"Mesjasz": Najbardziej prowokacyjny serial następnego roku

1 stycznia na platformie Netflix zadebiutuje serial "Mesjasz", który ma być opowieścią o współczesnym Jezusie. Jest jedno "ale". Produkcja ta utrzymana jest w konwencji... śmiałego thrillera politycznego, trzymającego widza w napięciu, ale przede wszystkim zadającego pytania natury prowokacyjnej. By się o tym przekonać, wystarczy przeczytać opis fabuły.

"Mesjasz": Najbardziej prowokacyjny serial następnego roku
Źródło zdjęć: © Netflix

23.12.2019 | aktual.: 23.12.2019 15:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na zgliszczach placu w Damaszku pojawia się nagle niepozorny mężczyzna. Jedno z najstarszych miast rejonu Morza Śródziemnego krztusi się kurzem i krwią poległych mieszkańców, ale mężczyzna, który wygłasza płomienną przemowę nie zważa na to. Zaczyna mówić o miłości do bliźniego, o tym, że trzeba zrzucić jarzmo niewoli, zwrócić się w kierunku potrzebujących. Mówi też, że wystarczy słuchać, patrzeć i mieć nadzieję. Powołuje się na Allaha.

Mężczyzna twierdzi, że nastaną czasy wspaniałe i każdy dostąpi łaski. Mówi wszystko to, co mógłby powiedzieć każdy, którego stać na ubranie komunałów w kwiecistą przemowę i dostroić je religijnymi dogmatami. Jednak przemowa tego konkretnego mężczyzny ma miejsce przy niezwykłym zbiegu okoliczności.

Oddziały ISIS zbierają się do kolejnego krwawego ataku, a dzieje się to przy okazji nadciągającej burzy piaskowej, największej od stuleci. To siły natury zmuszają terrorystów do przerwania ostrzału, niweczą mordercze plany, sprawiają, że sprzęt wojskowy jest bezużyteczny, a drobny mężczyzna na środku placu okrzyknięty zostaje mesjaszem i od teraz wszyscy będą się do niego zwracać Al-Masih.

Obraz
© Netflix

Mesjasz nie czeka długo, porywa tłum kolejnymi słowami. Teraz jest przecież drogowskazem, może więc wskazać każdy kierunek. Razem z wiernymi idzie przez pustynię w kierunku Izraela. Taki ruch nie może pozostać niezauważony i Al-Masih dostaje obserwatora z CIA. Służby wywiadowcze szybko rozwijają siatkę agentów nad tworzącymi się niepokojami społecznymi, zostają zaangażowane kolejne służby sił sprzymierzonych.

Gdy wszystko zdaje się być pod kontrolą, po kilku dramatycznych zajściach, Al-Masih pojawia się w Teksasie. Tam mówi już językiem bliższym udręczonym chrześcijanom. Zbici z tropu agenci nie dają za wygraną i próbują dotrzeć do źródła i osób, które, jak twierdzą, muszą stać za mesjaszem.

Agentka CIA Eva Geller (Michelle Monaghan), izraelski oficer wywiadu (Tomer Sisley), FBI, wszyscy w służbie prawa próbują zdyskredytować Al-Masiha. A ludzi, którzy widzą w nim zbawiciela jest coraz więcej. Co gorsza dla władz, pojawia się pierwszy dowód cudu.

Netflix prowokuje

W doniesieniach medialnych na temat najnowszego serialu wyprodukowanego pod skrzydłami Netfliksa, pojawia się najczęściej określenie "prowokacyjny". Jest w tym trochę racji. Ja jednak dodałbym "naiwny". Ale co ważne, koncept dotyczy wziętych pod lupę zachowań, które w ujęciu globalnym rzeczywiście mogą mieć wydźwięk naiwny, choć w gruncie rzeczy mówią tylko i wyłącznie o naiwności jednostki i grup, które tak łatwo zmanipulować.

Serial dobitnie pokazuje więc jak opacznie ludzie rozumieją "wiara czyni cuda", jak w tym wszystkim odnajduje się człowiek zagubiony i jak możni tego świata, ugrupowania, ekstremiści potrafią przełożyć deklaracje na swój język w imię własnych korzyści.

Choć przez cały seans przeplatają się różne wątki, to najczęściej dotyczą one natury teologicznej, a serial autentycznie intryguje. Ciągle towarzyszą nam też pytania i pojawia się ich z odcinka na odcinek coraz więcej: W którą stronę pójdzie produkcja? Czy uderzy w ton fantastyczny? Czy pozostanie dramatem o ludzkiej bezsilności wobec sił wyższych? A może jednak mocno skręci w kierunku kina sensacyjnego?

Obraz
© Netflix

Kult i zdrowy rozsądek

Obserwujemy tworzący się kult, rodzące się ogniwa fanatyzmu, a po drugiej stronie barykady wściekłość na proroka. Każdy bowiem chciałby przeciągnąć ewentualnego mesjasza na swoją stronę. Religia objawia się tu jako przyczyna wszystkich konfliktów i pod tym względem twórcy serialu będą mieli pod górkę wśród widzów zadeklarowanych jako członkowie danego kościoła.

Dla mnie, osoby, która, tak jak główna bohaterka, ma pragmatyczne podejście do życia, "Mesjasz" miał jasne przesłanie, że tylko szkiełkiem i okiem warto patrzeć na rzeczywistość, mierzyć, ważyć i podchodzić do spraw zdroworozsądkowo.

Przez dziesięć odcinków miałem więc nadzieję, że agentka dojdzie do prawdy. Twórcy jednak idealnie dawkują i odsłaniają kolejne skrawki tajemnicy, która zdaje się spowijać tajemniczego mężczyznę. Ten wydaje się być przede wszystkim doskonałym słuchaczem. Odpowiada pytaniami na pytanie, obserwuje, jest sprytny i spostrzegawczy.

Czy jest kimś więcej? Na to pytanie przyjedzie Wam poczekać do ostatnich odcinków, ale gwarantuję, że będzie to czas satysfakcjonujący.

Komentarze (95)