"Kuchenne Rewolucje" w Obrochtówce wszyscy pamiętają do dziś. Sprawdziliśmy, jak radzi sobie restauracja w Zakopanem
Chociaż od odcinka z regionalną knajpą minęło parę dobrych lat, pamiętają go widzowie, goście, a przede wszystkim właściciele Obrochtówki. Po wizycie Gessler knajpa znowu stała się modna. Dzisiaj to miejsce dzieli ciężki los z innymi restauracjami w Polsce.
08.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 03:58
Kobieta w regionalnej sukni w tanecznym uścisku z Magdą Gessler skaczą pośrodku góralskiej chaty - ten obrazek znany jest każdemu widzowi "Kuchennych Rewolucji". To fragment 1 odcinka 3 sezonu programu wykorzystany w niezmienionej od kilkunastu lat czołówce show. Tańcującą kobietą jest pani Renata, właścicielka Obrochtówki.
Obrochtówka była na kulinarnej mapie Zakopanego miejscem kultowym. Restauracja umieszczona w zabytkowej góralskiej willi gościła takie sławy jak Czesław Niemen czy Annę German. Niestety moda na to miejsce przeminęła. Właściciele postanowili więc poprosić o pomoc Magdę Gessler.
Krótka, ale intensywna wizyta "kreatorki smaku i stylu" zawierała cały wachlarz tego, na co czekają widzowie: był krzyk, płacz i śmiech. Na finał ulepiono wielkiego barana z masła. Gdy Gessler przyjechała na kontrolę, była bardzo zadowolona z tego, co jej podano. "Poziom wysoki jak Tatry!" - orzekła, zostawiając za sobą kolejną telewizyjną historię z happy endem. Któż mógł wtedy przewidzieć, jaka katastrofa za niemal dekadę spadnie na kulinarny biznes w całym kraju?
Kolejne obostrzenia wprowadzane w Polsce boleśnie dotknęły m.in. branżę kulinarną i turystyczną. Zakopane, zimowa stolica Tatr, bardzo ucierpiało z powodu braku przyjezdnych.
Jest ostatni dzień 2020 roku, gdy przechadzamy się kultowymi Krupówkami, gdzie widzimy zamknięte, ciemne lokale, które normalnie zimową porą pękają w szwach. Nieliczne miejsca mają wystawione małe kramiki z grzanym winem, gdzieniegdzie wiszą kartki z informacją o daniach na wynos. My zaglądamy jednak do Obrochtówki, sprawdzić, czy jeszcze sobie radzi.
Można wejść do środka, jednak tylko po to, by szybko złożyć zamówienie i je odebrać. Menu wywieszone jest na zewnątrz, razem ze środkiem do dezynfekcji dłoni i licznymi informacjami o zachowaniu bezpieczeństwa. Mimo iż miejsce wydaje się przytulne, nie można oczywiście siąść do stolika w środku. A szkoda, bo dla miłośników regionalnego sznytu to prawdziwa perełka. Nie brak tu archiwalnych zdjęć i portretów. Z kuchni dobywają się zapachy. Jednak jest pusto i cicho.
W karcie regionalne hity, bez których kuchnia góralska nie istnieje: oscypki, moskole, kwaśnica, baranina. Nie brakuje też zaskoczenia: w góralskiej knajpie można zamówić schabowego i burgera. Pytamy o dania Magdy Gessler, do dziś zostały dwa: jagnięcina pod śmietaną i kwaśnica na gęsi. Pierwsze danie kosztuje aż 53 złote. Będziemy jeść na zewnątrz, więc decydujemy się na przystawki: oscypek z żurawiną i barszcz z kołdunami z baraniny, za które płacimy 30 złotych.
Dania pojawiają się szybko. Niestety pakowane są w styropianowe pudełka, niezdatne do recyklingu. Barszcz i oscypek spełniły nasze oczekiwania. Po długim spacerze na mroźnej pogodzie ciepła przekąska to miły akcent, którego nie jest w stanie zepsuć nawet plastikowy widelec i zimna drewniana ławka przed wejściem do restauracji.
Rozmawiamy chwilę z kelnerką, która nie pracowała, gdy trwały "Rewolucje", ale wiele o nich słyszała. W końcu - jak nam mówi - wiele osób do dziś odwiedza Obrochtówkę właśnie ze względu na program. Na fanów show zaraz przy wejściu czeka pamiątkowe zdjęcie pracowników i Magdy Gessler. Pytamy, czy do miejsca zaglądała jeszcze sama restauratorka z TVN. Słyszymy, że nie, ale za to jej córka, Lara jest częstym gościem.
Pytamy, jak sobie w trudnych czasach radzi restauracja. Słyszymy, że mimo odwiedzin stałych klientów, jest ciężko. Nie ma żadnego porównania z tym, jak wyglądała codzienność Obrochtówki jeszcze rok temu.
Na stole widzimy przygotowane półmiski z daniami owinięte folią. To zamówiony przez kogoś sylwestrowy catering. Jak wiele innych knajp także ta próbuje się ratować w ten sposób przed upadkiem. Dwie osoby podjeżdżają po odbiór zamówienia.
Czy Obrochtówka przetrwa? W odpowiedzi słyszymy, że została nadzieja, że "to wszystko wreszcie się skończy".