Zajrzała pod szafkę i wrzasnęła. Właściciele nie widzieli problemu

Magda Gessler tym razem pojechała na Kaszuby, by przeprowadzić rewolucję w małym rodzinnym barze. Właściciele szczycili się podawaniem prostych, pysznych potraw kuchni polskiej. Magda przyznała im rację w kilku miejscach, ale nie obyło się też bez krzyku i dosadnych określeń.

Mina Magdy Gessler po skosztowaniu flaków mówi wszystko
Mina Magdy Gessler po skosztowaniu flaków mówi wszystko
Źródło zdjęć: © TVN Player

01.04.2021 19:47

Kolejna kuchenna rewolucja odbyła się w Pogorzelicach, małej wsi pod Lęborkiem w drodze na Szczecin. "Bar u Skwarka" nie przyciągał uwagi zewnętrznym wystrojem, ale rodzina Skwarków miała kilka asów w rękawie. Po pierwszej degustacji Magda Gessler pochwaliła smak smalcu, pierogi i domowy makaron w rosole. Właścicielom baru dostało się jednak za flaki.

- Smaku nie ma żadnego, a śmierdzi flakiem tak, że łeb odpada. Nieumyty flak - mówiła Magda, oddając miskę właścicielowi, który pochylił się, by powąchać danie. - No, jest g… krowie jak nic – dodała Gessler.

Ten zgrzyt nie popsuł Magdzie humoru i wykazała się dużą empatią w stosunku do rodziny Skwarków. Szczególnie zachwycona zachowaniem gwiazdy była pani Jadwiga, 72-letnia mama właścicielki. To ona zabrała Magdę na zaplecze i pokazała kuchnię, w której Gessler usłyszała… kury.

Obraz
© TVN Player

- To moje kurki. Jestem z nimi bardzo związana – powiedziała z dumą pani Jadwiga.

W kuchni rzeczywiście przechadzały się kury, co dla właścicieli baru nie było niczym niestosownym. Sanepid mógłby mieć na ten temat odmienne zdanie.

Magda Gessler krzyknęła na widok żywych kur chowających się między szafkami i w pierwszym momencie nie wiedziała, co powiedzieć. Dopiero po chwili dopytywała, czy to u nich normalne, że codziennie tak te kury wynoszą z kuchni.

Obraz
© TVN Player

- Czasami. Co drugi dzień – odparła ze spokojem pani Jadwiga, która była bardzo dumna ze swoich oswojonych kur.

"Kuchenne rewolucje" w Pogorzelicach zakończyły się wielkim sukcesem. Alina ugotowała pyszny pasztet i pieczeń, Magda Gessler zachwycała się zupą grzybową, a właściciele zdradzili, że po zmianie nazwy ("Żurawinowa Chatka Zagadka"), wystroju i elewacji, nie mogą odpędzić się od klientów.

- To jest jakby moja kuchnia, mój świat, moje smaki. Ogólnie rzecz biorąc jestem ogromnie dumna – mówiła Gessler.

Alina była wdzięczna Magdzie Gessler nie tylko za pomoc w rozkręceniu biznesu, ale także za słowa wsparcia. Właścicielka lokalu 12 lat temu przeżyła poważny wypadek samochodowy i do dziś odczuwa jego skutki. A po wizycie Magdy Gessler dostała wiatru w żagle. – Kontakt z panią dał mi tyle siły i naprawdę jestem teraz dużo silniejsza i wiem, że dużo więcej mogę. Ktoś taki jak pani mnie pochwalił, to jest coś wspaniałego – mówiła wzruszona Alina.

Zobacz także
Komentarze (2)