak rodziny.
W TVP był jednym z niewielu mężczyzn. W czasach, gdy robił karierę, to głównie kobiety działały jako spikerki i prezenterki. Podobnie jak doświadczone koleżanki zawsze starał się być przygotowany do wywiadów i profesjonalny. Nic dziwnego, że wróżono mu sukces.
Sławomir Siejka nagle zemdlał na planie programu TVP
Siejka był zapracowany, ale kiedy zaczął tracić na wadze, jego współpracownicy zaczęli się niepokoić, myśląc, że to nie tylko kwestia dodatkowych zajęć i mnóstwa zadań w TVP oraz poza telewizją. Jesienią 1994 r. Sławomir wyglądał na wyjątkowo zmęczonego, brakowało mu energii, widać było, że nie jest z nim dobrze.
W listopadzie dziennikarz nagrywał program dla TVP i nagle poczuł się gorzej. Miał zasłabnąć na planie, a Ewa Kuklińska, która była w studiu, wezwała karetkę. Siejka miał problem z oddychaniem, więc medycy zajęli się nim natychmiast.
Sławomir Siejka zmarł dwa tygodnie po tym, jak trafił do szpitala
Okazało się, że dziennikarz cierpiał na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Jedna z jego znajomych, która odwiedzała go w szpitalu, mówiła później, że Siejka na zmianę tracił i odzyskiwał przytomność. - Wypuśćcie mnie, przecież mnie potrzebują! - miał krzyczeć. Choć najbliżsi wierzyli, że poradzi sobie z chorobą, stało się inaczej.
Siejka zmarł 23 listopada 1994 r. - Nie dbałeś o swoje zdrowie i zapłaciłeś za to najwyższą cenę - stwierdziła z żalem przyjaciółka prezentera w "Gazecie Wyborczej"