Mateusz Grędziński: moja dusza ma bardzo wiele kolorów
Mateusz Grędziński to jeden z najbardziej utalentowanych uczestników 7. edycji "The Voice of Poland". Swoich sił w programie próbuje już po raz drugi. Na co dzień tworzy własną muzykę, koncertuje i uprawia sport. Jak zapewnia, zamierza walczyć z całych sił o spełnienie swoich marzeń. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o obawach związanych z programem, wpadkach na planie i muzycznym doświadczeniu.
Gdy zdecydowałeś się na udział w programie, która drużyna ci się marzyła? Pod opieką którego jurora chciałeś być? A może żaden ci się nie marzył?
Idąc do siódmej edycji byłem już mocno skoncentrowany na tym, do kogo chciałbym trafić. Ale reguły są jasne – mamy wybór tyko wtedy, gdy odwróci się kilka foteli. Wiedziałem od początku, z kim chciałbym pracować – z Andrzejem Piasecznym. Starałem się robić wszystko, żeby mnie wybrał. Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby się nie odwrócił.
Czego oczekujesz po tym programie? Co chciałbyś osiągnąć – rozgłos, pomoc w rozwinięciu kariery, lepszy poziom umiejętności?
Mam już pewne doświadczenie i wiem, że taki program nie tylko daje znajomości i rozgłos, ale może także wykreować ciebie jako artystę. Decydując się na udział teraz, mam świadomość, że chcę pokazać siebie jako osobowość sceniczna – publiczności , muzykom oraz trenerom. Chciałbym też znaleźć ludzi do współpracy nad materiałem. Wciąż go udoskonalam, bo chcę, żeby był na światowym poziomie, a w "The Voice of Poland" mogę znaleźć ludzi, którzy mi w tym pomogą. I nie ukrywam, że dodatkowa promocja też jest przydatna (śmiech).
Czy już wcześniej próbowałeś swoich sił w jakimś talent-show?
Tak, to już moja druga edycja "The Voice of Poland", w której biorę udział. Doszedłem do odcinków live w 2. sezonie. Wcześniej wystąpiłem w "Bitwie na głosy". A w obu tych programach miałem okazję pracować z chłopakami z Afromental – Tomsonem i Baronem. To oni pierwsi we mnie uwierzyli i dzięki temu ja też uwierzyłem w siebie.
Czego obawiałeś się przed wejściem na scenę?
Przed wejściem na scenę jest ogromna niepewność i ogromny stres . Czerwone światła otwierające się drzwi na scenę tworzą niezapomniany klimat. Z drugiej strony, ze stresu oblewa zimny pot. Ja głównie walczyłem z samym sobą. Wiedziałem, że jestem gotowy na to, co się działo- z drugiej jestem tu już drugi raz i wiedziałem, że nie ma czasu na potknięcia czy niedociągnięcia. To w końcu tylko półtorej minuty na to, by pokazać całą pracę wokalną, jaką dotychczas wykonałeś.
Co czułeś stojąc na scenie podczas przesłuchań w ciemno?
Na samej scenie poczułem lekką ulgę, że w końcu na niej jestem. Trochę się naczekałem na swoją kolej. Z drugiej strony – stres i szczęście na przemian z powtarzaniem tekstu. Gdyby ktoś mógł zobaczyć, co się w takim momencie dzieje w głowach uczestników, to mógłby nakręcić niezły film (śmiech).
Czy możesz pochwalić się już własną twórczością?
Tak. Udało mi się już nagrać singiel i teledysk z Liberem do piosenki "Czarne Chmury". Poza tym od roku siedzę w studio – pracuję nad autorskim materiałem razem ze znajomymi muzykami. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł podzielić się ze słuchaczami tym, co mam w głowie.
Jaki masz pomysł na siebie? Liczysz na sugestie trenera?
