Marek Czyż ma bogatą przeszłość w TVP. Czyżby wielki powrót?
21.12.2023 14:17, aktual.: 21.12.2023 15:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od zawsze związany z mediami, od zawsze związany ze Śląskiem, od dawna związany z nowym prezesem TVP. Kim jest Marek Czyż, który w czwartek 21 grudnia poprowadzi najważniejsze wydanie programu informacyjnego TVP od 1989 r.?
Osoby, które nie śledziły wydarzeń na Woronicza i w środę 20 grudnia włączyły TVP, aby obejrzeć kolejne wydanie "Wiadomości", musiały być mocno zaskoczone. Zamiast znajomego sygnału rozpoczynającego program - statyczna plansza. Zamiast którejś z zasłużonych dla PiS-owskiej propagandy osób - twarz, która co prawda mogła być znajoma, ale dawno nie widziana. Zamiast wiadomości - oświadczenie pełne metafor nie najwyższych lotów i zapowiedź, że następnego dnia będzie można zobaczyć program informacyjny zrealizowany w zupełnie inny sposób i na zupełnie innych zasadach niż przez poprzednich osiem lat.
Tak do domów milionów Polaków wszedł, czy raczej powrócił, Marek Czyż. Kim jest ten człowiek?
Nocne zabawy z Durczokiem
Marek Czyż - jak wiele innych najważniejszych osób w nowej telewizji publicznej - pochodzi ze Śląska. Ale ze Śląska trochę innego i mniej oczywistego, mocno odrębnego od innych części tego regionu - Śląska Cieszyńskiego. Urodził się w jego stolicy, Cieszynie, w 1968 r. i mieszkał tam aż do matury. Na studia wyjechał do najważniejszego miasta tego "większego" Śląska - Katowic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarstwem musiał się interesować od młodych lat, bo pierwsze kroki w zawodzie stawiał jeszcze jako student Uniwersytetu Śląskiego. Zaczynał w mediach typowych dla tamtych pionierskich czasów tuż po transformacji: prywatnym Radiu Top, pierwszej niezależnej rozgłośni na Śląsku i studenckim Radiu Egida.
Praca w drugim z nich była ważnym, formacyjnym, okresem w jego życiu. Studenckie radio, wcześniej będące w zasadzie radiowęzłem działającym w akademikach, zaczynało się rozkręcać, a Czyż był jednym z kół zamachowych tego procesu. Miał pomysły, miał ambicje, miał talent. Jego najbliższym współpracownikiem był wtedy inny śląski student, Kamil Durczok. Po latach Czyż wspominał tamte czasy z sentymentem, ale i dystansem.
W "Dzienniku Zachodnim", piszącym o uroczystościach jubileuszowych z okazji 42. rocznicy powstania rozgłośni, Czyż mówił: "Mimo że mieliśmy z Kamilem Durczokiem wielkie, dziennikarskie ambicje, to najlepiej się bawiliśmy robiąc audycję kabaretową 'Nasza Audycja'. Zaśmiewaliśmy się do łez, wymyślając do późnej nocy skecze i dowcipy. Jak się później okazało, słuchacze nie zawsze mieli takie samo poczucie humoru jak my. Niemniej bawiliśmy się świetnie".
Witając prezesa chlebem i solą
Kolejny ważny etap w jego karierze rozpoczęło przejście do telewizji. W 1996 r. Czyż otrzymał propozycję współpracy z TVP i został w tej stacji kilkanaście lat. To był czas, kiedy jego "wielkie dziennikarskie ambicje" z egidowych czasów mogły się spełnić.
Zadanie było rzeczywiście ambitne. Polska wchodziła do Unii Europejskiej, to było jedno z większych wyzwań cywilizacyjnych, które stanęło przez Polkami i Polakami. Czyż aktywnie zajął się "oswajaniem" europejskich spraw i problemów związanych z dołączeniem do klubu najważniejszych państw kontynentu - prowadził programy poświęcone temu tematowi.
Ale pojawiał się także w innych audycjach i formatach, cały czas pozostając w kręgu tematów publicystycznych i politycznych. Prowadził w tamtym czasie m.in.: "Monitor Wiadomości", "Gościa Jedynki". Nie zrywał jednak swoich związków ze Śląskiem - był tam lokalnym reporterem TVP, a w TVP Katowice prowadził sztandarowy program informacyjny "Aktualności".
Jeszcze bardziej ze Śląskiem związał się, kiedy otrzymał propozycję ambitną i bardzo mocno wyrastającą ze śląskich korzeni: w Katowicach powstawała właśnie pierwsza prywatna stacja telewizyjna z prawdziwego zdarzenia, TV Silesia, znana także jako TVS. Władze stacji zaproponowały Czyżowi, żeby został jej twarzą.
