Rozrywka"Kuchenne rewolucje": szef zabierał napiwki, a pracownicy nie wiedzieli u kogo są zatrudnieni. "Italian House" kosztował tyle co apartament!

"Kuchenne rewolucje": szef zabierał napiwki, a pracownicy nie wiedzieli u kogo są zatrudnieni. "Italian House" kosztował tyle co apartament!

"Tu nikogo nie ma. Jak ktoś przyjdzie, to cud" - restauracja „Italian House” pomimo ulokowania w centrum Torunia, nie przyciągała gości. Ze względu na nieciekawy wystrój, słabe jedzenie, a może niemiłą atmosferę? W lokalu zawsze było pusto, a właściciel zamiast liczyć zyski, sumował straty. Od pięciu miesięcy nie zarobił bowiem ani grosza. 31-letni Maciej miał nadzieję na sukces i cierpliwie na niego czekał, ale jego zarządzanie dalekie było od ideału. Maciek zainwestował w branżę gastronomiczną, jednak nie miał o niej pojęcia.

"Kuchenne rewolucje": szef zabierał napiwki, a pracownicy nie wiedzieli u kogo są zatrudnieni. "Italian House" kosztował tyle co apartament!
Źródło zdjęć: © kadr z programu

24.03.2017 | aktual.: 25.05.2017 12:08

To dlatego na co dzień „Italian House” władał Cufo. Jako szef restauracji miał do pomocy dwóch młodych, niedoświadczonych kucharzy. Absolwenci szkół gastronomicznych dopiero stawiali pierwsze kroki w zawodzie, a już wrzucono ich na głęboką wodę, bowiem Cufo nie zawracał sobie głowy edukowaniem chłopaków. - Szef przyjdzie, pójdzie, pomarudzi i go nie ma - zdradzili. Kucharze włoską kuchnię poznawali więc ze ściągawek. Szef tymczasem dbał o towary, faktury. Ale czy na pewno?- Bardzo często nie ma produktów - przyznały kelnerki. A gdy ich brakowało, kucharze robili zakupy na szybko… w markecie.

Jednak lenistwo, brak chęci do ciężkiej pracy i unikanie obowiązków to nie największe przewinienia Albańczyka. Cufo obiecał bowiem Maciejowi, że odkupi od niego „Italian House”.

- Dogadaliśmy się, że on to kupuje, nie kupił. Niestety, nie dostaliśmy ani złotówki za to z żoną - twierdził zawiedziony Maciej. A jednak pozostał w układzie z Cufo, chociaż musiał opłacać jego zaległe faktury opiewające na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Maciek z żoną mieli masę problemów, w restaurację zainwestowali mnóstwo pieniędzy. Brak dochodów bardzo im ciążył. Pieniądze znikały, tymczasem Cufo zarabiał. Jak się okazało w sposób dość niecodzienny - zabierał wszystkie napiwki przeznaczone dla całej załogi.

Obraz
© kadr z programu

_- Zainwestowaliśmy w restaurację dobry apartament w Warszawie_ - wyznał Maciej, któremu bardzo zależało na odwiedzinach gwiazdy TVN-u. Bez pomocy Gessler restauracja nie miała szans na ratunek.

Właściciel myślał o zamknięciu biznesu, miał już w tym doświadczenie. Wcześniej w miejscu „Italian House” prowadził bowiem restaurację z kuchnią orientalną. Zmiana profilu restauracji z azjatyckiej na włoską nie pomogła głównie dlatego, że młodzi kucharze nie mieli pojęcia o daniach z Włoch. Szczerze przyznali, że nigdy nie jedli ravioli, a to właśnie niejadalne pierożki, które zrobili, dostała do spróbowania Gessler. Co ciekawe, pozostałe dania były znośne. Czyli w restauracji był potencjał, wystarczyło odpowiednio nią pokierować. Dlaczego ani szef, ani właściciel tego nie zrobili?

Pomimo braku gości (a więc czasu im nie brakowało) panowie nie interesowali się tym, co dzieje się w kuchni. A nie działo się dobrze… Gessler na zapleczu znalazła mnóstwo mrożonek, źle przechowywanej, napoczętej żywności.- To jest dramat. Nieokreślona data. Jeśli komuś się coś stanie, ktoś się zatruje… Pan jest na tyle głupi, że nic na ten temat nie wie. Pan jest niebezpieczny, bo prowadzi cię na manowce. Ty jesteś zielony - Gessler nie owijała w bawełnę. Maciek był naiwny, Cufo leniwy. Obaj doprowadzili do totalnej kompromitacji lokalu.

