"Love Never Lies" wróciło. Pary szybko i brutalnie zderzyły się z rzeczywistością. Wystarczyła niecała godzina
Nowi uczestnicy pojawili się w willi "Love Never Lies" w doskonałych humorach. Piękni, uśmiechnięci i zakochani w swoich drugich połówkach. Już pod koniec pierwszego odcinka nowej serii pojawiły się mocne zwroty akcji i takie nieromantyczne hasła jak "co, k...wa" i "wku...iłem się".
Premiera "Love Never Lies" w styczniu 2023 r. była niemałym wydarzeniem po polskiej stronie internetu, bo było to pierwsze reality show w ofercie Netfliksa. Program prowadzony przez Maję Bohosiewicz okazał się hitem. Dzień po premierze "Love Never Lies" trafiło na szczyt listy TOP10 najchętniej oglądanych produkcji Netfliksa w Polsce. Długo utrzymywało się w czołówce, a bohaterowie programu zaliczyli duży wzrost popularności w mediach społecznościowych. I choć Netflix oficjalnie nie podaje wyników oglądalności, firma PlumResearch na zlecenie portalu Wirtualne Media prześledziła w trybie na żywo publikę "Love Never Lies" w ciągu pięciu dni od premiery. Według ich pomiarów show miało obejrzeć łącznie 370 tys. widzów, najwięcej w sobotę 28 stycznia 2023 r. (120,5 tys. osób).
Jasne było, że drugi sezon powstanie. A co tym razem serwuje produkcja?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W sieci i w telewizji nie brakuje reality show o pięknych singlach, którzy szukają miłości. W "Love Never Lies" podglądamy za to pary – z różnym stażem - które postanawiają wystawić swoje związki na próbę przed kamerami i tysiącami widzów. Czasem można złapać się za głowę, dlaczego w ogóle sobie to robią, bo w poprzednim sezonie szybko wychodziło na jaw, że uczestnicy nie mają do siebie 100 proc. zaufania, szacunku i ukrywają zdrady. Po pierwszym sezonie niektórzy zamiast wyjść z programu z nagrodą pieniężną, to wrócili do Polski jako single.
Jak jest tym razem? Otóż jeśli ktoś sądził, że tym razem w show pojawią się silne pary, których związków nic nie złamie, to był w błędzie. Z ślicznych twarzy zakochanych uczestników uśmiechy szybko zeszły, a pojawiły się grymasy szoku, zwątpienia, a nawet wściekłości. Wystarczył jeden odcinek. Już w pierwszym Maja Bohosiewicz prezentuje wyniki badań wariografem, czyli tzw. eye detector, który sczytuje ruch źrenic w trakcie odpowiedzi na niewygodne pytania.
Bill, który jest w związku z Sandrą, przyznał, że zdradzał ją z różnymi dziewczynami. Jak powiedział, za każdym razem "czuł w sercu pustkę" i te zdrady nie dodawały nic dobrego do jego życia. Sprawdzał więc to aż 6 razy.
W programie jest po raz pierwszy para dziewczyn – Paulina i Ania. Szybko dowiedzieliśmy się, że Paulina ma licznych adoratorów, których zaprasza na swój profil na Instagramie i że Ania lubi odpowiadać na pytania, które prowadząca zadaje jej dziewczynie.
Karolina i Maks są ze sobą dwa lata i zgłosili się do programu, bo wiedzą, że są między nimi jakieś niewyjaśnione sytuacje, które blokują ich związek. I już po kilkunastu minutach show wyszło na jaw, że Maks inicjuje online rozmowy z innymi kobietami, zaś Karolina ukryła przed swoim chłopakiem spotkanie z kolegą z pracy.
W innej parze – Kamila i Pauliny - wyszło, że ona jest zdania, że zasługuje na lepszego faceta, zaś Kamil miał "przyjaciółkę na odległość". Brak poczucia bezpieczeństwa w relacji jest też bolączką u Marka i Roksany. Tu dziewczyna przeżyła niemałe zdziwienie, gdy już w pierwszej ceremonii okazało się, że Marek umówił się z dziewczyną z aplikacji randkowej w trakcie związku. Prawdziwy szok zaliczyli jednak Kornel i Amanda – para, wydaje się, dobrana najlepiej. I też najdłużej będąca w poważnym związku, bo aż 9 lat. Kornel musiał przyznać, że na Majorce miał intymny kontakt z inną dziewczyną. - Co, k..wa? - rzuciła jego partnerka. - Ja nie traktuję tego jako zdradę. Były tam dziewczyny zamówione... - opisywał sytuację. Amanda szybko się odpłaciła. Maja zapytała ją, czy ukrywa przed swoim narzeczonym, że flirtuje ze swoim ex. Amanda przed eye detector odpowiedziała, że nie, ale było to kłamstwo... Idealne związki szybko runęły.
A to dopiero pierwsze 50 minut nowego sezonu "Love Never Lies", który z pewnością będzie się oglądał równie dobrze, jak pierwszy. Trzeba przyznać - w obrazku wygląda to idealnie. Są piękne wille, epickie widoki na morze, jak z pocztówki. Ładni ludzie, którzy z pewnością zdobędą jakąś tam popularność w mediach społecznościowych i jest też świetny montaż, który sprawia, że wciągamy się szybko w te pełne emocji historie.
Pozostaje jeszcze pytanie, na ile w porządku jest takie granie na emocjach uczestników. W tym sezonie, tak jak w poprzednim, pary zostają rozdzielone na dwie wille. W jednej pojawiają się osoby, które mają być pokusą dla pozostawionych bez drugich połówek uczestników. Do willi wchodzi... chłopak, którego jedna z uczestniczek doskonale zna z pracy, a który to chłopak ostro z nią flirtuje od jakiegoś czasu. Ale to, czy produkcja przesadziła czy nie, osądzą widzowie. Po pierwszych odcinkach można już przewidywać, że druga odsłona "Love Never Lies" będzie cieszyła się niemałą popularnością, a Maja Bohosiewicz nie musi martwić się o pracę przed kamerami - w reality show sprawdza się doskonale.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.