Maski spadły. W rosyjskiej tv mówią wprost, po co im wojna

"Tymczasem w rosyjskiej państwowej TV..." - pisze Julia Davis, która od miesięcy obserwuje to, co mówią na antenie propagandziści Putina. Tym razem w kluczowym programie dyskutowano o tym, dlaczego wojna jest potrzebna Rosji.

Władimir Sołowjow szerzy kremlowską propagandę
Władimir Sołowjow szerzy kremlowską propagandę
Źródło zdjęć: © Twitter

27.07.2022 09:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojna w Ukrainie trwa już 154 dni i niestety trudno mówić o jej końcu. Tymczasem Rosjanie, którzy chcieli wygrać z Ukrainą w kilka, kilkanaście dni, muszą po pół roku tworzyć coraz to nowe argumenty za tym, że wojna im się opłaca. Propagandę szerzą czołowi politycy z Kremla, ale także prezenterzy i eksperci zapraszani do dyskusji w programach Rossija 1, największej tuby propagandowej rządu Władimira Putina. Kluczową postacią jest 59-letni Władimir Sołowjow nazywany "medialnym żołnierzem Putina" i "kremlowskim propagandzistą", który na współpracy z władzami Rosji zbił majątek.

Sołowjow kolejny raz w swoim programie wspiął się na wyżyny absurdu. Stwierdził, że wojna to "fantastyczna szansa ekonomicznego wzrostu" dla Rosji.

Fragment wieczornego programu Sołowjowa opublikowała na Twitterze Julia Davis, założycielka Russian Media Monitor. Amerykańska dziennikarka od wybuchu wojny w Ukrainie śledzi rosyjskie media, a szczególnie przekaz, jaki płynie z telewizyjnych programów. Tłumaczy wypowiedzi dziennikarzy i ekspertów, punktuje absurdy i pokazuje fragmenty programów, które przyprawiają o ciarki przerażenia.

W ostatnim programie Sołowjow rozmawiał przed kamerami z członkiem rosyjskiej Dumy, Alexandrem Babakowem. Obaj byli zdania, rząd Putina może przejąć skradzione Ukrainie terytoria, by ratować dzięki nim rosyjską gospodarkę. - To są terytoria do rozwoju ekonomii i w związku z tym, nie powinniśmy ich sponsorować, a tworzyć tam możliwości rozwoju - powiedział Babakow, dodając, że "mechanizmy" stworzone na terytoriach Ukrainy można w przeszłości zastosować w samej Rosji.

Dyskusja propagandzistów przeraża tym bardziej, że nie brakuje dziś porażających zdjęć z Ukrainy, na których widać zniszczone miasta, wsie, zdewastowane fabryki i inne tereny, które tak marzą się propagandzistom z Kremla jako przyszłe inwestycje.

Dodajmy, że to nie pierwszy absurd, który pada w programie Sołowjowa. Ulubieniec Putina zaprasza do "debat" ludzi myślących w ten sam sposób, nie ukrywa nienawiści do demokracji, Ukrainy, NATO czy Polski. Na początku marca skarżył się na traktowanie ze strony Europejczyków. Głównie Włochów, którzy po nałożeniu sankcji na Rosję zajęli jego willę nad jeziorem Como.

Natomiast w kwietniu po ujawnieniu masakry w Buczy twierdził, że za zbrodnię odpowiada Wielka Brytania. Sołowjow wyznał na antenie, że "brytyjscy specjaliści" postanowili widocznie wybić część mieszkańców miasta Bucza, bo "Bucza", brzmi podobnie do angielskiego słówka "butcher", które z kolei oznacza "rzeźnika".