Krzysztof Jaroszyński: Życie to młodość!
Autor takich sitcomów jak "Graczykowie", "Buła i spóła", "Szpital na perypetiach", czy zdjętego ostatnio z ekranów telewizyjnych "Daleko od noszy" przygotował dla widzów kolejną porcję śmiechu. Jego nowa produkcja "Synowie" to serial o młodych i dla młodych, bo jak przyznaje Krzysztof Jaroszyński, tylko młodość jest interesująca.
23.03.2009 12:21
**
Na ekrany wszedł właśnie serial "Synowie". Skąd pomysł na taką właśnie produkcję, dosyć odległą zresztą od poprzedniego Pana serialu "Daleko od noszy"?**
Kiedy już nagrywaliśmy siódmy sezon "Noszy", zauważyliśmy, że pewne sytuacje zaczynają się powtarzać, że kończą nam się pomysły. W mojej głowie pojawił się pomysł, że może warto by odetchnąć nowym powietrzem. Zacząłem zastanawiać się nad projektem nowego serialu. Doszedłem do wniosku, że będzie to serial o młodych mężczyznach.
**
Dlaczego akurat o nich?**
Obecnie w telewizji pełno jest seriali o kobietach, a moda ma charakter wahadła. Jeśli było już tyle filmów o kobietach, trzeba zrobić coś o mężczyznach, żeby wnieść pewną świeżość do fabuły. Przypomniałem sobie legendarny serial "Bonanza" i zapragnąłem zrobić film o ojcu i trzech snach, z których każdy jest z innego małżeństwa. Historię tę oczywiście osadziłem w naszych realiach - polski small biznes, tata prowadzi pub... A wiadomo u taty nie ma zapłaty, więc synowie chętnie tam przebywają.
**
A czy oprócz przesiadywania w pubie u taty, coś jeszcze w życiu robią?**
Jeden jest młodym księdzem, drugi gwiazdą piłki nożnej, trzeci zaś początkującym biznesmenem. Każdy z nich jest zupełnie inny, zarówno fizycznie, genetycznie jak i zawodowo. To typowy przykład braci, którzy się ze sobą kłócą, czasem sobie dokuczają, ale zawsze są gotowi biec z pomocą, jeśli tylko któryś z nich jej potrzebuje. Te ich trzy punkty widzenia świata, są dla mnie wystarczająco zabawne, żeby snuć na ich podstawie różne opowieści.
**
Czyli serial będzie oscylował wokół przygód trzech braci?**
Plus oczywiście przygody ojca, który jest swoistym spoiwem tej historii. Ważną postacią w serialu jest także pani Lucyna, kelnerka w pubie. Jest ona beznadziejnie zakochana w Romanie, który zupełnie tego nie zauważa. I cała historia kręci się wokół nich. Synowie zmieniają sobie narzeczone, oczywiście z wyjątkiem księdza, a Lucyna jest jakby ich starszą koleżanką, pomaga w rozwiązywaniu życiowych problemów, doradza.
**
Wspomniał pan, że chciał odetchnąć świeżym powietrzem po "Daleko od noszy", ale główny bohater w postaci Pawła Wawrzeckiego, pozostał ten sam...**
Ponieważ z tym aktorem bardzo dobrze mi się pracuje. Współpracujemy razem już jedenasty rok. Świetnie się znamy, co sprawia, że łatwiej mi się dla niego pisze. Zawsze zresztą powtarzam, że dla aktorów tworzę role, a dla Pawła partyturę. Kiedy piszę dane słowo, już w tym momencie doskonale wiem, w jaki sposób on je powie. **
Czyli kiedy pojawił się pomysł tego serialu...**
... od razu było wiadomo, że główną rolę zagra Paweł. Dopiero później zacząłem zastanawiać się w kwestii obsady pozostałych dojrzałych bohaterów. Każdy z synów bowiem jest blisko z jeszcze jednym starszym bohaterem. Mianowicie, ksiądz ma swojego proboszcza, piłkarz ma trenera, a biznesmen - swego ojczyma, miliardera. Ale i ta decyzja nie sprawiła mi trudności. W tych rolach szybko ujrzałem Krzysztofa Stelmaszyka jako miliardera, Jurka Kryszaka jako trenera, a Jerzego Bończaka w roli księdza.
**
A co zdecydowało o obsadzie trzech synów?**
To już był wynik bardzo drobiazgowego castingu, na który przyszli prawie wszyscy debiutujący aktorzy. Wybraliśmy akurat tych trzech. Mówię w liczbie mnogiej, ponieważ nie polegam na swoim zdaniu. Mam więcej niż pięćdziesiąt lat i jestem absolutnie nieobiektywnym widzem. W związku z tym o pomoc w podjęciu decyzji poprosiłem swoje dzieci. One wśród swoich znajomych i przyjaciół rozprowadziły zdjęcia z castingu. Każdy oglądający miał zaznaczyć swoje typy. Tym sposobem z około pięćdziesięciu wstępnie wybranych osób, zaczęła wyłaniać się czołówka.
**
A dalej to już był pana wybór?**
Tak, zależało mi na tym, aby był brunet, blondyn i szatyn, duży, szczuplejszy i najszczuplejszy. Ogólnie rzecz biorąc, aby ich fizyczności były różne. Oczywiście najpotężniejszy jest ksiądz (śmiech).
**
Do kogo adresowany jest serial?**
W moim zamierzeniu do ludzi młodych, tym bardziej, że również treść scenariusza także konsultuję z młodymi. Pytam ich, czy dany temat jest interesujący, jak się na niego zapatrują...
**
Dlaczego nastawia się pan na młodego odbiorcę?**
Życie idzie na przód, jestem coraz starszy, a moi rówieśnicy przestają być elektoratem telewizyjnym, który kogokolwiek obchodzi. Trzeba to sobie uświadomić i albo się dostosować, albo zaczekać aż będą robić kanał dla emerytów. Jeżeli chce się robić aktualne rzeczy, trzeba dostosować się do życia. A życie to przede wszystkim młodość! Obserwuję młodych, przyglądam się temu co ich interesuje, po to, żeby serial odzwierciedlał nie moje życie, bo ono nie jest ciekawe dla telewizji, ale życie młodych.
**
Na ile odcinków przewidziany jest serial?**
Nie wiem, to życie pokaże. Póki co realizujemy pierwszą 13-odcinkową transzę. Mam nadzieję, że widzowie polubią naszych bohaterów i na dłużej zagościmy na ekranach. Tempo nagrywania jest duże, więc towarzyszy nam niemały stres, ale przecież całe życie jest stresem. Cały czas pracuję w stresie i w ogóle się do tego nie nadaję. Jestem spokojnym człowiekiem, który nie chciałby o niczym decydować, a niestety cały czas czymś kieruję. Cóż, w życiu nie jest tak jak się chce, tylko tak jak samo wychodzi.
**
Dziękuję za rozmowę.**