Zgodził się, odchodząc - po raz pierwszy, ale nie ostatni - z TVP. I już 28 marca 2008 r. o godz. 10 powitał widzów nowej stacji. W studiu towarzyszył mu Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", przyszedł też prezes nowej stacji, Arkadiusz Hołda, który został powitany chlebem i solą. Pierwsze godziny programu zajęły rozmowy ze słynnymi osobami ze Śląska: muzykiem Arturem Rojkiem, poetą i literaturoznawcą Tadeuszem Sławkiem, dziennikarką i polityczką Krystyną Bochenek i przyjacielem Czyża z czasów egidowych, Kamilem Durczokiem.
Półtora roku później Czyż, twarz TVS, schodzi z jej anteny. Przechodzi na inne "piętro" - awansuje na dyrektora programowego stacji. Ale nie zostaje długo na tym stanowisku. Dostaje kolejne ambitne wyzwanie.
Awantura z powodu papieża
W 2011 r. Czyż dostaje propozycję powrotu do TVP. Ale na innych warunkach i do innego działu niż wcześniej. Tym razem ma być ważną postacią w nabierającym właśnie rozpędu kanale informacyjnym - TVP Info. Czyż podejmuje rękawicę. Przez kilka kolejnych lat prowadzi ważne programy stacji: "Poranek Info" i "Forum", a potem jeszcze "Bez retuszu". W tym czasie nie zrywa jednak swoich kontaktów ze Śląskiem - zwłaszcza że TVP, gdzie wtedy pracuje, ma tam przecież swój ośrodek. Jakiś czas później Czyż znów zasiada więc na fotelu prowadzącego lokalny program informacyjny "Aktualności".
Po kilku latach spokojnej dziennikarskiej pracy niebo nad Czyżem zaczyna się jednak mocno chmurzyć. W TVP zaczynają się zupełnie inne czasy. Ich znakiem jest pojawienie się nowego prezesa Jacka Kurskiego. Czyżowi zdecydowanie nie jest z nim po drodze. I nie zamierza tego kryć.
W otwartą wojnę ze swoim szefem wdał się z powodu... papieża. W lipcu 2016 r. Franciszek był w Polsce i spotkał się z wiernymi, stając w krakowskim oknie papieskim. Transmisja z tej uroczystości w TVP wydawała się cieszyć sporym powodzeniem, której nie potwierdziły jednak potem wyniki oglądalności. Kurski uderzył wówczas w ośrodki, które je analizują, zarzucając im niewłaściwy dobór badanych, defaworyzujących publicznego nadawcę.
Jak przystało na prowadzącego program zatytułowany "Czyżby?" Czyż zadał tak właśnie brzmiące pytanie prezesowi, podważając jego opinię. I to publicznie. W formie postu w mediach społecznościowych. Dziennikarz pisał: "Duch Święty spłynął na Nielsena (firmę badającą oglądalność - przyp. red.) i ten wreszcie opublikował prawdziwe dane o oglądalności! W te Prezes Kurski już wierzy. Poprzednie były zmanipulowane!!!".
Kurski nie zamierzał wchodzić w kłótnię z dziennikarzem, który formalnie związany był wówczas z ośrodkiem katowickim. Sprawą zajął się ówczesny dyrektor tej instytucji, Tomasz Szymborski. Awantura toczyła się publicznie, w formie wpisów w mediach społecznościowych. Dyrektor pisał: "Marku, podziwiam Twoją determinację, aby zostać męczennikiem. [...] Tym wpisem po raz kolejny okazujesz nielojalność wobec swego obecnego pracodawcy, czyli TVP. A parafrazując Twego ulubieńca dodam, iż 'prawdziwego dziennikarza poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy'". Czyż nie zamierzał podkulić ogona i odpowiedział równie mocno: "Weź że Dyrektorze daj spokój. TVP nie jest i nie będzie moim pracodawcą. O lojalności nie mówmy. To dla TVP kompromitujący temat".
Źle zniósł masę krytyczną
Czyż mógł ostro pogrywać ze swoimi szefami. Wiedział już bowiem, że ma zupełnie nową - nomen omen - propozycję pracy. A z TVP pod rządami Kurskiego było mu coraz bardziej nie po drodze. Prowokował więc bez większego ryzyka - wiedział, że nawet jak zostanie wyrzucony, spadnie na cztery łapy.
