"Masterchef". Diana Volokhova komentuje skandal w programie TVN
"MasterChef" nie miał ostatnio dobrej prasy. Wszystko przez rzekome niehumanitarne warunki na planie programu. Diana Volokhova, finalistka drugiej edycji programu, w rozmowie z WP komentuje zaistniałą sytuację. - Tam mogło być nawet 70 stopni - usłyszeliśmy.
"MasterChef" jest teraz na językach wszystkich mediów. W ostatnim odcinku show TVN jurorzy, na czele z Magdą Gessler, zabrali najlepszych kucharzy 8. edycji w podróż po najbardziej atrakcyjnych kulinarnie zakątkach Półwyspu Jukatan. Wszystko, czego nauczyli się w malowniczym zakątku, mieli wykorzystać w pierwszej konkurencji, która odbyła się w Izamalu.
Jednak uczestnicy nie mieli najlepszych warunków do gotowania. Produkcja programu nie przewidziała, że z tego tytułu w sieci wybuchnie skandal.
Odcinek rozgrywał się w Meksyku. Ponad 40 stopniowy skwar w tamtym rejonie od razu dał się we znaki. O swój dalszy udział w programie rywalizowali Grzesiek Zawierucha, Marlena Cichocka, Mariusz Komenda, Ania Łempicka i Magda Waś.
Ich zadaniem było przygotowanie fiesty dla 57 osób. W jej skład wchodziły: przystawka i danie główne. Nie wszyscy jednak podołali. Z upałami w Meksyku nie poradził sobie Mariusz Komenda, który omdlał i trafił do szpitala. Było jasne, że mężczyzna z tego powodu nie wykona zadania. Produkcja zdecydowała, że to właśnie on musi opuścić program i wrócić do Polski.
Po tym zdarzeniu w komentarzach w sieci rozpętała się burza. Internauci wieszali psy na produkcji programu.
O komentarz do sytuacji poprosiliśmy finalistkę drugiej edycji "MasterChefa", Dianę Volokhovą
- Oglądałam ten odcinek "MasterChefa" i rozumiem sytuację uczestników. W Maroko przeżyliśmy to samo. Był straszny upał. Nie mogliśmy dotknąć patelni, noży, ani blatu. Wszystko było nagrzane. Dodatkowo kitel, fartuch i czapka kucharska - te ubrania nie oddychają, co zwiększa potliwość i dyskomfort. Można poczuć się słabo - wyznała Diana Volokhova w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Miałam nadzieję, że po naszej edycji, po tym jak produkcja nabrała doświadczenia, nie dojdzie już do takich sytuacji. Jak widać, myliłam się. Przydałoby się, żeby zaczęli traktować uczestników jak ludzi, a nie jak nie wiadomo co. Mogli zorganizować im chociaż jakiś dach. Bo nie fair było to, że oni stali w upale, a w tym samym czasie jurorzy mieli parasole - dodała.
Warunki na planie produkcji faktycznie mogły być niehumanitarne. Mowa była o 40 st., jednak Diana uważa inaczej.
- Oni stali w upale. Ale dodajmy, że wokół nich były rozgrzane do czerwoności patelnie, grille. 70 stopni było tam na pewno - skwitowała finalistka 2. edycji "MasterChefa".
Całą sprawę specjalnie dla nas skomentowała również produkcja show. Oświadczenie możecie przeczytać tutaj.