"Kuchenne rewolucje" w Bielsku-Białej. Gessler bezlitośnie skrytykowała nazwę restauracji
W ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" Gessler z zaskoczeniem stwierdziła, że mimo smacznej kuchni miejsce w Bielsku-Białej nie przyciąga ludzi. Szybko zorientowała się, w czym tkwi największy problem właścicieli.
Trwa triumfalny pochód Magdy Gessler przez polski rynek gastronomiczny. To już 25. sezon hitowego programu TVN "Kuchenne rewolucje". Po trudnych dwóch latach pandemii i kolejnych lockdownów wiele właścicieli knajp z trudem wiąże koniec z końcem. A na horyzoncie już pojawia się recesja. Udana rewolucja i promocja w TVN są teraz na wagę złota.
O pomoc "kreatorki smaku i stylu" poprosili właściciele Bistro 43300, rodzina Gębalskich. Nazwa miejsca to kod pocztowy Bielska-Białej. Restauracja to rodzinny biznes i jako rodzina cały zespół musiał zmierzyć się z chorobą właściciela. Robert otwarcie opowiedział o tym, że jest trzeźwym alkoholikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Po roku istnienia bistro okazało się, że mąż ma problemy z alkoholem - powiedziała Natalia.
- Pił caluteńki czas - stwierdził menadżer sali.
- Po kilku miesiącach byłem już na takim etapie mojej choroby, że kompletnie się nie nadawałem, by czymkolwiek zarządzać - wyznał otwarcie Robert.
Gdy jego choroba wyszła na jaw, rodzice przepisali miejsce na swoją synową. Jednak wszyscy ramię w ramię starali się wyprowadzić Bistro na prostą. Z marnym skutkiem. Miesięczny koszt utrzymania restauracji to nawet 40 tys., a dzienny utarg - zaledwie kilkaset złotych.
- Nie mamy życia rodzinnego, nie ma czasu, nie ma pieniędzy - powiedziała ze smutkiem mama Roberta.
Pomoc z zewnątrz była niezbędna. Gessler tradycyjnie na wejściu zamówiła kilka dań, ale wyjątkowo nie wypluwała ich w serwetkę i nie rzucała garami. Była zaskoczona, że jedzenie jest całkiem smaczne, a sala świeci pustkami. Przede wszystkim skrytykowała nazwę.
- Dlaczego to się tak kretyńsko nazywa? - zapytała bezceremonialnie. Ale główny powód kłopotów restauracji leżał gdzie indziej: w bardzo zróżnicowanym menu.
- Dokładanie kartek do menu jest waszą porażką - powiedziała Gębalskim.
Zdecydowała zatem, że skróci i uprości kartę. Przede wszystkim zmieniła nazwę restauracji na Bistro u rodziny Gębalskich. Zorganizowała im także promocję w lokalnej rozgłośni. Późniejsza kolacja pokazowa oczywiście okazała się sukcesem. A jak wypadli podczas najważniejszego egzaminu po kilku tygodniach?
Magda Gessler ze smakiem zjadła dania z nowej karty i pochwaliła właścicieli. Rewolucje były jak najbardziej udane. Jeszcze przed czwartkową emisją odcinka wiele osób na facebookowym profilu bistro dzieliło się pozytywnymi wrażeniami: "jest mega pysznie, miło i przyjemnie", "burger mega", "brownie mega pyszotka", "Zupa dyniowa jest obłędnie pyszna".