Tak się właśnie stało. I to już kilka dni później. Kurski nie zdążył go nawet wyrzucić. Czyż sam odszedł, zapowiadając, że szykują mu się najpiękniejsze wakacje życia: "Cały sierpień na pełnym luzie". Swoją decyzję uzasadniał na łamach lokalnego "Dziennika Zachodniego" takimi słowami: "Przez długi czas udawałem, że nic się nie stało, pomimo tego, że najpierw zabrano mi poranne pasmo, a później >>Forum<<. Za każdym razem częstując mnie jakimś idiotycznym tłumaczeniem. Np., że trzeba zmienić formułę, której ostatecznie nie zmieniono. Przychodzi czas, że człowiek zaczyna źle znosić tę masę krytyczną".
Gdzie wylądował Czyż po tej strategicznej ucieczce z pogłębiającej się coraz bardziej w odmętach upolitycznienia i propagandy publicznej telewizji? W tworzącej się właśnie stacji Nowa TV.
To była dla niego kolejna okazja, żeby inaugurować działalność nowego medium: 9 listopada 2016 r. rozpoczęło ono nadawanie na terenie całej Polski, a Czyż poprowadził tam pierwsze wydanie programu informacyjnego "24 godziny". Tego samego, którego redaktorem naczelnym był... Tomasz Sygut, nowy prezes TVP. Czyż prowadził w stacji także programy publicystyczne, m.in. ten, którego tytuł - nie po raz pierwszy w jego karierze - był grą z zachęcającym do takich zabaw nazwiskiem: "Czyż nie...?"
"Redaktor Uzurpator" prosi, żeby "wypie...ać"
Nowa TV była projektem ocenianym jako ciekawy, ale bardzo szybko umarła, dobita problemami technicznymi, związanymi z koncesją i dostępnością. Patrząc na trajektorię zawodowych losów Czyża można odnieść wrażenie, że po tej przygodzie trochę zraził się do telewizji. A może po prostu chciał odpocząć od ciągłej obecności na ekranie? Przez kolejne lata jego żywiołem stał się radiowy eter i coś, od czego współczesne osoby dziennikarskie uciec nie mogą - internet.
W latach 2019-2020 Czyż był redaktorem naczelnym lokalnego, śląskiego serwisu internetowego Silesia24.pl, po rozstaniu się z tym medium pojawił się w zespole redakcyjnym internetowej rozgłośni Halo.Radio. Kolejny projekt, którego otwarciu towarzyszył, był krótkotrwałym przedsięwzięciem. Pojawił się na fali zakładania rozgłośni finansowanych przez słuchaczki i słuchaczy, stacji pozostających w mocnej opozycji wobec zawłaszczonych przez władzę mediów publicznych.
Czyż postanowił też założyć także własny kanał komunikacyjny, bawiąc się po raz kolejny własnym nazwiskiem. Pod hasłem "Czyż tak!" od maja 2020 r. działa kanał w serwisie YouTube i strona internetowa, zwana "portalem obywatelskim". Czyż opublikował tam ponad 1000 materiałów video: wywiadów, dyskusji, reportaży. W sumie miały już ponad 11 mln wyświetleń.
Wiele z nich miało mocno antyrządowy wydźwięk i wprost atakowały PiS. Nic więc dziwnego, że od środowego pojawienia się Czyża w TVP na Twitterze trwa na niego - nazywanego tam "Redaktorem Uzurpatorem" - mocna nagonka. Jednym z "kijów" używanych przez jego krytyków są właśnie materiały pojawiające się w ostatnich miesiącach pod szyldem "Czyż tak!". Choćby takie jak wpis, w którym Czyż kilka miesięcy wcześniej do "talibów z PiS" zwracał się hasłem: "wypie...ać".
Po upadku Halo.Radio Czyż wrócił do bardziej stabilnej organizacji - istniejącej na rynku od dekad komercyjnej rozgłośni. Chodziło o Radio Zet, w którym przez półtora roku był dyrektorem pionu informacji. Rozstał się z tym stanowiskiem w lipcu 2023 r., a więc mniej więcej wtedy, kiedy zaczęły się - wówczas jeszcze bardzo tajne - pierwsze przymiarki do tworzenia odnowionego oblicza mediów publicznych.
Czy już wtedy została podjęta decyzja, że to właśnie Czyż poprowadzi pierwsze wydanie nowego programu informacyjnego? Zważywszy na jego kompetencje, rozpoznawalność, doświadczenie i długą listę otwieranych programów, mogło tak właśnie być.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o najlepszych (i najgorszych) reklamach świątecznych, wielkich potworach w "Monarchu" na AppleTV+ i szokującym znęcaniu się nad ludźmi w "Special Ops: Lioness" na SkyShowtime. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.