"Mesjasz": serial Netfliksa oceniony przez katolików jeszcze przed premierą
"Mesjasz" zadebiutował na Netfliksie 1 stycznia. Ale na chrześcijańskich forach został oceniony na długo przed premierą. Diagnoza: "Duchowe zagrożenie".
03.01.2020 | aktual.: 03.01.2020 14:40
1 stycznia Netflix wypuścił serial "Mesjasz". Thriller polityczny o współczesnym Jezusie? Brzmi jak kontrowersje. Wiadomo było od początku, że je wywoła. Ale że spotka się z krytyką zarówno ze strony środowisk chrześcijańskich, jak i muzułmańskich, jeszcze zanim ktokolwiek będzie miał okazję go zobaczyć – przewidzieć było trudno.
Kontrowersyjna fabuła
Już sam opis fabuły wzbudza podejrzenia. Na zgliszczach placu w Damaszku pojawia się tajemniczy prorok Al-Masih, który głosi przesłanie o miłości i pokoju, i mówi, że wypełnia misję powierzoną mu przez Boga. Nie trzeba mu dużo czasu, by natchnioną mową porwać tłumy, które wraz z nim przemierzają pustynię w kierunku Izraela. To szybko ściąga na Al-Masiha uwagę CIA. Agenci służb specjalnych próbują zdyskredytować proroka, ale wtedy zaczynają dziać się cuda. Coraz więcej wiernych twierdzi, że stali się świadkami paruzji – czyli ponownego przyjścia Chrystusa na świat.
Na kilka tygodni przed planowaną premierą serialu środowiska chrześcijańskie podjęły temat. Na forach pojawiły się wątki, w których chrześcijańscy internauci spierali się o serial, który znali jedynie z tytułu. Wiele osób zastanawiało się, czy bohater serialu zostanie przedstawiony jako prawdziwy Mesjasz, czy też może jako fałszywy prorok czy antychryst.
Jedna z użytkowniczek katolickiego forum "Z Chrystusem" uważa, że serial może być niebezpieczny: "Osobiście nie jestem zainteresowana, bo to nie jest na podstawie Biblii, jak np. film "Pasja", tylko takie wizje, jakby to było, gdyby Jezus żył teraz na ziemi. Może to mieszać w głowie, raczej nie polecam". Inna forumowiczka odpowiedziała jej: "Niby ciekawe, ale dla bezpieczeństwa duchowego za oglądanie się nie wezmę".
Mesjasz - superbohater
Kontrowersje wzbudziła też forma serialu. Czy czynione przez Al-Masiha cuda nie sprawią, że produkcja wpisze się w konwencję sci-fi? "Film o tym jak pojawia się podobna do Jezusa persona to dla mnie fantastyka... i do tego czuję jakiś niesmak, że takie filmy powstają, że ludzie nie zachowują już szacunku dla Jezusa – Boga". Na taki zarzut szybko pojawiła się odpowiedź: "Objawienie się dokonało, ale paruzja jeszcze nie, więc nie wiem, dlaczego kojarzysz tę postać z superbohaterem typu "superman", a nie np. z zamysłem, że reżyser przedstawia swoją wizję powtórnego przyjścia Jezusa".
Wątek podłapali kolejni forumowicze: "Film o Mesjaszu powinien być oparty na Biblii, jeśli nie jest, to zrównuje tę postać z filmowymi superbohaterami. A to jest niebezpieczne, bo Jezus nie jest superbohaterem, tylko Bogiem. Nie powinno się mieszać ludziom w głowach, a prawdopodobieństwo w tym filmie jest duże". Autor tego posta zdaje się zapominać jednak, że słowo "Mesjasz" nie oznacza tyle, co "Jezus Chrystus". Zapowiadany w Starym Testamencie Mesjasz pojawia się nie tylko w Nowym Testamencie, lecz także w Koranie.
Głos w obronie
Na forum pojawił się głos, który uznał, że tego typu produkcje niekoniecznie muszą być z chrześcijańskiego punktu widzenia złe: "Ja nie mam nic przeciwko temu, kiedy w końcu jakiś reżyser pomyśli, co by było, gdyby Jezus rzeczywiście powtórnie przyszedł na świat […]. Jeżeli by powstał taki film /serial i dawał komuś nadzieję na lepsze jutro, to czemu nie. Wszakże ostatnio tyle wychodzi produkcji szkalujących wiarę i religię na wszelkie możliwe sposoby". Ta wypowiedź spotkała się jednak z ostrą krytyką innych forumowiczów, a osoba, która ją napisała zagroziła w pewnym momencie, że usunie konto.
Większość forumowiczów z góry uznała "Mesjasza" za produkcję niebezpieczną: "To jest naprawdę groźne i może prowadzić do fałszywych przeświadczeń, i więcej robi szkody niż pożytku" – skwitowano. A argumenty, że krytykowanie treści, której się nie zna, podyktowane jest uprzedzeniami, spotkały się z odpowiedzią, że ryzykowanie oglądania wszystkiego tylko po to, by wyrobić sobie opinię, może prowadzić w pułapkę zła.
Wątek ponownie został odświeżony tuż po premierze "Mesjasza". Osoba, która przestrzegała przed niebezpieczeństwem oglądania produkcji napisała: "Ja z obowiązku oglądam chyba piąty czy szósty odcinek. Ale jedyne co mi chodzi po głowie to określenie "tania sensacja" albo "farsa". Główny bohater jest przedstawiony tak płasko, że z postacią Jezusa ma tyle wspólnego co kot napłakał".
Z kolei inna osoba zauważyła: "Teologiczne treści są, bo najczęściej padające słowa to koran i Allah, czekałem tylko na moment, w którym nieco więcej powie główna postać serialu i słyszę 'nie ma boga prócz Allaha'".
Ataki z każdej strony
Co ciekawe, muzułmanie też oburzali się na produkcję Netfliksa, jeszcze zanim zadebiutowała na platformie. Pod koniec grudnia Królewska Komisja Filmowa Jordanii zaapelowała, by zablokować serial, gdyż jego treść można "postrzegać lub interpretować jako naruszającą świętość religii".
Twórcy serialu mocno wstrząsnęli chrześcijańskim środowiskiem. Ale chyba nie to było ich zamierzeniem. Małżeństwo Roma Downey i Mark Burnett słyną z produkcji promujących chrześcijańskie treści. Stworzyli miniserial "Biblia" oraz remake filmu "Ben-Hur". Okazuje się jednak, że próba pokazania, co by było, gdyby w dzisiejszym świecie pojawił się prorok, jest z założenia zbyt kontrowersyjna dla osób religijnych. Niestety również krytycy dość chłodno przyjęli "Mesjasza" uznając go za "banalny", "niejednoznaczny" i "stawiający wiele ciekawych pytań, ale nie dający żadnych odpowiedzi".