Mateusz Damięcki stracił dziadka. Zaraził się od niego koronawirusem
Edward Stankiewicz, dziadek Mateusza i Matyldy Damięckich, zmarł w ubiegłym roku z powodu COVID-19. Aktor opowiedział o jego odejściu.
Mateusz Damięcki często pojawia się ostatnio w mediach. A to za sprawą swojej świetnej roli w filmie "Furioza", do której przeszedł ogromną metamorfozę. Jego dziadek był świadkiem tej przemiany, ale niestety nie doczekał premiery filmu. Zmarł w listopadzie 2020 r.
W rozmowie z "Twoim Stylem" Damięcki powiedział: - Dziadek Edward bardzo czekał na "Furiozę". Zmarł z powodu covidu. Odwiedzając go w szpitalu, sam się zaraziłem. To był przedziwny czas, pierwszy raz wszyscy na świecie byliśmy równi: na kogo wypadnie, na tego: bęc. Już chory, w gorączce, któregoś dnia zanotowałem: "Ja czy nie ja? Dobra, idę spać. Tylko czy się obudzę?". Tak mi mignęło. Doświadczenie bliskości śmierci nieporównywalne jest z niczym innym.
Dziadek Damięckiego był zapalonym nurkiem, a swoją pasją zaraził wnuka. Mateusz zdał egzaminy z nurkowania jeszcze przed śmiercią dziadka. - Czym jest spokój pod wodą, wie tylko ten, kto nurkował. Łatwiej mi pogodzić się z jego odejściem, gdy wyobrażam sobie, że on jest tam gdzieś zawieszony w bezczasie i przestrzeni – powiedział Damięcki.