"Lex TVN" uderzy w innych? "Polacy stracą dostęp do filmowych kanałów"

Nie milkną echa i wątpliwości związane z projektowaną przez PiS zmianą przepisów o mediach. Natychmiast zyskała ona określenie "lex TVN", bo wyraźnie widać, że jej głównym celem jest pozbawienie tej stacji możliwości działania i wyeliminowanie jej z rynku. 

Ale komentatorki i komentatorzy zapisów ustawy stawiają pytania o jej dalej idące konsekwencje, sugerując, że z ekranów telewizorów i laptopów w Polsce zniknąć mogą także inne stacje i programy. 

Prawdziwą zgrozę wywołały sugestie publicysty Jakuba Wencla, który posunął się w tych przypuszczeniach najdalej. Na Twitterze napisał, że gdyby ustawa weszła w życie, wyeliminowałaby także "HBO, Paramount, Cinemax, BBC (bo wszystkie są własnościowo spoza EEA). Polscy klienci kablówek stracą dostęp do wszystkich filmowych kanałów z USA, bo według ustawy stanowią one 'zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa'".

W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych, były szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz były prezes TVP, tłumaczył, że sensem przygotowywanej zmiany przepisów jest to, aby "amerykański właściciel - wszystko jedno, na jakim poziomie własności - nie mógł już być pośrednim właścicielem polskiej telewizji".

 Z tego wynika, że fani i fanki amerykańskich kanałów filmowych nie mają się raczej czego obawiać, bo to przecież nie są polskie telewizje.

Dość uspokajająca jest też opinia prof. Ewy Nowińskiej, specjalistki w dziedzinie prawa mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

 - Trudno dziś jeszcze stawiać definitywne tezy co do zakresu projektowanych zmian. Widać, że decydenci dopiero badają temat: z tego co wiem, już są planowane jakieś zmiany w opublikowanym wcześniej projekcie. Ze względu na to, że nowelizacja dotyczy ustawy o radiofonii i telewizji, nadawcy zaś są prasą w rozumieniu ustawy Prawo prasowe, zakres podmiotów, których dotyczy jest jasny - wyjaśnia w rozmowie Wirtualną Polską. I dodaje:

- Z tego względu kanały filmowe nie będą w żaden sposób zagrożone, bo nie dotyczy ich definicja prasy. TVN będzie natomiast podlegał tym przepisom, bo, wbrew pozorom, zalicza się do zakresu pojęcia prasa - dotyczy ono bowiem także stacji radiowych i telewizyjnych nadających w Polsce na podstawie koncesji. Tak jest właśnie w przypadku TVN. Gdyby ustawodawca zdecydował się natomiast na rozszerzenie pojęcia mediów na wszystkie środki komunikacji masowej, co jest raczej wątpliwe, wtedy zakres tej regulacji byłby znacznie szerszy i rzeczywiście może dotykać wspomnianych przez Wencla podmiotów.

Cała sprawa zaczęła się w środę wieczorem, kiedy grupa posłów PiS złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Chodzi głównie o jeden z jej artykułów. Mowa w nim, że koncesja na nadawanie w Polsce może być udzielona podmiotowi zagranicznemu, którego siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

Chodzi o państwa Unii oraz: Liechtenstein, Norwegię i Islandię. Stacja TVN24 miałaby z tym problem - jej właścicielem jest amerykańska firma Discovery. Na dodatek trwa proces przedłużenia koncesji, która stacji TVN24 kończy się we wrześniu 2021 r.

Wniosek o przedłużenie został złożony już rok temu, ale KRRiT wciąż go nie rozpatrzyła. Polityczny powód jest prosty: władzy zależy na "uciszeniu" bardzo wobec niej krytycznego, niezależnego źródła informacji. Co stałoby się później?

- Gdyby ta ustawa weszła w życie, to cały TVN - wszystkie kanały należące do grupy, łącznie z "dużym" TVN-em - straciłyby koncesję w obecnym kształcie. I grupa TVN musiałoby zostać w ciągu pół roku zamknięta - tłumaczył w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Juliusz Braun.