Restauratorka postanowiła odkryć prawdę, poznać układ sił, dowiedzieć się, co o właścicielu sądzi załoga i czy pracownicy wiedzą przed kim odpowiadają. - Gorzej jest niż myślałam. Nie wiecie, kto jest waszym szefem? - Gessler wypytała ekipę złożoną z kucharzy i kelnerek o to, kto rządzi restauracją. Pracujący w „Italian House” ludzie nie byli pewni, kto właściwie ich zatrudnia, a szefowie nie dzielili się z nowymi pracownikami informacjami, nie rozmawiali. Przynajmniej nie z zespołem zatrudnionym na miesiąc lub dwa przed wizytą Magdy Gessler. Okazało się, że Cufo to nie tylko szef niezbyt pracowity, ale i wybuchowy, dyktator usiłujący rządzić twardą ręką. Jego gniewu bali się i podwładni, którzy często nie wytrzymywali presji, i Maciej. Właściciel nie miał w lokalu nic do powiedzenia, nie sprawdzał Cufo, a jedynie opłacał zaległe rachunki. Nic dziwnego, że mężczyzna twierdził, że: - Nie ma problemu z finansami, a Maciek przyznawał:- Wiem, naiwny jestem .

Obraz
© kadr z programu

Gessler poradziła mu wyizolowanie Cufa od pieniędzy. - Będziesz szefem kuchni - mówiła Gessler do Albańczyka, który wzbraniał się przed nową rolą. Jednak rewolucja oznacza nowe podziały zadań, nową kartę dań, nazwę i wystrój. Pytanie, czy wszystko da się bezboleśnie wprowadzić. *Cufo nie sprawiał niestety wrażenia człowieka chętnego do współpracy. Gdy młoda załoga usiłowała dowiedzieć się czegoś o kuchni sycylijskiej, unikał odpowiedzi. *

Gessler zdecydowała się z nim poważnie porozmawiać. Uświadomiła Cufo, że od miesięcy zwodził Macieja, który okazał się naiwnym, ale dobrym człowiekiem, bo nie odciął się od Albańczyka, nie wyrzucił go z pracy, a zaproponował współpracę na nowych warunkach. Nakazała mężczyźnie zmianę nastawienia i postępowania. Szef bogacił się bowiem kosztem pracowników – zabierał napiwki, a przestraszona załoga obawiała się o tym wspomnieć. Gessler przeczytała o tym w internecie i wprost zapytała kelnerki oraz kucharzy. Część zdecydowała się potwierdzić obawy restauratorki pomimo ryzyka utraty pracy. - Zaczynamy od zera, jeśli chcesz - zaoferowała Gessler.

Maciej przyznał, że nie rozmawiali o problemach i po to, by uniknąć nieprzyjemnych tematów, i ze względu na… strach związany z reakcją szefa restauracji. - Zacznij budować swoją rzeczywistość na nowo bez udawania - poradziła Albańczykowi.

Obraz
© kadr z programu

„La Nonna Siciliana” to nowe oblicze „Italian House” – zrobiło się swojsko, rodzinnie. Na ścianach powieszono zdjęcia sycylijskich babć, gości mają przyciągać jasne kolory, a także, a może przede wszystkim, proste, domowe, włoskie dania. Pod wpływem entuzjazmu Gessler do nowego menu z optymizmem podeszła cała załoga odmienionego lokalu, łącznie z Cufo. Kolacja okazała się sukcesem.

- Jestem zachwycony. Przeszliście samych siebie- chwalił pracowników właściciel. Młodzi kucharze doskonale się spisali, słuchali wskazówek Gessler, współpracowali ze sobą i z szefem kuchni, którym został Albańczyk. - Chce się żyć, chce się robić, chce się dalej pracować - Maciek nie mógł przestać się uśmiechać.

_- Widzę ogromną nadzieję w talencie młodych kucharzy_ - oceniła gwiazda TVN-u tuż przed opuszczeniem Torunia. A co zastała po powrocie?

Po kilku tygodniach restauracja nadal wyglądała uroczo, ale czy była smaczna? Gessler pochwaliła nowe, ładne, proste menu. Maciej przyznał, że samodzielnie robi zakupy, a gdy Cufo został odcięty od pieniędzy, zniknęły problemy finansowe, również te z napiwkami. Włoch gotował razem z młodymi kolegami po fachu i nowym, doświadczonym kucharzem. *_- Pyszne, można jeść bez końca_ - Gessler była zachwycona. *

Cufo dopiero przy okazji ponownych odwiedzin Gessler przeprosił Macieja za swoje zachowanie – zwodzenie, kręcenie, narażanie go na straty. - Nie mam ochoty sprzedawać tej restauracji - stwierdził zadowolony Maciej. I słusznie!

- Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych restauracji sycylijskich w Polsce - podsumowała Gessler. Zgadzacie się? Byliście w „La Nonna Siciliana”? Oglądaliście toruńskie „Kuchenne rewolucje”?

Obraz
© kadr z programu
Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (125)