Maja Hirsch zniknęła z obsady "Brzyduli". Kolega z planu komentuje, co się stało
Maja Hirsch grała jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w serialu "Brzydula". Widzowie nie mogą już jej jednak oglądać na ekranie. O co poszło?
11.03.2022 | aktual.: 11.03.2022 07:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Widzowie śledzą historię Uli Cieplak (z przerwami) od 2008 r. Serial cieszy się popularnością i uznaniem wśród widzów, bo zdobył dwie Telekamery. Od początku gwiazdą projektu jest Julia Kamińska, której na ekranie partneruje Filip Bobek. Maja Hirsch od pierwszych odcinków wcielała się z kolei w postać Pauliny Febo, która nie sprzyjała tytułowej Brzyduli i malowała się raczej jako czarny charakter serialu. Hirsch wróciła do obsady w drugiej odsłonie serialu, ale po jakimś czasie widzowie zwrócili uwagę, że aktorka przestała pojawiać się w produkcji.
Stało się jasne, że Hirsch nie pracuje już nad serialem. Dlaczego? Aktorka stawia sprawę jasno, a Filip Bobek, poproszony przez jedną z redakcji o komentarz, także nie miga się od odpowiedzi.
Maja Hirsch w rozmowie z Pudelkiem przyznaje, że nie ma jej w ostatnim sezonie produkcji.
- Myślę, że rozminęliśmy się o pewne sytuacje w samej realizacji projektu. Jest realizowany dosyć intensywnie i szybko. Uznałam, że tak długotrwały projekt w takich warunkach nie spełnia moich ambicji artystycznych. Zależało mi, żeby to było robione spokojniej i bardziej uważnie. Czekałam na rozmowy, wysunęłam propozycję aneksu do umowy, ale nie dostałam odzewu - komentuje wprost.
Aktorka zaznaczyła, że nie ma żalu do nikogo z produkcji. Cieszy się z tego, że mogła grać Paulinę, ale nie czuje potrzeby, by na siłę być na planie.
Do sytuacji odniósł się Filip Bobek w rozmowie z Jastrząb Post.
- Maja bardzo ładnie i delikatnie to nazwała, że pracujemy szybko. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo intensywnie pracujemy. Nie każdy lubi chyba tempo takiej pracy, ja osobiście nie, ale myślę, że wielu kolegów również - powiedział.
I dodał: - Nie chcę się wypowiadać w ich imieniu. Nie jest to do końca łatwa i wygodna sytuacja dla wszystkich. Po prostu jest taki moment w pracy i rozumiem Maję doskonale. My pracujemy bardzo intensywnie, bo pracujemy codziennie, łącznie z sobotami. Czasu na odpoczynek czy regeneracje nie jest dużo. Myślę, że zinterpretujecie to państwo po swojemu.