"Kuchenne rewolucje": Gessler przesadziła? Kucharz bluzgał i trzasnął drzwiami
Magda Gessler jest znana z bezkompromisowego zachowania i komentarzy, które sprowadzają na ziemię uczestników "Kuchennych rewolucji". W restauracji w Tucholi nie gryzła się w język, gdy dostała cienką zupkę zamiast wojskowej grochówki i niezjadliwe pierogi. Kiedy kucharz usłyszał, co o jego jedzeniu myśli Gessler, atmosfera zrobiła się bardzo nieprzyjemna.
W ostatnim odcinku Magda Gessler wybrała się do Tucholi niedaleko Chojnic, gdzie mieściła się "Restauracja w Borach". Gospodyni "Kuchennych rewolucji" została przywitana grochówką i pierogami z mięsem, o których wyraziła się w samych negatywach.
- Takiego g…a dawno nie jadłam – skwitowała Magda Gessler. Słowa "kreatorki smaku i stylu" dotarły do uszu kucharza Macieja. Mężczyzna najpierw ostentacyjnie odszedł od garnków i stał z założonymi rękami, gdy kolejne dania przygotowywała jego koleżanka. Ale później zwrócił się do szefowej, że jutro nie będzie go w pracy.
- Mam wyje…e, nie bawię się w takie klocki, k…a – mówił zdenerwowany kucharz. - To nie na moje nerwy takie coś.
Kelnerka opowiedziała o problemie Magdzie Gessler. Ale miała nadzieję, że Maciej wyszedł na papierosa i wróci, kiedy się uspokoi. Nie wrócił. Przed kamerami TVN-u trzasnął drzwiami i nie zamienił z Magdą Gessler ani słowa.
- Nie będę znosił takich g…n, k…a – mówił przed wyjściem.
Następnego dnia, kiedy emocje opadły, kucharz wrócił do pracy i był gotowy wziąć udział w rewolucji. Kiedy Magda Gessler wróciła po kilku tygodniach, Maciej nadal tam pracował. I tym razem nie miał już pretensji do gwiazdy TVN-u, która za pierwszym razem skrytykowała jego kuchnię. Nowym problemem był nadmiar pracy, bo właścicielka zajazdu przemianowanego na "Grasz w zielone" praktycznie nie dawała mu wolnego po zakończeniu "Kuchennych rewolucji".