Na szczęście nie muszę mieć pomysłu na siebie. Jestem wariatem i jestem tego świadomy. Pokazuję na scenie, że po prostu jestem dobrym człowiekiem. Zdaję sobie sprawę, że ważna jest też ogólna prezencja, a ja lubię i się uśmiechnąć, i zatańczyć. Taki mam właśnie "nie-pomysł" na siebie.
Który z jurorów twoim zdaniem jest najbardziej nieprzewidywalny?
Marysia Sadowska. Kocham ją (śmiech)! Jest bardzo kompetentna i totalnie nieprzewidywalna, a do tego niezwykle pracowita. Takich ludzi szanuję najbardziej.
Co zrobisz, jeżeli na pewnym etapie odpadniesz z show? Czy to podetnie ci skrzydła, a może zmotywuje do dalszej pracy?
Wszystko się kiedyś kończy, nawet "The Voice of Poland". Ale każdy koniec jest tylko początkiem. Ważne, czy masz już ułożony w głowie jakiś plan. Ja mam określony cel – obojętnie czy to w programie, czy już poza nim – walczę o marzenia. To przyjemna walka. Czuję, że czekają mnie duże muzyczne i artystyczne. I motywacji do tego mam więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Czy zdarzyła ci się jakaś zaskakująca lub zabawna sytuacja, której nie pokazały kamery?
Na razie jeszcze mi się nie zdarzyły, ale chyba przyciągam takie sytuacje. Jeszcze wszystko może się zdarzyć (śmiech).
Od jak dawna śpiewasz?
Przygodę ze śpiewaniem zacząłem 4,5 roku temu.
Jesteś samoukiem czy uczysz się u kogoś śpiewu? Kto cię zachęcił do śpiewania?
Do tej pory sam pracuję nad moim wokalem i świadomością artystyczną. Mam już spore doświadczenie, więc na scenie czuję się jak ryba w wodzie. Chociaż nawet gdybym nie miał doświadczenia, też by tak było (śmiech). Teraz chciałbym dopracować to wszystko, na jak najwyższym poziomie i wybieram się na pierwsze indywidualne lekcje śpiewu. Sam jestem ciekawy, jak to wszystko będzie brzmieć. Dotąd śpiewałem zawsze pod prysznicem, w domu, na podwórku – dosłownie wszędzie. Dopiero niedawno przełożyłem to na scenę.
O wykonaniu jakiego utworu w programie marzysz?
Jest taka piosenka jak "Death of a Bechalor" z repertuaru Panic at the Disco, moim zdaniem niesamowita. Marzę, by zaśpiewać ją z orkiestrą , chórem dla ogromnej publiczności.
Co robisz oprócz śpiewu? Jak sobie radzisz ze wszystkimi obowiązkami?
Na co dzień śpiewam, tworzę i koncertuję. Aktualnie to całe moje życie. Uprawiam dużo sportu – bieganie, siłownia , ćwiczenia koordynacyjne. Poza tym, staram się pomagać mojej rodzinie w domowych obowiązkach.
Co ci w duszy gra?
Moja dusza ma bardzo wiele kolorów. Każdy kolor to inny gatunek muzyczny i, co zabawne, te kolory potrafią się mieszać. Uwielbiam brzmienia lat 70. i 80., połączone z nowoczesnym brzmieniem.
Kto jest twoim muzycznym idolem?
Nie mam idola muzycznego. Zawsze to muzyka bardziej niż wokal mnie inspirowała. Poza tym, zawsze, gdy biorę na warsztat czyjąś piosenkę – koniec końców i tak nie brzmi jak oryginał. Ale to akurat chyba dobrze. Mam parę osób, które mnie inspirują – wokalnie SIA, Beyonce, The Weekend, Jess Glynn, Florence Welsh, Michael Jackson, Aretha Franklin. Scenicznie – Justin Timberlake, Usher, Justin Bieber. Sporo tego (śmiech).
Redakcja WP Teleshow
Oglądajcie "The Voice of Poland" w sobotę od 20:05! Więcej informacji na temat uczestników znajdziecie na stronie www.voice.tvp.pl.