"Mam talent. Wielka Brytania": niezwykłe historie dziecięcych gwiazd
George Sampson wygrał "Mam talent" jako 14-latek. W finale pokonał 13-latka, który i tak odniósł wielki sukces. Obaj musieli pokonać wiele przeszkód w życiu prywatnym, by wspiąć się na sam szczyt.
Udział dzieci i młodzieży w "Mam talent" od początku budził wątpliwości, a nawet głośny sprzeciw. Bruce Forsyth, legenda brytyjskiej telewizji, mówił wprost, że niepełnoletni nie powinni rywalizować z dorosłymi. A jeżeli już mają zaprezentować swój talent telewidzom, to powinno się dla nich stworzyć oddzielne show. Twórcy najpopularniejszego telewizyjnego konkursu talentów byli innego zdania, bo "Mam talent" od początku bazował na niezwykłych umiejętnościach ludzi w każdym wieku. A czasami także i zwierząt.
W brytyjskiej edycji "Mam talent" główna nagroda aż dwa razy trafiła do treserek psów. Ten program, jako jeden z niewielu, daje także szansę ludziom, w których mało kto widzi potencjalne gwiazdy show-biznesu.
Wystarczy wymienić 38-letniego Lee Ridleya (Lost Voice Guy), który rozbawił publikę do łez, choć jest niemy i opowiada swoje dowcipy używając komunikatora mowy. Wielkim zaskoczeniem był również George Sampson. 14-letni tancerz cierpiał na chorobę Scheuermanna, ale i tak wygrał drugą edycję brytyjskiego "Mam talent" w 2008 r.
Ta choroba kręgosłupa występuje głównie u nastolatków, może prowadzić do wyraźnej deformacji (najczęściej w odcinku piersiowym) i przewlekłego bólu. W najgorszych przypadkach potrzebna jest operacja.
- Nie ma mowy, bym przestał tańczyć. Nic mnie nie zatrzyma – mówił drugi zwycięzca "Mam talent", który 29 czerwca skończył 26 lat. I trzeba przyznać, że nie rzucał słów na wiatr, bo po programie jego kariera zaczęła rozwijać się w błyskawicznym tempie. Stał się idolem nastolatków, występował w telewizji, próbował swoich sił w aktorstwie, ale cały czas taniec był (i jest) u niego na pierwszym miejscu.
Jego rywalem w finale był inny niezwykły młodzieniec. 13-letni Andrew Johnston zajął ostatecznie trzecie miejsce, ale i tak podpisał po programie kontrakt na nagranie debiutanckiej płyty. Johnston śpiewał dyszkantem (tzw. sopran chłopięcy) i miał już za sobą kilka lat występów w chórze. Przed kamerami opowiadał, że przez swoją pasję był nękany w szkole i chciał zrezygnować z lekcji śpiewu.
Ostatecznie nie poddał się i kilka lat później o jego talencie usłyszała cała Wielka Brytania. Miesiąc po finale ogłoszono, że nastoletni śpiewak nagra płytę (kontrakt podobno opiewał na 1 mln funtów), która została wydana tego samego roku. Album został świetnie przyjęty i okrył się złotem, ale jego kariera nagle zahamowała.
We wrześniu 2009 r. Andrew Johnston ogłosił, że robi sobie roczną przerwę, ponieważ po przejściu mutacji z dyszkanta stał się tenorem. Później jego głos znowu się zmienił - na baryton. Jego nauczyciele zapewniali go, że nadal może śpiewać w chórze. Nie był już jednak na świeczniku i nikt nie traktował go jak finalisty "Mam talent" z bestsellerową płytą.
Johnston cenił sobie nową sytuację ("Jestem po prostu jednym z chórzystów i cieszy mnie to"), choć wkrótce pojawił się kolejny problem. W czasach studenckich chłopak został napadnięty i brutalnie pobity w noc sylwestrową. Miał m.in. złamany nos i kość jarzmową , przez co musiał zapomnieć o występach na poziomie sprzed ataku.
Na szczęście finalista "Mam talent" nie wiązał swojej przyszłości wyłącznie ze śpiewem. Jego drugą pasją było jujitsu. Johnston zdobył czarny pas i tuż przed 18. urodzinami ogłosił z dumą, że jest najmłodszym człowiekiem na świecie z uprawnieniami trenerskimi w tej dyscyplinie.
"Mam talent. Wielka Brytania" jest od niedawna emitowany w Telewizji WP. Simon Cowell, Amanda Holden, Alesha Dixon i David Walliams szukają nieodkrytych talentów i barwnych osobowości, a wspierać ich w tym będzie niezastąpione prezenterskie trio Anthony McPartlin, Declam Donnelly i Stephen Mulhern. Widzowie przekonają się, kto tym razem okaże się nieoszlifowanym diamentem, który oczaruje jurorów i podbije ich serca.