Martyna Wojciechowska namawia na pójście na wybory. Uderzyła w jedną partię
05.08.2023 16:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Martyna Wojciechowska była gościem na 29. edycji Pol'and'Rock Festival. Podróżniczka opowiedziała o swojej karierze. Nie zabrakło też tematów politycznych. Dostało się Rzecznikowi Praw Dziecka oraz Konfederacji.
W sobotnie popołudnie uczestnicy 29. edycji Pol'and'Rock Festival tłumnie przybyli na spotkanie z Martyną Wojciechowską. Namiot Akademii Sztuk Przepięknych wypełniony był po brzegi, a publiczność zgromadziła się również na zewnątrz. Wojciechowska opowiadała o swoim życiu i karierze. Zaczęła od wczesnych lat swojego dzieciństwa.
- Poszłam do przedszkola, z którego, uwaga, wyrzucili mnie! Nie zostałam przedszkolakiem. To znaczy byłam tam dwa tygodnie, potem powiedzieli moim rodzicom "to dziecko się w ogóle nie socjalizuje się i proszę jej tu więcej nie przyprowadzać" - opowiadała, po czym dodała z przekąsem: - nie wiem, czy to by dzisiaj przeszło, bo chyba jakaś liga ochrony dzieci czy cokolwiek... może Rzecznik Praw Dziecka, gdyby się naprawdę zajmował dziećmi, to by wtedy wystąpił w moim imieniu.
Później podróżniczka opowiedziała o wypadku, jaki przeżyła w 2004 r. na Islandii. - To był wielki przełom. Kiedy byłam na zdjeciach do programu "Misja Martyna"… to jest taki moment, kiedy często mi się łamie głos, bo to był trudny moment... podróżowałam ze wspaniałym facetem, Rafałem Łukaszewiczem, moim operatorem, moim przyjacielem […]. Byliśmy wtedy na Islandii, wracaliśmy ze zdjęć. Kierowca samochodu dachował kilkakrotnie... Rafał zginął na miejscu, ale ja tego jeszcze nie wiedziałam. Umierał na moich rękach, a ja starałam się powtarzać sobie, że wszystko się jeszcze skończy dobrze - mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciechowska mocno ucierpiała w tym wypadku: - Złamałam wtedy kręgosłup, miałam wiele obrażeń, usiadłam na wózku inwalidzkim i lekarze powiedzieli mi, że już nigdy, nigdy nie wrócę do pełnej sprawności […]. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że zginął mój przyjaciel, który miał trójkę dzieci, wspaniałą rodzinę. A ja uważałam, że to nie sprawiedliwe. Że jeśli ktoś miał wtedy zginąć, to powinnam to być ja. […]. I postanowiłam wtedy, że przeżyję dwa życia. Że zrobię dwa razy więcej, niż dałabym radę zrobić, że poświęcę dużą część mojego życia na to, by żyć nie dla siebie, a dla innych, żeby nadać sens temu, że to ja przeżyłam […]. Żyłam z wielkim wyrzutem sumienia. Nie chciałam się budzić następnego dnia rano. Ja naprawdę nie chciałam żyć […]. Bardzo długo dochodziłam do siebie. Moment, w którym ośmieliłam się zapytać jego dzieci, czy mają żal do losu, że on zginął, a ja przeżyłam, nastąpił po 11 latach od śmierci Rafała.
W końcu Wojciechowskiej udało się podźwignąć po tragedii. - Znalazłam coś, co było dla mnie symbolem odrodzenia. Postanowiłam, że nie w tym sezonie, bo nie zdążę, ale w przyszłym sezonie zdobędę Mount Everest. I tak zrobiłam.
Wojciechowska, jak każdy gość ASP, odpowiedziała też na pytania publiczności. Jedna z kobiet poprosiła o apel do Polek, by poszły na wybory. - Pojechałam do Salwadoru, by zrealizować materiał o tym, co się dzieje, gdy się zaostrza przepisy dotyczące aborcji - zaczęła Wojciechowska. - Pojechałam udokumentować historie kobiet, które za poronienie trafiają do więzienia na 30 lat. A gdy tam byłam, pojawił się pomysł, by podnieść ten czas do 50 lat. Żeby sądzić kobietę za poronienie jak za morderstwo. Wtedy mówiłam o Salwadorze jako o państwie, które jest piekłem kobiet. Nie sądziłam, że wrócę do Polski i naprawdę w niedługim czasie będziemy same tego doświadczać tutaj.
Podróżniczka powiedziała też, że o wolność trzeba nieustannie walczyć. - Wolność nie jest nam dana raz na zawsze, to jest coś, o co musimy się troszczyć. Musimy być uważni, nie dawać się podpuścić tanim populistycznym hasłom, żeby mieć niższe podatki teraz na chwilę. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy dali się kupić. Nie wyobrażam sobie ani jednej osoby, która ceni, szanuje wolność, niezależność, demokrację, prawa kobiet, prawa człowieka, żeby ktokolwiek głosował w tych wyborach na ugrupowania, które każdego dnia łamią te prawa i które są przeciwko demokracji.
W pewnym momencie Wojciechowska uderzyła w konkretną partię: - widziałam, jakie są statystyki. Nie mogę sobie wyobrazić żadnej kobiety, która może zagłosować na Konfederację, gdzie mówi się wprost, że kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn i że czasem można im po prostu przyłożyć, żeby były posłuszne. Nie wyobrażam sobie, żebyście nie poszli na te wybory. Nie wyobrażam sobie, żebym ja nie decydowała o tym, jak wygląda przyszłość naszego kraju. To nie jest tak, że możemy się nie interesować polityką […]. Chodzenie na wybory i decydowanie o tym, w jakim żyjemy kraju, to jest najważniejsza dzisiaj, kluczowa rzecz. Żebyśmy się zjednoczyli i żebyśmy mieli atmosferę pokoju, miłości, wzajemnego szacunku, taką jaka panuje tu dzisiaj na Pol'and'Rock. Trzymam za nas kciuki - zakończyła.