Trwa ładowanie...

Kupują rudery i sprzedają z zyskiem. Niektóre są jak z horroru

Chyba mało kto chciałby kupić dom, w którym właściciel popełnił samobójstwo. Takie historie nie odstraszają profesjonalnych "flipperów" zmieniających nawet największe nory w atrakcyjne nieruchomości.

Kupują rudery i sprzedają z zyskiem. Niektóre są jak z horroruŹródło: twitter.com
d1cm7cz
d1cm7cz

Justin Stamper był jeszcze nastolatkiem, gdy pod jego rodzinny dom podjechali ludzie z banku i oznajmili, że posiadłość została zlicytowana na aukcji. Stamperowie mieli się wyprowadzić w ciągu tygodnia, chyba że przebiją wylicytowaną kwotę.

Tak zaczęła się jego przygoda z house flippingiem, czyli kupowaniem jak najtańszych nieruchomości i przygotowywaniem ich do sprzedaży. Justin wraz z rodzicami przerobił i sprzedał swój dom z niezłym zyskiem, by wkrótce uczynić z tego sposób na życie.

Obecnie jest renomowanym "flipperem", który wraz z ekipą przyjaciół zajmuje się przerabianiem ruder w programie telewizyjnym "Nowe życie starych domów". Zawsze towarzyszy mu Ashlee Casserly Greenberg, z którą zna się od 2012 r.

d1cm7cz

Greenberg jest architektką z Irlandii. Po przeprowadzce do San Francisco zajęła się handlem nieruchomościami. Ona sprzedawała domy, które on wcześniej wyremontował. Współpraca szła im tak dobrze, że wkrótce zaczęli działać pod jednym szyldem. Pewnego dnia Ashlee odebrała niespodziewany telefon z Hollywood.

- Powiedzieli mi, że szukają ludzi do programu o opuszczonych domach, który nazywa się "Zombie House Flipping" (u nas "Nowe życie starych domów"). Myślałam, że to ściema – śmiała się, wspominając swoje telewizyjne początki w rozmowie z Florida Realtors.

Hollywoodzcy producenci wcale nie żartowali i nalegali, by Ashlee i Justin rozpatrzyli ich propozycję. Kiedy architektka opowiedziała o tym partnerowi, ten zaczął drążyć temat i wkrótce doszło do realizacji pierwszego sezonu budowlano-remontowego show.

d1cm7cz

Greenberg i Stamper podkreślają, że "Nowe życie starych domów" to zapis ich rzeczywistej pracy, choć oczywiście telewizyjny format wymusił pewne ograniczenia.

- Nie pokazują tego, że jeździmy do sklepu z zaopatrzeniem 17 razy dziennie, bo czegoś zapomnieliśmy – zdradziła Greenberg. Cała reszta jest bardzo autentyczna i pokrywa się z tym, co spece od przeróbek domów robili przed programem. Mimo że niektóre sytuacje wydają się być niewiarygodne.

- W ostatnim sezonie musieliśmy wyremontować dom, którego poprzedni właściciel popełnił samobójstwo i wciąż były tam ślady krwi. Musieliśmy nosić kombinezony ochronne – mówił Stamper. I nie był to dla niego pierwszy raz. – Robimy to samo, co kiedyś, ale teraz przed kamerami.

d1cm7cz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1cm7cz