Mariola Bojarska-Ferenc usłyszała w TVP, że jest za stara. Była wtedy po pięćdziesiątce
Mariola Bojarska-Ferenc dekadę temu działała w TVP. Teraz ma o telewizji publicznej jak najgorsze zdanie. I nie chodzi tylko o to, co lata temu usłyszała tam na temat swojego wieku.
25.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 11:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mariola Bojarska-Ferenc ma 62 lata i wciąż jest bardzo aktywna - i fizycznie (z czego słynie), i zawodowo. Gdy skończyła studia na warszawskim AWF-ie, trafiła do telewizji. W latach 80. nie było wielkiego wyboru - podjęła współpracę z Telewizją Polską. Prowadziła serwis sportowy, a później miała własne programy głównie związane z gimnastyką i fitnessem.
To ona pokazywała Polkom, jak ćwiczyć na długo przez Anną Lewandowską czy Ewą Chodakowską. Dzięki niej widzowie dowiadywali się, czym jest joga, a czym pilates. Pod jej czujnym okiem osoby otyłe zrzucały kilogramy przed kamerami. Lata mijały, a Ferenc wciąż była obecna na antenie TVP. Ale do czasu.
Ostatnio Bojarska wyjawiła, jak potraktowano ją w Telewizji Polskiej. Zdradziła kulisy odejścia, które nie były miłe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Z TVP żegnałam się dwa razy. Za każdym razem, gdy władzę przejmował PiS. Nie mam pojęcia dlaczego. Może po prostu ludzie związani z tą partią nie lubią zdrowego stylu życia? - powiedziała Ferenc w rozmowie z Plejadą.
- W skrócie: w związku z tym, że od zawsze najważniejszy był dla mnie profesjonalizm, nie zgodziłam się na zaangażowanie do współpracy przy moim programie niekompetentnej osoby z wiadomych kręgów i na honorarium, które musiałabym jej zapłacić. Program więc zlikwidowano. Mimo że był on całkowicie sponsorowany, bo taka byłam zorganizowana ze swoją producentką Anią Górską, że ogarniałyśmy wszystko same – od A do Z. Oddawałyśmy Telewizji Polskiej program za przysłowiową złotówkę. I choć brakuje mi pracy w telewizji, nie żałuję mojej decyzji. Dziś zrobiłabym dokładnie to samo - wyjaśniła.
Dodała, że była zapraszana do powrotu do TVP, ale nigdy się na to nie zgodziła. - Nie chcę mieć z tymi ludźmi nic wspólnego - wytłumaczyła Ferenc. - Uważam, że obecnie praca w TVP jest największym obciachem. To tuba jednej partii. Nie darzę szacunkiem tych, którzy tam zostali i udzielają swojego wizerunku temu, co dzieje się w TVP. Ta telewizja całkowicie upadła.
Według Bojarskiej pojawianie się na antenie TVP oznacza wspieranie władzy. Dla niej to niedopuszczalne. I choć brakuje jej pieniędzy, które zarabiała w Telewizji Polskiej, to powrotu nie będzie.
- Myślisz, że mi nie jest trudno bez tych pieniędzy, które zarabiałam w TVP? Pewnie, że jest. Ale za to z przyjemnością przeglądam się dziś w lustrze - oznajmiła 62-latka, która odeszła z TVP, będąc po pięćdziesiątce. W Telewizji Polskiej nie było dla niej miejsca ze względu na niechęć do PiS-u, ale nie tylko.
- Dowiedziałam się, że kiedy jeden z telewizyjnych decydentów został zapytany, dlaczego Bojarska-Ferenc nie ma swojego programu, powiedział: "Bo jest za stara". Byłam po pięćdziesiątce. Uważam, że żaden szef nie ma prawa zaglądać nikomu w metrykę - podsumowała była gwiazda TVP.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.