"Masterchef". Diana Volokhova komentuje skandal w programie TVN
25.11.2019 14:53, aktual.: 25.11.2019 17:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"MasterChef" nie miał ostatnio dobrej prasy. Wszystko przez rzekome niehumanitarne warunki na planie programu. Diana Volokhova, finalistka drugiej edycji programu, w rozmowie z WP komentuje zaistniałą sytuację. - Tam mogło być nawet 70 stopni - usłyszeliśmy.
"MasterChef" jest teraz na językach wszystkich mediów. W ostatnim odcinku show TVN jurorzy, na czele z Magdą Gessler, zabrali najlepszych kucharzy 8. edycji w podróż po najbardziej atrakcyjnych kulinarnie zakątkach Półwyspu Jukatan. Wszystko, czego nauczyli się w malowniczym zakątku, mieli wykorzystać w pierwszej konkurencji, która odbyła się w Izamalu.
Jednak uczestnicy nie mieli najlepszych warunków do gotowania. Produkcja programu nie przewidziała, że z tego tytułu w sieci wybuchnie skandal.
Odcinek rozgrywał się w Meksyku. Ponad 40 stopniowy skwar w tamtym rejonie od razu dał się we znaki. O swój dalszy udział w programie rywalizowali Grzesiek Zawierucha, Marlena Cichocka, Mariusz Komenda, Ania Łempicka i Magda Waś.
Ich zadaniem było przygotowanie fiesty dla 57 osób. W jej skład wchodziły: przystawka i danie główne. Nie wszyscy jednak podołali. Z upałami w Meksyku nie poradził sobie Mariusz Komenda, który omdlał i trafił do szpitala. Było jasne, że mężczyzna z tego powodu nie wykona zadania. Produkcja zdecydowała, że to właśnie on musi opuścić program i wrócić do Polski.
Po tym zdarzeniu w komentarzach w sieci rozpętała się burza. Internauci wieszali psy na produkcji programu.
O komentarz do sytuacji poprosiliśmy finalistkę drugiej edycji "MasterChefa", Dianę Volokhovą
- Oglądałam ten odcinek "MasterChefa" i rozumiem sytuację uczestników. W Maroko przeżyliśmy to samo. Był straszny upał. Nie mogliśmy dotknąć patelni, noży, ani blatu. Wszystko było nagrzane. Dodatkowo kitel, fartuch i czapka kucharska - te ubrania nie oddychają, co zwiększa potliwość i dyskomfort. Można poczuć się słabo - wyznała Diana Volokhova w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Miałam nadzieję, że po naszej edycji, po tym jak produkcja nabrała doświadczenia, nie dojdzie już do takich sytuacji. Jak widać, myliłam się. Przydałoby się, żeby zaczęli traktować uczestników jak ludzi, a nie jak nie wiadomo co. Mogli zorganizować im chociaż jakiś dach. Bo nie fair było to, że oni stali w upale, a w tym samym czasie jurorzy mieli parasole - dodała.
Warunki na planie produkcji faktycznie mogły być niehumanitarne. Mowa była o 40 st., jednak Diana uważa inaczej.
- Oni stali w upale. Ale dodajmy, że wokół nich były rozgrzane do czerwoności patelnie, grille. 70 stopni było tam na pewno - skwitowała finalistka 2. edycji "MasterChefa".
Całą sprawę specjalnie dla nas skomentowała również produkcja show. Oświadczenie możecie przeczytać tutaj.