"Love Island" – wyspa miłości? Raczej chłodnych kalkulacji i walki o kasę
08.10.2019 12:14, aktual.: 08.10.2019 12:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Love Island", program, który podbił serca widzów Polsatu, to prawdziwy hit tej jesieni. Piękni ludzie całymi dniami paradujący w strojach kąpielowych, przez kilka tygodni zamknięci w jednej willi, nie mają nic do roboty, poza znalezieniem partnera. Po co? Niby dla miłości. Ale tak naprawdę wszystkim chodzi o pieniądze.
"Love Island" z założenia miało być "programem o miłości". Bo w końcu jak inaczej nazwać format, w którym 6 atrakcyjnych kobiet i mężczyzn zamyka się w luksusowej willi, by połączyć się w pary? Ich randki przy winie, rozterki oraz namiętne uniesienia w sypialni można śledzić codziennie przez godzinę na antenie Polsatu. Ci, w których nie trafi strzała Amora i nie dobiorą się w żadną parę, zostają wyeliminowani.
Brzmi jak nuda? Nic bardziej mylnego. Uczestnicy programu są zdeterminowani, by utrzymać się w programie jak najdłużej. Nic dziwnego. Ci, którzy wzięli udział w zagranicznych edycjach "Love Island", może miłości w programie nie znaleźli, ale zdobyli ogromną popularność, a wraz z nią – wiadomo – pieniądze.
Związek czy forsa? Rachunek jest prosty
A pieniądze są do zdobycia również za wygraną w programie. I to niemałe. Para, która przetrwa do ostatniego odcinka, i która zdobędzie najwięcej głosów od widzów, może wygrać 100 tys. zł. Ale na koniec czeka ich ostatni test. Każde z dwojga zwycięzców dostaje po kopercie – w jednej są wszystkie pieniądze, w drugiej nie ma nic. Muszą zdecydować, czy chcą zgarnąć zawartość koperty dla siebie, czy podzielić się z partnerem na pół. W tej sytuacji najbezpieczniejszą opcją wydaje się podział.
Sława i pieniądze – stawka jest wysoka. Nic dziwnego zatem, że uczestnicy programu wyciągają najcięższe działa, by zawalczyć o wygraną. Łzy, dramaty, wyznania miłosne, namiętne uniesienia w sypialni i poza nią oraz knucie, jak rozbić związek lub odbić czyjegoś partnera – nie dajcie się zmylić, że to prawdziwe uczucia. To wszystko ciągła gra o uwagę widza. Ale dzięki temu dostajemy bardzo wciągające show, dlatego nie mamy nic przeciwko zaciętej walce o naszą sympatię.
Trzeba zabić tę miłość
To, jak bardzo bezwzględni potrafią być mieszkańcy wyspy, pokazała dobrze sytuacja z zeszłego tygodnia, która najbardziej dotknęła Oliwię i Maćka – czyli parę z najdłuższym stażem w programie. Pozostali uczestnicy najwidoczniej zwęszyli w nich mocną konkurencję, dlatego postanowili, pod pozorem troski o Maćka, namieszać w tej relacji.
Zacznijmy od początku: Oliwia po zerwaniu z Dominikiem niespodziewanie związała się z Maćkiem, który po rozstaniu z Moniką próbował adorować niemalże wszystkie dziewczyny w willi. Uczestnicy i widzowie zdziwili się takim obrotem spraw, bo wydaje się, że Oliwia i Maciek nie mają ze sobą nic wspólnego. Ona – światowa dziewczyna robiąca karierę w modelingu, on – prosty chłopak z małej miejscowości.
Choć między tą dwójką dochodzi regularnie do starć na gruncie… światopoglądowym, regularnie wybierają siebie podczas kolejnych przeparowań. Romantyczne gesty, pocałunki, wspólna noc w kryjówce, kolacje przy świecach – to wszystko sprawiło, że para coraz bardziej zbliżała się do siebie. Pojawiły się też rozmowy o wspólnej przyszłości po programie.
Wyrachowana aktorka
Ale pozostali uczestnicy programu zaczęli mieć wątpliwości co do tej relacji... Przedyskutowali sprawę za plecami Oliwii i Maćka i doszli do wniosku, że dziewczyna wykorzystuje chłopaka, by wygrać program. Żeńska część obgadujących stwierdziła, że Oliwia celowo wybrała sobie najmniej atrakcyjną partię i dzięki temu nie musi się martwić o konkurencję.
Po tych obradach Mikołaj postanowił wykazać się męstwem i powiedział Maćkowi o wnioskach, do jakich doszli z pozostałymi uczestnikami programu. Zaznaczył, że Oliwia jest aktorką, i że zachowuje się sztucznie. Tyle wystarczyło, by w głowie Maćka zasiać ziarno niepewności. A czara goryczy przepełniła się, gdy okazało się, że Oliwia nie powiedziała swojemu chłopakowi z wyspy, że poza programem mieszka ze swoim byłym, dużo starszym od siebie partnerem.
Przez kilka dni Maciek się dąsał i chodził na randki z nową dziewczyną – Beatą, która miała na niego chrapkę. Ostatecznie jednak przy parowaniu ponownie wybrał Oliwię.
Patrząc na całą sytuację z boku, wydaje się, że chwilowy kryzys w związku i wielki powrót, mogłyby tylko pomóc parze zdobyć głosy widzów. Niestety obawiamy się, że Maciek nie potrafi tego rozegrać tak, byśmy uwierzyli w ten związek. Widać, że żywi uraz do Oliwii i nie jest w stanie okazywać jej uczuć z takim przekonaniem, jak robił to wcześniej. W tej sytuacji może być im ciężko nas przekonać. W dodatku teraz pozostali uczestnicy wyspy mają okazję ich wyeliminować. W tym tygodniu głosują na parę, która ma najmniejsze szanse na miłość – wskazane przez nich osoby będą musiały opuścić program.
Decydujące starcie
Przed nami ostatni tydzień obserwacji miłosnych rozgrywek w "Love Island". Spodziewamy się namnożenia afer i intryg i emocji sięgających zenitu. Monia, której nie udało się odbić Franka Marietcie pewnie spróbuje bardziej zbliżyć się do Pawła, którego zdążyła już sobie owinąć wokół palca. Damian będzie musiał zrobić szybkie postępy z Beatą, z którą sparował się dopiero kilka dni temu. Rywalizacja może też odbyć się pomiędzy parami Franek-Marietta i Sylwia-Mikołaj, które ostatnio zyskały sobie sporo fanów i wydają się zadowolone ze swoich wyborów. Być może zdecydują się na dodanie jeszcze więcej pikanterii do programu.
Nie wierzymy, że w tak krótkim czasie, w tak sztucznych warunkach i na oczach tak wielu widzów można stworzyć trwałą relację. Niemniej z zapartym tchem śledzimy losy uczestników programu. To naprawdę świetni gracze. A czego więcej chcieć od telewizji, jeśli nie intryg, romansów i dobrej zabawy? W spełnianiu naszych oczekiwań "Love Island" nie ma sobie równych tej jesieni w polskiej telewizji.