Marian Tchórznicki był dziecięcą gwiazdą czasów PRL i ofiarą nałogów. Dziś docenia życie w trzeźwości
Marian Tchórznicki, dziecięca gwiazda serialu "Do przerwy 0:1", z dnia na dzień zyskał popularność i sławę, a niedługo później równie szybko stracił niemal wszystko: rodzinę, karierę i pieniądze.
Marian Tchórznicki był dziecięcą gwiazdą czasów PRL i ofiarą nałogów. Dziś docenia życie w trzeźwości
Wszystko przez alkohol, którym po raz pierwszy chłopaka poczęstował kolega z planu, Roman Wilhelmi. Opamiętanie przyszło jednak w porę, a Tchórznicki skwapliwie wykorzystał od losu drugą szansę. Dziś 68-letni dawny aktor amator od prawie dwóch dekad żyje w trzeźwości i nawet nie myśli o emeryturze. Co serialowy Paragon robi dziś?
Z nastolatka w gwiazdę szklanego ekranu
Marian Tchórznicki miał kilkanaście lat, kiedy na jednej z ulic warszawskiego śródmieścia zaczepił go reżyser Stanisław Jędryka. Twórca wspomnianego serialu z lat 60. zaprosił nastolatka z Powiśla na przesłuchania, na których ten nie miał sobie równych. Tchórznicki, który wcielił się na ekranie w rolę Mariana Tkaczyka, ksywka Paragon, pokonał ponad tysiąc kandydatów z całej Polski. Spora w tym była ponoć zasługa Romana Wilhelmiego.
Blaski i cienie znajomości z Romanem Wilhelmim
Jak po latach wyznał w reportażu zrealizowanym przez Canal+ Sport dawny aktor, to Wilhelmi w zaaranżowanej na potrzeby serialu scence, wydobył z Tchórznickiego najprawdziwsze emocje.
- Roman mnie uderza w twarz, a ja mu wyrzucam pieniądze, tylko Roman mnie naprawdę uderzył bardzo silnie i tak mnie zezłościł, że ja ze łzami w oczach do gardła mu skoczyłem. Okazało się, że to moje emocje, które pokazałem wtedy, zauważyły na tym, że dostałem tę rolę - wspominał w reportażu Pawła Grabowskiego z 2017 roku Tchórznicki.
Szybko wpadł w szpony nałogu
Zapoczątkowana na planie serialu znajomość z Wilhelmim szybko przerodziła się w zażyłość nastolatka ze starszym od niego o siedem lat aktorem, która miała jednak także swoje ciemne oblicze. To bowiem właśnie Wilhelmi wprowadził chłopaka w świat alkoholu.
- On wiecznie przychodził podcięty na zdjęcia, zresztą wtedy to mi imponowało [...] — opowiadał przed laty w programie "Ocaleni" w TVP Tchórznicki, wspominając, jak starszy kolega zabierał go do SPATiF-u i po raz pierwszy częstował alkoholem. - Sobie zamawiał wódkę, a mnie ajerkoniak [...]. To był mój pierwszy alkohol, który mi i zasmakował, i sprawiał wielką przyjemność - przyznał w rozmowie z Rafałem Porzezińskim z TVP serialowy Paragon.
Wyszedł z nałogu. Docenił życie w trzeźwości
Niestety, alkohol okazał się dopiero wstępem do kolejnych używek w życiu młodego aktora. Marian Tchórznicki przyznał, że był uzależniony także od narkotyków i choć ostatecznie wygrał walkę z nałogami, zapłacił za to wysoką cenę. Stracił rodzinę, sławę i pieniądze. Znalazł się na dnie i po raz kolejny musiał zacząć wszystko od nowa. Szczęśliwie w historii dawnej gwiazdy szklanego ekranu czasów PRL jest jednak happy end.
Od prawie 20 lat serialowy Paragon żyje w trzeźwości, od kilkunastu ma u swojego boku ukochaną partnerkę Iwonę, a od kilku miesięcy cieszy się pierwszą wnuczką Penelopą. Jak wyznał ostatnio w rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco" Tchórznicki: "na trzeźwo chce się żyć". I choć od dawna 68-latek mógłby żyć już na emeryturze, nigdzie się nie wybiera. Od lat prowadzi małą firmę budowlaną, a na brak pracy nie narzeka.