Marta i Paweł Bodzianni podsumowali Waldka z "Rolnika": "Musiał zajść produkcji za skórę"
Marta i Paweł Bodzianni to jedna z najbardziej lubianych par programu "Rolnik szuka żony". Małżonkowie, którzy poznali się w siódmej edycji hitu TVP, z uwagą śledzą na ekranie losy uczestników kolejnych edycji. Co więcej, zdążyli już sobie wyrobić zdanie na temat bohaterów najnowszej serii, która właśnie dobiega końca. Co o nich myślą?
Marta i Paweł Bodzianni podsumowali Waldka z "Rolnika": "Musiał zajść produkcji za skórę"
Marta i Paweł Bodzianni niebawem powitają na świecie swoją drugą pociechę, a dla wielu fanów i kolejnych uczestników programu TVP są żywym dowodem na to, że za pośrednictwem telewizji naprawdę można spotkać wielką życiową miłość.
Bohaterowie siódmej edycji programu wciąż są obecni w mediach, choć raczej tych społecznościowych. Dziś to tam pokazują, jak wygląda ich wspólne życie, które zaczęło się od zgłoszenia do "Rolnik szuka żony". Wciąż są też fanami programu, który śledzą na ekranie. W rozmowie z jedną z gazet zdradzili, komu kibicują najbardziej, a kto kompletnie ich rozczarował.
Marta i Paweł mają swoich faworytów
W niedzielę 10 grudnia widzowie TVP zobaczą finałowy odcinek 10. edycji "Rolnik szuka żony", który pokaże, jak ostatecznie potoczyły się losy par zawiązanych na planie programu. Marta i Paweł Bodzianni już teraz jednak podzielili się w rozmowie z "Faktem" swoimi przewidywaniami.
Jak się okazuje, najmocniej trzymają kciuki za Annę i Kubę, między którymi widzą prawdziwe chęci i uczucie. - Polubiliśmy ją bardzo i uważamy, że powinno jej się udać - wyznał Paweł.
Sara i Artur bez szans?
Jednocześnie małżonkowie z siódmej edycji "Rolnik szuka żony" nie mają większych złudzeń co do wspólnej przyszłości Artura i Sary. Marta nie kryła zdziwienia przede wszystkim postawą rolnika.
- Naleganie Artura na wspólne zamieszkanie z Sarą było momentami męczące. Oni się przecież krótko znają. Ja nie wyobrażam sobie, żeby Paweł mnie tak przed kamerami cisnął, żebym się zadeklarowała. Oni się dopiero poznają i oczekiwanie takich deklaracji jest nie na miejscu - stwierdziła w rozmowie z tabloidem Marta.
Waldemar "nie podołał"
Zdecydowanie jednak najmniejszą sympatią Bodzianni (podobnie zresztą jak wielu widzów) darzą Waldemara, wątpiąc w jego szczere intencje.
- Nie wiadomo, jakie Waldek miał motywacje i chęci, ale wyszło to dość dziwnie - stwierdziła bez ogródek Marta, dodając, że miał fajne kandydatki, a jednak "nie podołał". - Nie wiem, o co chodzi. Chyba o to, że nie do końca odciął się od rodziców. Ciężko się to oglądało... - szczerze przyznała żona farmera.
"Musiał zajść produkcji za skórę"
Zdaniem Marty i Pawła, Waldemar generalnie nie wypadł w programie najlepiej i to z własnej winy. Jak przypomnieli, produkcja przyłapała go na tzw. grze na dwa fronty, a on sam wielokrotnie dał do zrozumienia, że nie tyle o znalezienie miłości, co o medialną sławę mu chodzi. I choć tuż przed finałem Waldemar zaczął sugerować, że twórcy programu mogą celowo pokazać go w złym świetle, Bodzianni przypominają, że produkcja pokazuje tylko to, co faktycznie się wydarzyło.
- Waldek musiał zajść produkcji za skórę. Sam się pogubił i produkcja nie miała chyba innego wyjścia, jak pokazać to na antenie. Oni nie mogą nikomu włożyć w usta słów, których się nie wypowiedziało - zauważyła Marta, zaś jej mąż dodał, że gdyby twórcy programu chcieli być naprawdę złośliwi, "to by zmontowali jeszcze gorzej".