Lewis Tan tylko dla WP: „Mam jeszcze dwa tygodnie! Mogą zdążyć mnie zabić”
Gwiazdor serialu „Iron Fist” i drugiej części hitowego „Deadpoola” tylko Wirtualnej Polsce opowiedział o pracy na planie „Krainy Bezprawia”, do obsady której dołączył w emitowanym właśnie na antenie kanału AMC trzecim sezonie.
Jesteś jednym z grupy aktorów, która dołączyła do obsady z początkiem trzeciego sezonu. Możesz zdradzić coś na temat swojej roli?
Tak, jasne! Gaius Chau, w którego się wcielam, jest młodszym bratem Barona Chau. Dorastał w dość nietypowej, nieco szalonej rodzinie i zaliczył nawet epizod w więzieniu! To właśnie tak go poznajemy, ale szybko okaże się, że za kratami nie spędzi zbyt wiele czasu. Nieskromnie przyznam, że będzie w tym sezonie wyjątkowo ważną postacią dla „Krainy Bezprawia”.
Słyszałem, że sposób, w jaki dostałeś tę robotę, był dość nietypowy.
To prawda! Jeden z producentów, Al Gough, odezwał się do mnie na… twitterze! Okazało się, że znał mnie z „Iron Fista” (Tan wciela się w tym serialu w rolę Zhou Chenga i zebrał za swój występ świetne recenzje - przyp. red.) i kilku innych projektów, i uznał, że świetnie pasowałbym także do „Krainy”. Bardzo pomocna w mojej drodze od twittera do roli Gaiusa była też LaToya Morgan, jedna ze scenarzystek. To ona mocno lobbowała za mną u Ala i jestem jej za to ogromnie wdzięczny!
Takie przygody nie zdarzają się codziennie. Musiałeś być chyba w wielkim szoku, gdy przeczytałeś tę wiadomość?
Rzeczywiście, to było wielkie zaskoczenie. Znałem „Krainę Bezprawia” i jasny był dla mnie fakt, że praca z Danielem Wu (odgrywającym w serialu główną rolę - przyp. red.) i pozostałymi członkami obsady będzie zaszczytem i wyjątkową, niepowtarzalną wręcz szansą.
Czułeś na sobie presję, wiedząc, że serial ma już spore grono oddanych fanów?
Nie ukrywam, że odczuwałem początkowo dużą presję, bo nie chciałem nikogo zawieść. Musiałem mocno pracować nad tym, by dobrze oddać zachowanie mojego bohatera zarówno w scenach dramatycznych, jak i w sekwencjach walk, z których słynie ten serial. No i, jak już mówiłem, praca z tymi aktorami sama w sobie jest wielkim wyzwaniem. Musiałem dać z siebie wszystko - i mam nadzieję, że się udało! (śmiech)
Jak, poza walką z nerwami, przygotowywałeś się do roli Gaiusa?
Cóż, wszyscy aktorzy spędzili tygodnie na specjalnym obozie treningowym, by ćwiczyć kondycję i powtarzać sekwencje ruchów niezbędnych do nagrywania długich scen walki. Ja niestety nie mogłem w tym obozie uczestniczyć, bo nagrywałem w tym czasie drugą część „Deadpoola”. Mam jednak to szczęście, że właściwie od dziecka regularnie trenują sztuki walki (ojciec Tana jest mistrzem wschodnich sztuk walki i trenerem - przyp. red.), więc było mi ociupinkę łatwiej wejść na planie w „tryb roboczy”.
Czy ćwiczyłeś w nowych stylach sztuk walki? A może było to podobne do tego, do którego przywykłeś już biorąc udział w innych projektach?
Nasz trener, którego sprowadził na plan Daniel, nazywa się Matt Lucas i trenuje w wielu różnych stylach. Tak naprawdę nie trenujemy więc żadnego konkretnego rodzaju sztuk walki. W dodatku wcale nie mamy zbyt wielu prób i nie wykonujemy dużo wstępnej choreografii.
Jak to?
Gdy już przećwiczymy wstępny układ, mamy tylko dziesięć minut, aby się go potem nauczyć. Ale to, co najlepsze w tym treningu, to utrzymywanie cię w gotowości na wszystko. A kiedy reżyser woła „akcja!”, odgrywasz swoisty freestyle, improwizujesz, wykorzystując znane wszystkim aktorom ruchy. Dzięki temu cała sekwencja walki wygląda bardziej realistycznie, a nie jak coś, co ćwiczyliśmy przed nagraniem sto razy. Oczywiście, przed temu przygotowujemy się do takiej sceny tygodniami, dopracowując płynność ruchów i gestów.
Jak pracuje ci się na planie w Irlandii?
Spędziłem tu niemal 7 miesięcy, a niektórzy członkowie ekipy jeszcze więcej. Naprawdę czujemy się więc ze sobą jak rodzina. Irlandia jest oszałamiająca. Jest tu pięknie, ale jest też niestety bardzo zimno. (śmiech) Akurat trafiliśmy na jedną z najgorszych zim w tutejszej historii. Było sporo śniegu, jeszcze więcej deszczu, co nie ułatwiało nam zadania!
W takich warunkach łatwo o kontuzję i oczywiście zdążyłem już kilka zaliczyć. Co jednak najzabawniejsze, najłatwiej o taką wpadkę nie wtedy, gdy wykonujesz jakąś wyjątkową, popisową sekwencję akrobatyczną, tylko robisz coś zwykłego i z pozoru całkiem bezpiecznego! (śmiech)
Wiem, że ten sezon ma jeszcze większy rozmach i powstało aż 16 odcinków.
To było męczące doświadczenie, nie będę ukrywał. Ale włożyliśmy w to tyle pracy, że jestem pewien, że zaprezentujemy coś, czego nie było jeszcze w telewizji. Zapamiętaj moje słowa!
A może nam powiedzieć, czy twoja postać... przeżyje ten sezon?
No wiesz... wciąż tu jestem i nagrywam sceny. Przede mną ostatnie dwa tygodnie zdjęć, więc mają jeszcze trochę czasu na ewentualne wykończenie mojej postaci! (śmiech)
Nie ma litości, nigdy nie wiadomo, co może się stać!
To prawda, w „Krainie Bezprawia” wszystko może się zdarzyć!
Nowe odcinki trzeciego sezonu „Krainy Bezprawia” możesz oglądać w każdy poniedziałek o 22 na antenie AMC.