Krzysztof Ibisz wbija szpilę konkurencji. Wspomina ich sylwestrową wpadkę
Tak jak nie można wyobrazić sobie sylwestrowej zabawy przed telewizorami bez Maryli Rodowicz, tak samo trudno pomyśleć o przywitaniu Nowego Roku w Polsacie bez Krzysztofa Ibisza. Prezenter zwrócił uwagę, jak ważna tej nocy jest punktualność, o której przed laty zapomniała TVP.
Krzysztof Ibisz od wielu lat spędza sylwestrową noc w pracy. Dawniej mówił, że to dla niego lepsze rozwiązanie, niż samotne witanie Nowego Roku, choć tym razem, mógłby witać go z ukochaną żoną Joanną i ich nowonarodzonym synem Borysem. Jednak prezentera tradycyjnie nie zabraknie podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów z Polsatem.
W rozmowie z Pomponikiem dziennikarz przyznał, że stacja ponownie powierzyła mu najistotniejsze zadanie, czyli odliczanie do północy. Przy okazji Ibisz wspomniał o wpadce konkurencji, która przed laty nie dopilnowała właściwej pory przywitania z widzami Nowego Roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Odpowiadam za północ, żeby północ była o północy. To wcale nie jest takie pewne, bo w jednej ze stacji było tak, że pewna artystka nie powiem która, przeciągnęła swoją piosenkę. Zaczęła coś mówić i oni wylądowali po północy z tym odliczaniem, ale twardo odliczali. Te pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... i kochani 6 minut temu powitaliśmy Nowy Rok - mówił ze śmiechem.
Prawdopodobnie Ibisz miał na myśli sytuację z przełomu 2008 i 2009 r., gdy na scenie we Wrocławiu gwiazdą Sylwestra z Dwójką była Doda. Piosenkarka rzekomo występowała z playbacku, dlatego nikt nie wziął pod uwagę przerwanie jej występu, stąd odliczanie rozpoczęło się już po północy.